Poprzednie częściTrujący zabójca Rozdział 1

Trujący zabójca Rozdział 2

Margaret i Shawn dotarli do biura koronera, zobaczyli postać przykrytą prześcieradłem. Szybko się zorientowali, że leży tam Pani Dawn.

- Nie uwierzycie - z biura wyskoczył koroner o imieniu Achille Charpentier. Jest francuzem, który wyemigrował do Anglii.

- Co takiego? - zapytał się Shawn.

- Ofiara została otruta.

- W jaki sposób?

- Nie wiem jak, ale wiem, że ktoś dał jej trujący owoc.

- Jaki? - Margaret zapytała się zaciekawiona.

- Po nasionie, które znalazłem w żołądku ofiary, można wywnioskować, że to hippomane mancinella, z hiszpańskiego "małe jabłko śmierci". Jest to najbardziej trujący owoc na świecie. Same pnie powodują ból brzucha i opuchliznę na ciele. A palenie ich może spowodować utratę wzroku. Ktoś musiał wycisnąć sok z jabłka, tylko nie wiem do czego...

- A jak tam znalazła się pestka?

- Dobre pytanie Shawn. Możliwe jak morderca wyciskał sok to niechcący wyciągnął pestkę i tego nie zauważył.

- A gdzie ona rośnie?

- Nie wiem.

- A skąd wiedziałeś co robi?

- No bo... Słyszałem co ten owoc robi.

- Chyba mam pomysł. - Powiedziała Margaret. - Ja będę musiała pojechać do szkoły.

- Jakiej?

- W tej szkole uczą się o roślinach i o ogrodnictwie.

- Skąd wiesz?

- Sąsiadka ofiary mi powiedziała, że jej wnuczka tam się dostała. A ty Shawn pojedź do Tetcha.

- Dobra.

***

 

Margaret wiedziała co to za szkoła. Jej siostra tam chodziła. Mogłaby się jej zapytać, ale wyjechała na wakacje. Niestety bez telefonu. Detektyw weszła do szkoły i od razu przywitała ją sprzątaczka.

- Dzień dobry - Margaret wyciągnęła odznakę - Detektyw Margaret Gordon. Przyszłam tutaj do Pani Isley.

- Dzień dobry - stara sprzątaczka się uśmiechnęła - Proszę iść na koniec korytarza, a potem w prawo. Drzwi będą miały numer dziewiętnaście.

- Dziękuje.

Margaret dobrze wiedziała do kogo iść. Panna Pamela Isley była wychowawczynią siostry pani detektyw. Nauczycielka specjalizowała się w różnych roślinach. Gdy Margaret weszła do klasy numer dziewiętnaście zobaczyła siedzącą rudowłosą kobietę przy biurku.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?

- Detektyw Margaret Gordon. Prowadzę śledztwo zabójstwa młodej dziewczyny.

- Gordon,Gordon... Ach, tak Sally Gordon. Pani jest jej siostrą?

- Tak. Przyszłam tutaj, żeby powiedziała mi pani skąd pochodzą owoce hippomane mancinella.

- Tak zwane "małe jabłka śmierci", tak?

- Ehm.

- Te zabójcze owoce pochodzą z Ameryki Południowej i Północnej. Dlaczego się pani pyta?

- Ktoś wykorzystał te owoce do zabójstwa.

- Powiem ci tyle, że tubylcy pokrywają strzały tym śmiercionośnym sokiem.

- A czy dotykanie samego jabłka powoduje jakieś pęcherze czy coś w tym stylu?

- Nie. tylko pień.

- Dobrze. Dziękuje.

- Nie ma za co - Pani Pamela uśmiechnęła się szeroko - Do widzenia.

Gdy Margaret usiadła w aucie zadzwonił do niej Shawn.

- Margaret? - Shawn miał drżący głos.

- Co? Coś się stało?

- Tetch, zamknął mnie w piwnicy i...

- A co to za pogaduchy?! - Margaret usłyszała jęk Shawna - Posłuchaj maleńka, jeżeli zawiadomisz swoich kolegów zabije go bez wahania słyszysz?

Sygnał się urwał. Margaret, bez zastanowienia się, pojechała jak najszybciej do domu Tetcha. Jak najszybciej...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • zaciekawiony 05.09.2016
    "Margaret i Shawn dotarli do biura koronera, zobaczyli postać przykrytą prześcieradłem. Szybko się zorientowali, że leży tam Pani Dawn." - czyżby podejrzewali, że to koroner?

    "o imieniu Achille Charpentier." - a nazwisku?

    "Możliwe jak morderca " - możliwe, że gdy morderca...

    " - A gdzie ona rośnie?
    - Nie wiem.
    - A skąd wiedziałeś co robi?
    - No bo... Słyszałem co ten owoc robi." - aha, i słyszał jak wygląda pestka i to tak wyraźnie że od razu rozpoznał gatunek? Mało wiarygodne. Ten kawałek wygląda jakbyś chciała coś ominąć.

    " - Jakiej?
    - W tej szkole uczą się o roślinach i o ogrodnictwie"
    - Ale jakiej? W kilkumilionowym Londynie może być takich z piętnaście, a nawet nie spytałaś czy to szkoła czy uniwersytet.
    - Jakośtam znajdę.

    "Margaret wiedziała co to za szkoła. Jej siostra tam chodziła. " - jedna jedyna w całym Londynie... I nawet nie wiadomo jak się ta szkoła nazywa.

    "Nauczycielka specjalizowała się w różnych roślinach." - W jakichś roślinach, nie wiadomo jakich, co w szkole o roślinach i ogrodnictwie było rzadkością.

    " - A czy dotykanie samego jabłka powoduje jakieś pęcherze czy coś w tym stylu?
    - Nie. tylko pień.
    - Dobrze. Dziękuje."
    - A nie zapyta pani czy przypadkiem ten owoc nie rośnie gdzieś u nas w szklarni?
    - Nie, dziękuję.
    - A nie zapyta pani czy owoc jest dostępny gdzieś w Anglii i czy wiem kto mógł mieć do niego dostęp?
    - Nie, dziękuję.
    - Oj, coś tak mi się wydaje, że pani nie chce rozwiązać tej sprawy... - dodała nauczycielka, rzucając karygodne spojrzenie.
    - Nie w tym rozdziale - odpowiedziała detektyw, po czym spąsowiała wstydliwie.

    "Posłuchaj maleńka, jeżeli zawiadomisz swoich kolegów zabije go bez wahania słyszysz?
    Sygnał się urwał. Margaret, bez zastanowienia się, pojechała jak najszybciej do domu " - i nie zawiadomiła posiłków. Bo co prawda Tetch nie miał by się w jaki sposób o tym dowiedzieć a w kilka osób łatwiej by było go odbić, no ale przecież prosił...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania