Pieprzyć to! Stan i Wick powracają! 3

Wick nie wiedział, co robić. Czyżby facet od toporka wyciągnął Stana i zabrał ze sobą? Co tu się dzieje?

- Mnie szukasz? – zapytał Stan, wychodząc z cienia. Wick omal nie krzyknął.

- Przestraszyłeś mnie. Jak opuściłeś dół?

- Taki jeden gość ofiarował mi pomocną dłoń, bo ty się nie spieszyłeś.

- Jakiś miły pan akurat przechodził obok? To pewnie ten wariat z toporkiem.

Stan popatrzył na trzymany przez Wicka toporek.

- Nie mówię o sobie. Zabrałem go, bo… Dobra, nieważne. Nigdy więcej biwaków w lesie.

- A gdzie dziadek ze strzelbą? Odpuścił?

- Eee… Chyba wpadł do jednego z dołów.

- Trzeba mu pomóc.

- Poinformujemy kogoś o wypadku, ale wcześniej wydostańmy się stąd.

- No tak, chyba masz rację. Pełno tu oszołomów.

Przeszli kawałek drogi i natknęli się na kolejną osobę, tym razem młodego faceta w okularach, sprawiającego wrażenie w miarę normalnego osobnika.

- Nie widzieliście mojego ojca? – zapytał. – Zabrał ze sobą dubeltówkę. Nie jest groźny, ale lepiej uważać.

- My? Nie. Tylko zbieramy grzyby.

Nieznajomy popatrzył na utytłane w błocie ubranie Wicka i trzymany przez niego toporek strażacki.

- To do ścinania grzybów – wyjaśnił Wick.

- No tak, rozumiem. W lesie jest niebezpiecznie, trzeba uważać. Jestem Muck. Może wpadniecie na herbatę? Rzadko miewam gości.

- Dzięki, ale spieszymy się do domu. Mecz wkrótce się zaczyna.

- Jasne, nie zatrzymuję was.

Kumple pokiwali głowami i szybko odeszli, nie oglądając się za siebie. Wick popatrzył niepewnie na trzymany toporek, a następnie odrzucił go daleko przed siebie.

- Skąd to w ogóle wziąłeś? – zapytał Stan. – Mi możesz powiedzieć.

- To już nieważne. Tamten facet pewnie się wkurzy, jak zobaczy, że nie pomogliśmy jego ojcu wyjść z dołu.

Po chwili usłyszeli krzyk pełen rozpaczy i gniewu.

- Chyba mamy przesrane. Biegnij szybko i nie oglądaj się.

- Już ci mówiłem, że mam kroksy.

Wick gnał przed siebie z mocnym postanowieniem, że już nigdy nie wróci w te tereny i nadzieją, iż jego ubrudzona błotem twarz utrudni sporządzenie portretu pamięciowego. Stan ledwo za nim nadążał. Wkrótce natknęli się na chatkę na leśnej polanie. Wick zaklął.

- Chyba zgubiliśmy drogę. To pewnie domek starego i jego syna.

- Możemy wpaść na herbatę. Sam nas zapraszał.

- Dzięki, ale lepiej nie.

- Zobacz, to ten gość, który mi pomógł – rzucił Stan, wskazując na faceta, opuszczającego chatkę.

- Schowajmy się – zdecydował Wick i przykucnął, ale Stan poszedł się przywitać. Zbliżył się do leśnego mieszkańca i zagadnął:

- To znowu ja. Pamiętasz mnie?

- Tak, tak. Wiesz co, mam dużo roboty. Możesz sobie pójść?

Facet wyglądał na wyraźnie zdenerwowanego.

- Chętnie napiję się herbaty – rzekł Stan. – Lubię poznawać nowych ludzi.

Wick miał ochotę odejść, gdy dostrzegł syna dziadka z dubeltówką, Mucka, wychodzącego z gęstwiny. Gdy zobaczył Stana, jego twarz wykrzywił grymas wściekłości.

- Ten gość załatwił nam ojca – powiedział Muck.

- Co takiego?

- No tak, był z nim jeszcze jeden. Rozwalili ojcu czaszkę siekierką. Trzeba go złożyć w ofierze.

- Złapałem niedawno jednego gościa.

- To nic, tego też poświęcimy. Nim Stan zdążył zareagować, został pojmany przez wyższego braci i zaciągnięty do chatki. Ten drugi jeszcze chwilę lustrował okolicę. Wick starał się nie oddychać.

- Jego kumpel zjawi się, by mu pomóc, a wtedy będziemy mieli obydwóch – powiedział Muck i również wszedł do domku.

- Ani mi się śni – szepnął do siebie Wick. Wiedział, że musi coś zrobić i to jak najszybciej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Canulas 16.08.2017
    Póki co, najlepsza cześć. Nie będę się rozwodził, bo zalety poprzednich części obowiązują i tu.
    Do tego jest więcej akcji. Wszystko oczywiście polane surrealnym sosem. Czysta przyjemność. Pianć
  • Szudracz 16.08.2017
    :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania