Skok po marzenia - Rozdział 1
Każdego dnia czułam pustkę, której nie mogłam konkretnie nazwać. W szkole podstawowej miałam dużo miłych koleżanek, jak i również najlepszą przyjaciółkę. O pięknym imieniu Wiktoria. Zazwyczaj byłyśmy w zgodzie, a nawet jeżeli się pokłóciłyśmy od razu się godziłyśmy. Nie mogłyśmy się na siebie gniewać. Każda z nas była wyjątkowa, ale zawsze jedna drugiej zazdrościła (w dobrym sensie). Tylko jednego nie rozumiałam, co ja miałam a ona nie? Jedyne czego żałowałam to tylko tego, jak ona przepięknie rysowała, szczególnie konie Niestety ja takiego talentu nie dostałam.
Każdy dzień był powtarzającą się historią, lecz ten był inny. Wstałam bardzo wcześnie ok 6 godziny, więc przyszykowałam się do wyjścia, aż ty nagle zadzwonił telefon. Podbiegłam i odebrałam, to był mój tata. Powiedział żebym ja i Artur nie szli do szkoły, ponieważ mamy jutro jechać do babci, miał nam to wytłumaczyć po powrocie do domu. Zaraz po naszej rozmowie musiałam poinformować o tym Wiktorię, akurat ona wychodziła z domu więc miała do mnie wpaść na kilka minut i jeszcze raz jej to wyjaśnić.
Gdy już się rozgościła opowiedziałam jej jeszcze raz całą historię, jak to usłyszała zrobiło jej się bardzo smutno. Starałam się ją pocieszyć, aż w końcu powiedziała, że musi mi coś wyznać. Uważnie jej słuchając uświadomiła mi, że w niektórych sprawach cały czas mnie okłamywała. Wtedy się zdenerwowałam i kazałam jej wyjść z domu, Wiktoria usiłowała mnie przeprosić ale ja już jej nie słuchałam. Po zamknięciu drzwi, położyłam się na łóżko i rozpłakałam.
Minęło tak 30 minut, kuzynka zdziwiona zapytała mnie dlaczego nie jestem w szkole, wtedy opowiedziałam moją i taty rozmowę, potem zaczęłam się pakować. Teraz wystarczy tylko czekać na rodziców.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania