Trujący zabójca Rozdział 1

Nastał poranek. Pani Smith postanowiła pójść do pani Dawn, jej sąsiadki, po cukier. Dobrze wiedziała, że panna Dawn, jak na swój młody wiek, stawała bardzo wcześnie, jeszcze przed świtem. Pani Smith podeszła do drzwi i zadzwoniła. Nikt nie otwierał. Jeszcze raz. Nic. Postanowiła zapukać i jak to zrobiła drzwi lekko się uchyliły. Wystraszyła się. Poszła do salonu i...

- Pani Dawn! Proszę się obudzić! - Pani Smith zaczęła klepać dziewczynę po twarzy - Pani Dawn!

 

***

 

Przed domem pojawiło się pełno ludzi, ponieważ zobaczyli radiowozy. Pod dom przyjechał czarny volkswagen. Wysiadła z niego Dziewczyna, która była lekko po trzydziestce. Jak na swój początek branży detektywa rozwikła dużo spraw. Weszła do domu i podeszła do swojego partnera, Shawn Rock, byli partnerami nie tylko w policji, ale i w prywatnym życiu. Co prawda jeszcze się nie pobrali, ale bardzo się kochają.

- Witaj Margaret.

- Nawzajem, Shawn. - uśmiechnęli się do siebie - Więc co my tu mamy?

- Kobieta,Sarah Dawn, trzydzieści jeden lat, nowa sąsiadka Panny Suzie Smith.

- Są jakieś ślady włamania?

- Nie.

- Czyli ofiara zapewne znała morderce.

- Tak.

- A gdzie jest pani Smith?

- W kuchni. Tutaj obok.

Gdy Margaret szła w stronę kuchni widziała zdjęcia, które wisiały na pomarańczowych ścianach. Jak weszła do kuchni zobaczyła bladą, starszą kobietę, która piła wodę.

- Dzień dobry - Detektyw wyciągnęła odznakę - Detektyw Margaret Gordon. Będę prowadziła sprawę zamordowania Pani sąsiadki. Chcę Pani rozmawiać?

- Powiem wszystko, żeby złapała Pani tego skażonego człowieka.

- Dobrze. O której Pani znalazła ciało?

- Było w pół do siódmej rano. Pani Dawn zawsze stawała bardzo wcześnie. Zawsze lekko przedobić świtem. Sama mi to powiedziała.

- Czy słyszała Pani jakiś krzyk, lub jak ktoś wybiegał?

- Nie. Przykro mi.

- Nic się nie stało. Czy Panna Dawn miała jakiś wrogów?

- Pan Tetch jej nie lubił.

- Wie Pani dlaczego?

- On wszystkich nie lubi. Ten facet to jest jedna wielka, bezczelna, prostacka, zrzędliwa kupa krowiego, za przeproszeniem, gówna.

- Po co Pani była u Panny Dawn?

- Miałam robić ciasteczka dla mojej wnuczki, która dostała się do szkoły w Londynie, ale cukier mi się skończył więc postanowiłam, że pożyczę go od Pani Dawn.

- Dobrze. A gdzie można znaleźć tego Pana Tetcha?

- Łatwo poznać. Najbrudniejszy dom w całej okolicy.

- Okej. Dziękuje. A do jakiej szkoły dostała się Pani wnuczka.

- Nie pamiętam nazwy, ale wiem, że uczą tam coś o roślinach i o ogrodnictwie.

- Łał! No to super. Do widzenia.

- Do widzenia.

Margaret podeszła do Shawna.

- Zgaduję, że ciało jest już w biurze koronera?

- Tak.

- No to trzeba tam pojechać.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Mist 28.08.2016
    Jak na mój gust to większość kryminałów zaczyna się w taki sposób. Rozumiem, że to jest początek i dalej pojawi się coś bardziej intrygującego. Zatem czekam :) Mnie się to kojarzy z serialem "Kości", a to jest pozytyw.
  • korekta 28.08.2016
    Szkoda, że dyrektywami nie są Daną i Fox, fabuła byłaby bardziej zagadkowa:-) Pomimo tego nie obstawiam p. Tetcha, już bardziej sąsiadkę. Miała grubaśny motyw - cukier:-))
  • zaciekawiony 05.09.2016
    "Pani Smith postanowiła pójść do pani Dawn, jej sąsiadki, po cukier. Dobrze wiedziała, że panna Dawn" - myślę że można to tak przeformułować, aby uniknąć powtórzeń, usunąć pannę Dawn z pierwszego zdania, wtedy będzie : "Pani Smith postanowiła pójść do sąsiadki po cukier. Dobrze wiedziała, że panna Dawn..." Jej nazwisko i tak powtarza się wiele razy, więc zredukowanie jednego powtórzenia na samym początku to zawsze coś.

    "Wysiadła z niego Dziewczyna," - a po co ta duża litera? Była nazywana pieszczotliwie Dziewczyną?

    "Dziewczyna, która była lekko po trzydziestce." - mam wrażenie że określenie dziewczyna pasuje bardziej do młodszych kobiet.

    "Jak na swój początek branży" - początek to albo kariery albo stażu. Branża jako taka po prostu jest, nie należy do nikogo i nie jest zaczynana.

    "Weszła do domu i podeszła do swojego partnera" - znajdując się w pomieszczeniu... Domyślam się, że weszła do nieopisanego salonu i że gdzieś tam w tle leżało ciało, ale na razie akcja dzieje się w jakimś "gdzieś" w środku domu.

    "swojego partnera, Shawn Rock" - angielskie imiona i nazwiska też odmieniają się przez przypadki. Zatem podeszła do (kogo, czego?) Shawna Rocka.

    "- Więc co my tu mamy?
    - Kobieta,Sarah Dawn, trzydzieści jeden lat, nowa sąsiadka Panny Suzie Smith."
    - Ale że co się konkretnie stało?
    - No chyba jakieś morderstwo, albo zgon naturalny, sam nie wiem.

    "nowa sąsiadka Panny Suzie Smith." - Panna to jej pierwsze imię?

    " - Czyli ofiara zapewne znała morderce.
    - Tak."
    - Będziesz mi przytakiwała na takie oczywistości.
    - Tak, oczywiście

    "widziała zdjęcia, które wisiały na pomarańczowych ścianach." - a na tych zdjęciach były... słodkie kotki? Rodzina zmarłej? Artystyczne pejzaże? Skoro już wymieniasz jakieś elementy wyglądu domu to opisz dokładniej, aby było wiadomo co sobie wyobrazić.

    "Jak weszła do kuchni" - gdy

    "żeby złapała Pani tego skażonego człowieka." - skażonego? Ale radioaktywnie czy mikrobiologicznie?

    "Zawsze lekko przedobić świtem." - przedobić? Czyli co?

    " - Czy Panna Dawn miała jakiś wrogów?
    - Pan Tetch jej nie lubił."
    - A pan Tetch to kto? Jej krewny... szef... współpracownik...

    "- Po co Pani była u Panny Dawn?" - jeśli nie piszesz oficjalnego listu do kogoś, to zwroty grzecznościowe zapisuj od małej litery. Czyli w każdym przypadku "pani" zamiast "Pani", "pan" zamiast "Pana" i "panna" zamiast "Panny". Widzę ten błąd w całym rozdziale.

    "- Zgaduję, że ciało jest już w biurze koronera?" - a to nie było go na miejscu? A no tak, nie było żadnego opisu...
    -------
    Generalnie opowiadanie zaczyna się dobrze ale musisz bardziej podszlifować styl, czasem sprawdzaj czy określenia których używasz na pewno znaczą to co myślisz.

    Dialogi pozbawione opisów kto co powiedział wychodzą ci dobrze. Problem w tym że opowiadanie powinno opisywać też miejsca, rzeczy i ludzi. Tekst opowiadania to jedyne czym dysponuje wyobraźnia czytelnika. Ty możesz mieć w głowie jakiś obraz domu, salonu i innych miejsc, ale jeśli niczego nie opiszesz, całość będzie zawieszona w pustce.
    O domu w którym działa się akcja dowiedzieliśmy się że: była tam kuchnia z kranem, gdzieś były pomarańczowe ściany, na nich ramki ze zdjęciami nie wiadomo jakimi; był tam jakiś salon. Tyle. To za mało.

    Akcja zawiera ponadto uproszczenia. Policji z wydziału zabójstw nie wzywa się ot tak, do każdego przypadku. Tymczasem tutaj wiemy jedynie, że w domu bez śladów włamania czy kradzieży zmarła sobie bez żadnych śladów jakaś kobieta. W pierwszej kolejności policja uznawałaby to za niewyjaśniony zgon, ale też najpewniej uważając że to śmierć naturalna lub samobójstwo, nie byłoby więc ani wzywania detektywów ani mówienia o mordercy.
    Tak więc masz w fabule poważny błąd - coś się dzieje nie wiadomo czemu. A w kryminale trzeba na takie rzeczy bardzo uważać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania