Tajemnica Kim część 4
Stare meble, obrazy, książki i pełno ziół, to pierwsze co zobaczyłam wchodząc do domu szamanki. Wszystko wydawało się być takie znajome. Odwróciłam się i spojrzałam na Damona, który przyglądał mi się w ciszy. Z oddali rozległ się zachrypnięty głos.
-Witaj Kim- to była szamanka.
-Witam-powiedziałam nie wiedząc czego mam się spodziewać.
-Damon może zaparzysz naszemu gościowi herbaty? -rzekła przyjemnym głosem szamanka.
Pomału kierując się w stronę kuchni, dostrzegłam że zza drzwi zagląda czarny kot.
-Jaki uroczy-stwierdziłam.
-Tylko uważaj, on nie lubi obcych-wyłaniając się w końcu i tym samym pokazując swoją twarz, po raz pierwszy zobaczyłam szamankę.
-Eemm... dobrze. Miło mi panią poznać.
-Dobrze się miewałaś? -zapytała staruszka.
-Tak ,dziękuję. Oprócz tego że nogi mi zaraz odlecą to całkiem dobrze.-uśmiechnęłam się.
-Dobrze więc, zatem porozmawiajmy o tobie.
Zaciekawiona tą sytuacją, z niecierpliwością czekałam na to co powie.
-Jak już wiesz jesteś czarownicą, ale nie taką zwykłą. Twoja matka o której chcę dziś pomówić, też była czarownicą. Kochała cię bardzo mocno, ale przeznaczenia nie da się oszukać, choćby nie wiem co.
-Moja mama nic nigdy mi o tym nie mówiła-odparłam.
-No i właśnie teraz powiem ci dlaczego... może to być dla ciebie trudne, ale twoja obecna matka, nie jest tą prawdziwą.
Kiedy byliśmy nękani przez mroczne cienie i demony, twoja matka poświęciła się ratując całą wioskę.
Nie wiedząc co o tym myśleć, poczułam mony ucisk w klatce piersiowej.
-To niemożliwe! Jak to?! -poczułam się dziwnie nostalgicznie.
-Przepraszam że dowiadujesz się dopiero teraz-odrzekł Damon.
-Spoczywa na tobie moc całego naszego klanu. Wiem że pewnie będzie ci to trudno zaakceptować, ale liczymy na ciebie Kim.Czy możemy na tobie polegać? -spytała szamanka.
-Przepraszam, ja muszę to wszystko przemyśleć. Przecież jestem tylko zwykłą dziewczyną- mówiąc to czułam drżenie mojego głosu, jakbym zaraz miała się rozpłakać. Zadawałam sobie wciąż te same pytania, co jeśli to wszystko okaże się prawdą? Co jeśli moja obecna mama nie jest tą prawdziwą?...
-Dobrze Kim, chodźmy odprowadzę cię do domu-zasugerował oznajmiając Damon.
Nie pytając o nic więcej pożegnałam starszą panią i wróciłam do ,,cywilizacji''.Wszystko było dla mnie kompletnie obce, a najbardziej bałam się tego, że gdzieś w środku coś mi mówiło że to nic nowego. Ale dlaczego się tak czułam... Razem z nadgorliwym Damonem szłam przed siebie, nikt przez połowę drogi się nie odezwał.
-Wszystko ok młoda?-po długiej wędrówce w ciszy w końcu zapytał.
-Młoda? Jesteśmy w tym samym wieku głupku. A po za tym to chyba jeszcze wszystko do końca do mnie nie dotarło.
-Więc może żeby poprawić ci humor pójdziemy do kina? - I znowu miałam okazje zobaczyć uwodzicielski wzrok i uśmiech Damona.
-To brzmi jak randka, nawet o tym nie myśl-odpowiedziałam.
-Jaka randka?Głuuupia. Kto by się z tobą umówił na randkę-śmiejąc mi się prosto w twarz, i głaszcząc mnie po głowie powiedział Damon- Nie myśl tak o tym... to tylko koleżeńskie wyjście na miasto i oderwanie się od tego wszystkiego.
-Dzięki wiesz... - pomimo tego co powiedział głupi Damon, poczułam się lepiej. Z każdą minutą będąc przy Damonie czułam się dziwnie. Nikt wcześniej nie był przy mnie tak blisko jak on-No dobrze zgadzam się.
-Hura, Kim się zgodziła-ze swoim uśmieszkiem patrzył mi w prost w oczy.
Chyba nigdy nie zapomnę pierwszego wspólnego, i tak miłego wieczoru, którego spędziłam z nim. Jest on dla mnie kimś... myślę ze w pewien sposób można powiedzieć wyjątkowy. Gdy z nim jestem czuję się dziwnie...a przecież to tylko Damon.
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania