School Fiore (Fairy Tail) Rozdział 4
Na biwaku nie działo się coś specjalnego, jeździli na wycieczki do lasu, w góry i na jakieś atrakcje w mieście. Gdy biwak się skończył Lucy wraz z Lokim wyjechali do rodzinnego miasta chłopaka. Miel się tam spotkać z jego ojcem w kawiarni. Gdy doszli do kawiarni jego ojciec już był. Wysoki mężczyzna z wąsem.
- Witaj ojcze...- Zaczął Loki, ojciec podszedł do niego i uderzył go w twarz.
- Jak śmiesz przychodzić tu ze swoją kochanką?! Kolejna do kolekcji, co?! A może tym razem do jakaś dziwka?! Do niczego się nie nadajesz! Jesteś tylko śmieciem!
- Lucy...Przepraszam.
Chłopak pochylił się nad dziewczyną i ją pocałował, ona odwzajemniła jego pocałunek.
- Mnie możesz wyzywać, ale od mojej dziewczyny się odpieprz.
- Dziew...czyna?- Spojrzał na Lucy dziwnym wzrokiem.- Ty ją kochasz?
- Tak... Ona jest dla mnie tą JEDYNĄ.
- Czy to prawda?- mężczyzna spojrzał na blondynkę.
- Tak, kocham Lokiego od dłuższego czasu.
- Wiesz, co zrobił?
- Tak, wiem.
- Mimo to nadal go kochasz ?
- Tak...
Loki patrzał zdziwiony na rozmowę między ojcem a Lucy. Myślał, że jak ją pocałuje dostanie w twarz, ale ona odwzajemniła pocałunek! Nie zostawiła go. Był szczęśliwy...
- Loki, cieszę się, że znalazłeś sobie tak porządną kobietę. Mam nadzieję, że cie nie zostawi.
- Co?
- Anuluję twoje przeniesienie z Fiore.
Lucy tak się ucieszyła, że przytuliła Lokiego, ale szybko go puściła. Rozmawiali z jego ojcem jeszcze godzinę. Loki wytłumaczył mu co robiła mu matka i to co się stało to był wypadek. Gdy skończyli rozmowę chłopak odprowadził Lu na stację kolejową.
- Może pojadę z tobą?
- Nie, poradzę sobie.
- Na pewno ?
- Tak, dam sobie rade. Jedz do Magnolii.
- Ale jestem przecież twoim ''Chłopakiem''.
- Ta, jasne.
Lucy uśmiechnęła się, w jednej chwili przejechał pociąg, a Lucy znalazła się w objęciach chłopaka.
- Loki?
- Dziękuję...- wykorzystał okazję i pocałował blondynkę w czoło.
- Ty się chyba nigdy nie zmienisz.
- Dla ciebie się zmienię.
Chłopak odszedł, blondynka wsiadła do pociągu. Podróż trwała pół godzinny. Gdy wysiadła, ktoś ją zawołał.
- Lucy-sama. Proszę tędy.- Był to jeden z podwładnych jej ojca Przyjechał ją odebrać. Blondynka wsiadła do czarnego samochodu, który zawiózł ją na cmentarz. Weszła do grobowca rodziny Heartfili. Czekał już na nią tam ojciec.
- Czekałem na ciebie.
- Witaj Ojcze.
- Masz natychmiast wracać do domu!
-Nie.
Podszedł do dziewczyny i uderzył ją w twarz, upadła na ziemię.
- Poślubisz swojego narzeczonego. Jest synem rodzinny...
- Nie ojcze! Ja będę, decydować o swoim życiu. A teraz mi wybacz.- Położyła kwiaty na Grobie matki i pomodliła się.- Ojcze... Nigdy więcej nie decyduj za mnie o moim życiu. Żegnaj Ojcze.
Lucy wyszła z grobowca z łzami w oczach. Usłyszała znajome głosy.
- Lucy!!!- był to Natsu i Gray.
- Co wy tu robicie?!
- Martwiliśmy się o ciebie.
- Nigdy więcej tak nie rób. Wracajmy!
- Okey!
Lucy wróciła do domu z przyjaciółmi.
* * * *
W poniedziałek Lucy poszła do szkoły z Levi i Wendy. Spotkały załamaną Erze.
- Cześć Erza, co się stało?
- Och, tak... Cześć. No stało się. Co roku odbywa się festiwal i w tym roku my go prowadzimy.
- A co w tym złego?
- Bo mamy tylko trzy tygodnie.
- Pomożemy ci! Klasa też ci pomoże!
- Chodźmy do klasy
- Okey...
Dziewczyny przestawiły problem klasie. Stwierdzili, że zaczną się przygotowywać do festynu po lekcjach. Podzielili się na grupy. Chłopaki robili dekoracje. Dziewczyny stroje. Lucy i Levi pisały scenariusz i plakaty. Gdy skończyły dały plakaty Jetowi. który porozwieszał je przy i w szkole. Ogólne pracy trwały trzy tygodnie. Ostatniego dnia przygotowań Lucy wracała sama do pokoju. Ktoś pociągnął ją do ciemnego zaułka i przytulił.
- Tak dawno cie nie widziałem...- Ktoś szepnął jej do ucha. Poznała ten głos to był Gray.
- Gray?
Pocałował ją nagle, próbowała się wyrwać, ale przywarł ją do ściany i zaczął ją całować coraz bardziej namiętnie. Odwzajemniła w końcu jego pocałunek.
- Lucy, kocham cię.- Szepnął jej do ucha. Zrobiła się czerwona.- pójdziesz ze mną na festiwal?
- Ja...
- Co wy tu robicie?
- Natsu?
- Czego chcesz?
Spojrzeli na siebie zabójczym spojrzeniem.
- Hej, chłopaki?
- Co?!- Krzyknęli równo.
Spojrzeli na nią jakby mieli ją zabić. Lucy wkurzona walnęła ich po głowie. Powoli odchodziła. Natsu pobiegł z nią i złapał ją za rękę.
- Lucy, pójdziesz ze mną na festyn?
- Ja...
Lucy nic nie powiedziała i odeszła.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania