Poprzednie częściUśpieni: Prolog - Dziennik

Uśpieni: Rozdział 1 - Apokalipsa

“Gdy już nie będzie nas, to co po nas zostanie?”

 

"Witaj Nieznajomy...

 

A może powinnam napisać przyjacielu lub czytaczu? Ciekawe kim jesteś? Ile lat minęło? Czy świat się zmienił tak jak chcieliśmy? Czy słyszałeś o nas? A może pamięć przeminęła i umarła wraz z nami. Tyle dylematów. Tyle niewiadomych.

Ale wypadałoby się przedstawić. Nazywam się I5005225. Miło mi Ciebie poznać. Choć tak naprawdę się nie znamy. Przecież nigdy się nie widzieliśmy. A może mylę się i poznaliśmy się. Bo czym jest przeszłość i przyszłość, jak nie sumą wypadkowych. Przepraszam ciebie, ale te myśli kołaczą w mojej głowie i nie pozwalają mi zapomnieć kim byłam. Teraz mogę dumać bez obaw. Strach, co ja plotę… Przecież wtedy to było niemożliwe.

Ciągle roztrząsam swoje dawne czyny, ale czuję się dzięki temu oczyszczona z nich. Przecież właśnie one czynią nas ludźmi, a nie tylko workiem kości. Nieraz widzę jak bliskie mi osoby przerywają wpół zdania lub zawisa im ręka w powietrzu, jakby jakaś tajemnicza siła zamieniła ich w kamień. Ale to nieprawda, oni żyją. Tylko coś sobie przypomnieli. I tak trwają bezruchu, by po chwili bez uprzedzenia wybuchnąć gromkich śmiechem, gdy zrozumieją komizm sytuacji. Tak w końcu znają smak radości, ale również i smutku. Ale uwierz mi, jest to dla nas cenniejsze niż całe złoto świata.

I znowu odpłynęłam. Przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz to. Postaram się nie robić tego.

Więc jestem… Nie, byłam I5005225. Co to znaczy? Tak się nazywałam przed Przebudzeniem. Byłam liczbą, numerkiem w szeregu. Skąd się wzięłam? Nie wiem z probówki czy z łona. To nie było ważne, nie wtedy. A teraz jest za późno. Pojawiłam się w tym anonimowym świecie 22 maja 150 roku po Apokalipsie, która zniszczyła ludzkość. Byłam 5 dzieckiem urodzonym w tym dniu. Czy dostrzegłeś już schemat? Czy już wiesz, czemu tak się zwałam? Chciałabym uciec w pustkę przed przeszłością, lecz nie mogę. Ale teraźniejszość jest moim wybawieniem. Myśli, słowa, uczucia wszystko teraz mnie cieszy, nawet ból i łzy, bo znam prawdę.

APOKALIPSA… To ona zapoczątkowała wszystko. Ludzie wpadli wir nienawiści, żądzy władzy, że zapomnieli co jest ważne. I doprowadzili do wojny, która zmieniła wszystko. Przez swoją ślepotę prawie wyniszczyli całą ludzkość. No właśnie, prawie. Ocalała garstka, która zamknęła się za wielkim murem, w mieście pogrążonym w chaosie. Jednak to nic nie zmieniło. Serce skalane mrokiem, nadal wyniszczało ich powoli. Wtedy pojawił się bohater ubrany w biel, niosąc srebrny płyn i przynosząc nadzieję. Lekarstwo na najgorszą chorobę ludzkości… UCZUCIA. I świat zmienił swoje oblicze ponownie. Narodziła się UTOPIA, a wraz z nią powstaliśmy MY.

Ile razy to ja słyszałam. Powtarzano nam tę historię w dzień w dzień, jak mantrę. A my w nią wierzyliśmy, bo przecież uczucia to nienawiść i kłamstwo. A to było złe. Lecz czy i ona nie była oszustwem. Słowa, które wydawały nam się tak znajome, były jedynie dźwiękiem bez wyrazu, bo czy może je rozumieć człowiek, który nie ma uczuć? Odebrano nam wszystko, ale dla nas to było obojętne, bo nie znaliśmy innego życia. Lek, który miał nas wyzwolić, stał się złotą klatką. Ale i na tę tyranię przyszedł kres.

Dziwi cię to? Czemu? Czyżbyś nie słyszał o Uśpionych?"

 

Chłopak przerwał i jeszcze raz przeczytał ostatnie słowo. Dobrze wiedział kim są i nienawidził ich całym sercem. Przez moment walczył z chęcią rzucenia dziennika w szalejące płomienie. Lecz to był ułamek sekundy, chwila słabości. Nie wiedząc czemu, musiał poznać jej historię. Po chwili zaczął kontynuować czytanie, nie potrafiąc przerwać.

 

"Jestem jedną z nich. Jestem Uśpioną. Razem z M i resztą wyruszamy na południe poszukać innych ludzi. To niemożliwe, żebyśmy tylko my ocaleli. Chcemy również poznać świat, który stoi teraz przed nami otworem. Ale najpierw M poprosił mnie abym spisała wydarzenia, które doprowadziły do Przebudzenia, żeby nigdy nie zapomniano jaka była prawda... Dlatego opisałam je w tym dzienniku i ukryłam. Bo jak mówi M historia ma to do siebie, że z biegiem lat zaciera się i obrasta mitami…"

 

- Mitami, jasne… - mężczyzna prychnął. - Banda szaleńców, gdybym ja ich znał, nigdy bym nie dopuścił do Przebudzenia… - ostatnio słowa wykrzyknął gniewnie.

- Czemu ich tak nienawidzisz? - Kobieta smutno patrzyła na swojego towarzysza niedoli. - Przecież nie wiesz, jak wyglądał świat przed Przebudzeniem - stwierdziła stanowczo, jakby wiedziała więcej niż on.

- Ale wiem, jak wygląda teraz i mi to wystarczy. - Gdyby wzrok umiał zabijać, kobieta na pewno padłaby w tej chwili martwa. - Przez nich jestem sam, tak samo jak ty!

- Nie jestem sama. - Na jej twarzy zagościł nikły uśmiech. - Mam teraz ciebie, a ty mnie. - Chłopak spojrzał na nią, porażony znaczeniem ostatnich słów. Naprawdę nie był już sam? A może to kolejne złudzenie, które szybko zostanie mu odebrane. - Proszę, czytaj dalej - nic jej nie odpowiedział, lecz jego wzrok ponownie zawiesił się na wykaligrafowanym piśmie.

 

"Czyżbym była mitem? Nie! Nie jestem mitem. Ani nie jestem już tylko numerkiem w świecie bez uczuć. Mam imię, które jest tylko moje. Jestem Aurola. Cześć przyjacielu! Bo nim jesteś? Czy się myle?"

 

Dawno, dawno temu…

 

Dziewczyna w zamyśleniu zaczęła podgryzać delikatnie długopis. Co dalej? Od czego powinna zacząć. Tyle się wydarzyło od tamtego pierwszego dnia. Zastanawiała się, czy zdoła sobie przypomnieć je wszystkie. Już dawno się przekonała, że pamięć jest zawodna, zwłaszcza jak było się bezduszną maszyną. Wtedy nikt nie przejmuje się wartościami moralnymi swoich czynów. A ona nie różnica się w tym od swoich pobratymców.

Niespodziewanie na stół wskoczyła mała istotka. Niestety zrobiła to tak niefortunnie, że zahaczyła o szklankę, która przewróciła się i pomarańczowy, lepki płyn rozlał się po świeżo zapisanych stronicach. Kobieta krzyknęła wystraszona i złapała dziennik, ponownie popychając szklany przedmiot, który potoczył się po równym blacie, by ostatecznie spaść na zimną posadzką. Po niewielkich pomieszczeniu rozniósł się głuchy łoskot rozbijanej szklanicy. Biedne kocisko miauknęło żałośnie, szukając dla siebie kryjówki. Wkrótce za framugi wysunęła się czarna czupryna…

- Co się stało? - Mężczyzna wszedł zaniepokojony do pokoju i z troską spojrzał na nią.

Kobieta bliska płaczu wyciągnęła bezradnie ku niemu książeczkę, z której powoli skapywały gęste krople soku.

- Ach ten Ancymon, jak zwykle coś nabroi. - Roześmiał się szczerze i odebrał załamanej dziewczynie nieszczęsny przedmiot. Delikatnie go wycierając mokrą szmatką położył z powrotem na stół. - Popatrz, nic się nie stało. A nawet zyskał charakteru. - Mrugnął do niej oczkiem i ponownie usadził ją delikatnie na krześle. - Jak ci idzie?

- Nie idzie. Nie potrafię tego opisać… - W jej oczach ponownie zalśniły krople smutku. - Nawet nie wiem od czego zacząć.

- Potrafisz. Od tego co ci serce podpowiada. - Silne dłonie wylądowały na jej drobnych ramionach, a koniuszki kciuków zaczęły z czułością muskać kark. Kobieta pod wpływem jego dotyku się uspokoiła. - Jak tylko skończysz, wyruszamy. Robi się coraz bardziej niebezpiecznie. - Nachylił się ku niej i pocałował pieszczotliwie delikatną skórę szyi. W końcu wyszeptał do ucha, by nikt powołany go nie usłyszał. - To pomoże ci się uporać z demonami przeszłości, uwierz mi.

Natomiast czarny kocur widząc, że pani rozpływa się w uśmiechu, wskoczył beztrosko na jej kolana i zaczął uklepywać sobie miejscówkę mrucząc leniwie. Dziewczyna roześmiała się radośnie, gdy tylko spojrzała w zielone oczka, które niewinne wyzierały spod białych łat. Właśnie te niezwykłe okulary sprawiły, że od razu zakochała się w tym zwierzaku. Przypomniała sobie, jak pierwszy raz go zobaczyła i wyczuła pod palcami aksamit jego sierści. Było to takie niezwykłe, nigdy wcześniej nie czuła się tak jak wtedy. Wówczas pierwszy raz z jej oczu popłynęły łzy, lecz te piękne, bo przepełnione szczęściem.

- Masz rację, powinnam posłuchać serca. - Pocałowała troskliwie niesfornego kotka i podniosła nieświadomy niczego długopis, jakie ważne rzeczy przyjdzie mu utrwalić. Po chwili zatopiła się w swoich wspomnieniach. Nawet nie zauważyła, kiedy mężczyzna ponownie zniknął w drzwiach...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania