Poprzednie częściSkok po marzenia (Prolog)

Skok po marzenia - Rozdział 4

Podróż już w pierwszej minucie byłą nużąca. Wzięłam telefon aby popisać z koleżankami, ale chwile potem się kapnęłam, że one są w szkole. Zamknęłam na moment oczy, nie wiedzą kiedy zasnęłam. Dopiero w połowie mojej wyprawy się obudziłam. Przez trzydzieści minut patrzyłam w przesuwające się za szybą drzewa.Byłam w tak zwanym transie, tylko jedna rzecz mnie z niego wybudziła. To był widok stada koni na pastwisku, a parę metrów od nich widziałam dziewczynę skaczącą przez przeszkody na tym fascynującym i zadziwiającym zwierzęciu. Ten widok przez moment wypełnił mi tą pustkę, której brakowało od tylu lat.

Gdy straciłam ich z oczu, znów poczułam to samo co kiedyś. Przez jakiś czas zastanawiałam się co to może być, niestety moje rozmyślenia przerwała mama pytając się mnie czy chce coś jeść. Szczerze? Zrobiłam się głodna, ale to nie była pustka, którą czułam od lat. W pewnym momencie osoba przed mną jeszcze raz powtórzyła pytanie. Tym razem odpowiedziałam natychmiastowo, że chce. Dostałam rogalika z czekoladą. Popatrzyłam na Artura i zauważyłam jak on spokojnie spał. Zjadłam posiłek i poszłam w jego ślady.

Gdy znów się obudziłam byłam już na miejscu, leżałam na miękkim łóżku z olbrzymią poduszką. Przymknęłam oczy, jeszcze na moment. Kiedy doszłam już do siebie zaczęłam się rozglądać po domu, przez te ostatnie trzy lata nic się nie zmieniło, nagle usłyszałam głosy dochodzące z podwórka. Odsuwając firankę piesek o imieniu Morus od razu przyleciał mi na powitanie. Mama wychyliła się zza rogu zobaczyć kto to był.

Ale... Czekaj. Gdzie MISIEK!? Spytałam chyba za głośno. To był mój ulubiony piesek za czasów jak ja jeszcze miałam siedem latek. Babcia skrzywiła się i przyciszonym głosem odpowiedziała, że został oddany. Nie mogłam w to po prostu uwierzyć. W pierwszej chwili chciałam się rozpłakać, pobiegłam do pokoju i zadzwoniłam do Wiktorii (było już popołudnie).

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • muuunie 16.06.2016
    Nawet, nawet...
    "Mama wychyliła się zza rogu kto to był." - nie zrozumiałam tego zdania :/
    Takie mocne 4.5
  • Konikowa 17.06.2016
    ok poprawiłam ten błąd. Nie napisałam jednego wyrazu przepraszam ^^
  • Ziko 18.09.2016
    Nieźle - pisz dalej

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania