Szczoła, czyli powrót Kszyku

Kolejny dzień i kolejna sprawa, tym razem jednak nieco bardziej skomplikowana od pogoni za bandytami i wlepiania mandatów starszym paniom. Komisarz czuł wewnętrzną potrzebę wezwania detektywa. Tylko on mógł pomóc rozwikłać zagadkę.

- A więc co mamy? – zapytał detektyw zaraz po przybyciu na miejsce zbrodni. – Nie mogłem cię zrozumieć przez telefon.

- Wcale do ciebie nie dzwoniłem. Nieważne. Sprawa jest trudna. Facet zastrzelił się, potem skoczył z mostu, a na końcu się utopił. A przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka świadka tego incydentu. Potem wyłowiliśmy zwłoki i okazało się, że ofiara została postrzelona w plecy. Działał tu ktoś jeszcze.

Po chwili przybył Michael, by zdać raport.

- Znaleźliśmy dowód osobisty zastrzelonego – powiedział. – Był to wysoki szatyn o długich kręconych włosach i krzywym nosie. Paskudna twarz.

- Nie chciałbym nic mówić, ale to dowód osobisty komisarza – wtrącił detektyw.

- A, faktycznie facet na zdjęciu wyglądał znajomo.

- Mamy coś jeszcze?

- Nasi nurkowie przeszukując akwen znaleźli skarb z czasów Henryka Brodatego i zatopiony rzymski galeon.

- A coś związanego ze śledztwem?

- Nie, ale ciągle szukamy. Idę dzisiaj na mecz bejsbola. Dołączycie?

- Nie mamy czasu, trzeba przesłuchać świadków i inne pierdy.

Detektyw dostrzegł stojący nad jeziorem samochód. Zapytał o niego komisarza.

- Nic ważnego – odparł tamten. – W środku było tylko kilka kilogramów narkotyków, ale za późno przyszedłeś, bo już się podzieliliśmy.

Nagle obok komisarza znów pojawił się Michael.

- Chciałem poinformować, że nasz zastrzelony utopiony jednak przeżył. Zabrały go służby specjalne.

- W takim razie chodźmy przesłuchać świadka.

Detektyw i komisarz podeszli do brodatego faceta ubranego w szary prochowiec.

- Powie nam pan coś ciekawego? – zapytał detektyw.

- Wczoraj odkryłem wysypkę na penisie.

- A coś na temat naszej sprawy? Co pan widział?

- Konkretnie to tylko słyszałem strzał i zobaczyłem jak jakiś facet spadł z mostu prosto do jeziora.

- Czyli nic dziwnego. Jakby leciał zygzakiem, śpiewając pieśni, to byłoby nieco niepokojące.

- A potem zauważyłem faceta o twarzy kobiety. Ukryłem się wśród kwiatów Popędu Płciowego i poczekałem, aż przejdzie obok. Nawet mnie nie zauważył.

- Czy to jest Popęd Płciowy? – zapytał detektyw, zrywając jeden z kwiatów.

- Nie, to akurat Niedotykaj Bopotemswędzi.

- Rozumiem. I co było dalej?

- Później poszedłem do domu i urwał mi się film. Obudziłem się następnego dnia znowu tutaj. Hmmm… A może wcale nie wracałem do domu?

- Czy to pański samochód stoi nad jeziorem?

- Tak.

- Zabraliśmy z niego trochę niepotrzebnych drobiazgów. Proszę się nie gniewać.

- Mogę już iść?

- Oczywiście. Nadal błądzimy po omacku, niczym kulawy pies po worku kartofli – zmartwił się detektyw.

Po chwili do komisarza zadzwonił telefon.

- Tak, to ja. Bulion i dwa jajka. Naprawdę wygrałem?

Komisarz się rozłączył.

- Doniesiono mi, że odkryto tożsamość ofiary. Możemy ruszać przesłuchać jego rodzinę.

- Nie byłem jeszcze na moście.

- Później tam pójdziemy. Są ważniejsze rzeczy niż podziwianie panoramy miasta.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania