Poprzednie częściRandom #1, czyli gdzie to się gubi?

Random #4 - Czy Widziałeś Tego Człowieka

Nazywam ten gatunek Człowiekiem z Misją.

 

Czym jest Misja?

 

Praktycznie czymkolwiek, co taka osoba za swoją misję uzna. Może to być nawracanie innych na weganizm (tak, lecimy stereotypami), jedną z wielu religii czy światopoglądów – ale i wojujący ateizm. Może być nią ciągłe udowadnianie, jak zepsute jest to młode pokolenie i w ogóle cały współczesny świat (ok boomer) albo nakłanianie ludzi, żeby przestali słuchać oficjalnych przekazów medialnych i „otworzyli oczy na prawdę, zamiast dawać sobą manipulować”.

 

(Jakoś od spotkania – które trwało o kilka lat za długo – z pewnym Człowiekiem z Misją jestem nieufna wobec ludzi, którzy za wszelką cenę próbują mi unaocznić, jak to daję sobą manipulować. Odnoszę silne wrażenie, że takie osoby same są nieźle oblatane w technikach manipulacji, a poza tym po co wkładać tyle wysiłku w wyciąganie innych z tego, jeśli nie ma się w tym jakiegoś własnego interesu?)

 

Jeszcze bardziej kontrowersyjnie? To jedna z niewielu grup, które mogą pomieścić w sobie zarówno zaciekłego homofoba, jak i zagorzałego aktywistę na rzecz osób nieheteronormatywnych. Gorliwie wierzącego i wojującego ateistę. Zwolennika i przeciwnika energii jądrowej. Przykłady można mnożyć.

 

(gdyby umieścić wszystkich Ludzi z Misją w jednej sali, zapewne doszłoby do rzezi)

 

Spotkać ich można wszędzie. W realu, w Internecie. Tutaj na Opowi też są (wiem, trzeciej Ameryki tym nie odkryłam).

 

Z postaci literackich – Don Kichote z Manczy.

 

Nierozerwalną częścią przedstawianej definicji – i powodem, dla którego opisywani ludzie potrafią być tak irytujący – jest potężnie rozwinięty syndrom oblężonej twierdzy. Takiej osoby nie tylko nie zniechęca i nie wpędza w wątpliwości brak pozytywnej reakcji ze strony otoczenia – to ją utwierdza w słuszności jej postępowania. Czy to dlatego, że „dzieło Boże zawsze napotyka na przeszkody”, „ludzie zawsze bronią się przed prawdą” itd., itp. Natomiast odpowiedzi mało entuzjastycznej/braku reakcji wydają się w ogóle nie odróżniać od ochoczej akceptacji (albo mają niezachwianą nadzieję, że to przecież jakiś początek i może trochę więcej czasu i cierpliwości… tylko że ich „trochę więcej” zdaje się nie mieć końca) – więc ignorowanie albo potakiwanie „dla świętego spokoju” nie sprawi, że odpuszczą.

 

Czy zatem zjawisko istnienia „Ludzi z Misją” jest jednoznacznie negatywne? Moim zdaniem samo w sobie jest neutralne. Wierzę, że światu potrzebni są też tacy ludzie. O ile służą sprawie, która faktycznie przynosi ludziom korzyść. No właśnie – WSZYSTKO zależy od tego, co jest ich Misją. I jak ją pojmują.

 

Dlatego możliwe, że nie miałabym nic przeciwko zostaniu Człowiekiem z Misją (obawiam się, że już mam predyspozycje…) – pod warunkiem, że wcześniej zyskam absolutne przekonanie, że podążam właściwą drogą. Ale… czy kiedykolwiek? Bo jednocześnie uważam, że zdrowo jest mieć odrobinę wątpliwości – tak, jak zdrowe są zimne prysznice i regularne ćwiczenia, nawet, jeśli dla większości z nas jest to nieprzyjemne. I, choć jestem na tym punkcie skonfliktowana wewnętrznie, czuję dziwną więź z tym, co powiedział Bertrand Russel –

 

„Nigdy nie umierałbym za swoje przekonania, bo mogę się mylić.”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Joan Tiger 2 tygodnie temu
    Ciekawy temat. Dobrze nakreśliłaś ogólne zagadnienia i wątpliwości. Mi na myśl przychodzą te mniej przyjemne, odnośnie do końcowego cytatu. Bodajże terroryści - ich misje i tutaj naoczne manipulowanie. Zrobię, bo wpojone poglądy nie dopuszczają, abym postąpił inaczej. Zagotowane mózgi od ciągłych umoralniań - sekty. Rasiści - tutaj podobnie. Takich słuszności w konkretnych mniemaniach jest wiele. Politycy - u nas najszerzej nagłośnione. Jemioła na brzozie również wpływa na drzewo. Jej misja, to pasożytnictwo, a rolą drzewa jest robienie wszystkiego, aby nie stać się drapakiem. Te przyjemniejsze - misje pokojowe, ręce dążące z pomocą. Pozdrawiam. :)
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Dokładnie, to jest wszędzie. Dorzuciłabym jeszcze podejście do szeroko pojętej ekologii czy kwestii medycznych - te tematy też "gotują ludziom mózgi" i błędy w tej materii mogą ogromnie zaszkodzić.

    Dzięki i pozdrawiam :)
    PS: Nie zapomniałam o Twojej serii, ale potrzebuję ją odłożyć na jakiś czas - siedzę aktualnie po uszy w pracach pisemnych na uczelnię, tutaj wpadam rozgrzać umysł i klawiaturę na krótszych tekstach i przemyśleniach, które i tak od dawna zalegają mi w głowie. Wrócę.
  • jesień2018 2 tygodnie temu
    Publicystyka chyba nie cieszy się tu powodzeniem. Zgrabnie to napisałaś, trafne argumenty i w zasadzie się zgadzam. Choć zdanie "O ile służą właściwej sprawie" jest ryzykowne. Bo kto ma decydować, która sprawa jest właściwa? Chyba tylko ta grupa, która nie ma żadnych wątpliwości ;) Może lepsze by było: o ile ich sprawa daje społeczności coś dobrego? No nie wiem, tak na gorąco, do zastanowienia. Pozdrowienia!
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Chyba nie - może dlatego, że łatwo może stać się zarzewiem gównoburzy😒
    Zmieniłam to wyrażenie. Nad tym, co jest właściwe, ludzkość głowi się od tak dawna, że nawet nie próbowałam tego tutaj dotykać😅

    Dziękuję za komentarz, cieszę się, że się spodobało.
  • Dekaos Dondi 2 tygodnie temu
    Droga_we_mgle↔Problem polega na tym, czym jest→ właściwe postępowanie, skoro ludzie są tak różni? To co dla jednego dobre, dla drugiego, niekoniecznie.
    Każdy ma raczej swoją misję prawdy i przeważnie przyrównuje działania innych, do własnych:)↔Tak to w skrócie widzę:)↔Pozdrawiam😅
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Dekaos Dondi ✎no, specjalnie w tym tekście nie próbowałam sugerować, co jest właściwe a co nie, bo na ten temat niejedną księgę napisano😅
    Bardziej podchodziło mi o to, z jaką... intensywnością ludzie podchodzą do swoich ideałów.

    Dzięki za odwiedziny, pozdrawiam
  • wikindzy 2 tygodnie temu
    Akurat miejsce sprzyja i dzieje się też tu, tak, może na małą skalę, ale. Tekst do poczytania każdego zawartego zdania, sedno bez zbędności.
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Dzięki za wpadnięcie
  • zsrrknight 2 tygodnie temu
    misja to motor napędowy, a także i cel i spełnienie, więc nic dziwnego, że tak wielu ludzi się jej poświęca. Kwestia tego, kiedy misja pozostaje dążeniem i realizacją, a kiedy zmienia się w fanatyzm (potencjalnie agresywny) i przekonania o nieomylności i doskonałości danego światopoglądu. A z Kichotem to muszę się trochę nie zgodzić, bo jednak błędnorycerskość i walka z wiatrakami to zgoła inna rzecz
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Możliwe, że to jednak strzelony przykład - pomyślałam o nim ze względu na to, że był tym błędnym rycerzem na przekór wszystkim i wszystkiemu, a kiedy coś mu nie wychodziło (choćby z tymi wiatrakami), przypisywał to czarownikom, którzy działali przeciwko niemu, zamiast faktycznie poszukać przyczyny. Ale w świecie motywów literackich łatwo się machnąć, więc uznaję, że mogłam wymyślić coś innego.

    Dzięki za komentarz :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania