School Fiore (Fairy Tail) Rozdział 3

Natsu złapał Lucy za palec i włożył go do buzi.

- Natsu... Co ty robisz?

 

Chłopak puścił Lu i złapał ją za rękę.

 

- Lucy, bo widzisz ja cię...

 

Ktoś zaczął pukać do dziwi.

 

- Czemu zawszę ktoś mi przerywa?!

 

Natsu przybliżył się do blondynki i ją pocałował po czym wybiegł z mieszkania, przy okazji wpuszczając Levi.

 

- Natsu? Lu-chan co się z tobą działo?!

 

- Co? Ach... Przepraszam, pisałam powieść i tak wyszło.

 

Dziewczyna szybko posprzątała zbitą filiżankę i zaparzyła świeżą herbatę. wieczór spędziła z Levi.

Następnego dnia (czyli w poniedziałek), rozmyślała nad tym co się wczoraj stało, ale nie długo, toś do niej poszedł.

 

- Witaj kwiatuszku. Ty pewnie jesteś nową uczennicą, Lucy prawda? Ja jestem Loki.

 

Pomarańczowowłosy chłopak chwycił rękę Lu i pocałował jej dłoń. Blondynka zarumieniła się i szybko wyrwała rękę, bo przypomniało jej się co wczoraj powiedzieli jej chłopcy.

 

- Tak... Miło mi poznać.

 

- Podasz mi swój numer?

 

- Nie... Znam takich jak ty i podziękuję.

 

- Masz chłopaka?

 

- Może...

 

- ,,Może,, więc wciąż jest nadzieja.

 

- Dla ciebie raczej nie...

 

- Lubie takie jak ty.

 

- Yh... Odczepisz się?

 

- LOKI CO TY WYPRAWIASZ?

 

- Erza?!

 

- Przestań flirtować jesteś w szkole! I daj spokój Lucy.

 

- Dobra...Widzimy się później.- Loki puścił oczko do Lucy.

 

- Chyba śnisz!

 

- W porządku?

 

- Tak... Dzięki.

 

Zaczęła się lekcja. Loki nie spuszczał oka z Lucy. Siedział ławkę obok, więc blondynkę to irytowało. Zaczął jej jeszcze wysyłać liściki, przez co uwagę zwrócił im nauczyciel. Lucy wiedziała, że musi to wszystko wytrzymać do końca szkoły. Musiał ignorować Lokiego przez wszyskię przerwy i lekcję. Gdy skończyły się wszystkie lekcje, Lucy szybko się spakowała i wybiegła z klasy, aby Loki jej nie złapał. Wpadła za to w ramiona Laxusa.

 

- Chyba lubisz na mnie wpadać, co?

 

- Ja...

 

- Laxus puść ją!- Był to Loki!

 

- Widzę, że nie tylko ja się za nią zabieram.

 

Schylił się nad nią i skradł jej buziaka. Po czym popchnął ją w objęcia chłopaka.

 

- Do zobaczenia! Nie wpadaj na nikogo innego niż na mnie!- Machnął ręką i odszedł.

 

- Dzięki... Nie wie kiedy on się odczepi.

 

Loki wykorzystał szansę i skradł jej pocałunek, ale od razu dostał w twarz.

 

- Wy to jednak jesteście tacy sami!

 

Lucy pobiegła do akademika z łzami w oczach. Zauważyli ją Gray i Natsu. Szybko wbiegła do swojego pokoju. Zatrzasnęła dziwi. Upadła na ziemię.

 

- Czemu wszyscy mężczyźni są tacy sami?- po policzkach spłynęły jej więcej łez.

 

Ktoś zapukał.

 

- Lucy jesteś w domu?

 

- Lucy to my.

 

Były to znajome głosy Natsa i Graya, lecz Lucy nie odpowiedziała. Po paru minutach odeszli od drzwi, dając sobie spokój.

Następnego dnia Lucy poszła do szkoły niemrawa. Wyglądała tak jakby nic ją nie obchodziło. Weszła do klasy równo z dzwonkiem. Gdy usiadła nauczyciel zaczął lekcje.

 

- Moi kochani w środę odbędzie się trzy dniowy biwak. Wszyscy mają się stawić obowiązkowo. Zbiórka będzie o 6:30 więc macie się nie spóźnić.

 

- Dobrze!- Cała klasa odpowiedziała chórem.

 

Podajże tylko Lucy nie podobał się ten pomysł, ale nie miała wyboru.

 

* * *

 

Nadszedł dzień wyjazdu.Wszyscy byli zmęczeni. W końcu zbiórka była wcześnie rano. Po pół godzinie przygotowań autokaru i tym podobnych rzeczy odjechali. Lucy siedziała z Levi, blondynka słuchała muzyki, a niebieskowłosa czytała książkę. Po godzinie dojechali na miejsce. Gdy wszyscy wysiedli za autobusu zaczęli przydzielać pokoje.

 

- Lucy, Erza, Levi i Wendy pokój numer 2.

Gray, Natsu i Loki pokój numer 8...

 

Gdy przydzielili pokoje wszyscy się do nich rozeszli.

 

-Ciesze się, że dziele z wami pokój.- Wendy tak się ciszyła, że aż podskakiwała.

 

- Tak,będzie zabawnie.

 

- Nom, Lucy coś się stało?- Erza spytała z zaniepokojeniem.

 

- Nie... Wszystko ok.

 

Dziewczyny weszły do pokoju i zaczęły się rozpakowywać. Gdy skończyły poszły na po południowe zajęcia, które trwały do 15. Po zajęciach mieli czas wolny do ciszy nocnej, czyli 21. Lucy wolała zostać w pokoju. Była przybita, bo zbliżała się rocznica śmierci jej matki. Poszła do automatu po coś do picia. Usłyszała, że ktoś się kłóci. Poznała ten głos, był to Loki. Myślała, że kłóci się jedną ze swoich dziewczyn, ale kłócił się z ojcem. Lucy wiedziała jak się czuje, bo nie raz kłóciła się ze swoim. Gdy skończył ,,rozmawiać,, zauważył blondynkę. Podszedł do niej.

 

- Ty wszystko słyszałaś?

 

- Yyy... Tak.

 

- Tylko mi tego brakowało!

 

- Ej, mogę ci jakoś pomóc?

 

- A co ty możesz wiedzieć?!

 

- A żebyś wiedział! Myślisz, że tylko ty masz problemy z rodzicami?!

 

Loki spojrzał na nią z zaskoczeniem. Podszedł do niej i położył głowę na jej ramieniu.

 

-Loki?

 

- Lucy... Przepraszam za tamto. chciałem cię przeprosić. Dowiedziałem się gdzie mieszkasz i przyszedłem do ciebie, ale słyszałem jak płakałaś i stchórzyłem. Wiesz bo ja spowodowałem śmierć bliskiej mi osoby.

 

Oczy Lucy na te słowa powiększyły się, stanęła jak wryta, nie wiedziała co powiedzieć.

 

- Była ona moją matką. Była słaba fizycznie, dużo chorowała. Gdy ojciec miał delegacje zawsze się upijała. I w tedy upadła psychicznie. Gdy się upiła zawsze mnie biła. Gdy miałem 4 lata rzuciła mną o ścianę, a gdy miałem 7 lat rozbiła na mnie butelkę i zawsze przypalała na mnie papierosy... Gdy byłem już starszy i silniejszy postawiłem się jej. Upadła na ziemię miała wylew. Próbowałem jej pomóc, ale pomoc przybyła za późno i w tedy umarła na moich oczach. Ojciec był na delegacji i nie wiedział o problemach z matką. Sądzi, że to moja wina... To prawda, gdybym jej się nie postawił.

 

- Ale przecież to nie twoja wina. Skąd mogłeś wiedzieć, że akurat dostanie wylewu i ...

 

- Lucy, przestań. Dziś to skończę...

 

Loki przytulił Lu i poszedł do swojego pokoju. Lucy nie wiedziała co powiedzieć. Zaszokowało ją to. Poszła do swojego pokoju rozmyślając nad ostatnimi słowami Lokiego. Lucy tak długo nad tym myślała aż zasnęła. Gdy się obudziła był już wieczór, a dziewczyny wróciły. Przyśniło jej się, że Loki popełnia samobójstwo. Szybko wybiegła z pokoju.

 

- Lu-chan gdzie idziesz? Za 10 minut cisza nocna!

 

Usłyszała to i machnęła ręka. Pobiegła do pokoju chłopaków. Na szczęście nie był daleko.

 

- Gdzie jest Loki?

 

- Właśnie wyszedł. Powiedział, że idzie się przejść do lasu.

 

- Dzięki Gray!

 

Lucy szybko pobiegła do lasu. Był nie daleko. Przypomniało jej się, że znajduje się tu jeden z największych klifów z okolicy i tam właśnie biegła, bo myślała że tam będzie Loki. Nie myliła się chłopak stał przy skarpie i chciał skoczyć. Dziewczyna zdążyła go odciągnąć od skarpy i upadli na siebie.

 

- Lucy, co ty robisz ?

 

- To ja powinna ciebie spytać! Sądzisz, że jak się zabijesz to coś da? Że zwróci jej to życie?! To był wypadek! Skąd mogłeś wiedzieć, że dostanie wylewu?! Nie straż nie tak więcej! Martwiłam się!- Lucy przytuliła się do chłopaka.

 

- Lucy... Przepraszam.

 

- Porozmawiaj z ojcem o tym, na pewno zrozumie. Jak coś to da mogę jechać z tobą.

 

- Tak, dziękuję.- W jego oczach pojawiły się łzy, przytulił mocno Lucy. Dziękuje...

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • lea07 10.07.2016
    Bardzo, ale to bardzo fajne. LECI 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania