Poprzednie częściWHAT'S THE HELL!

WHAT'S THE HELL! cz. III

ROZDZIAŁ III

 

Jak wyobrażamy sobie diabła?

 

Pewnie podobnie jak pokazują nam go filmy i książki. Przede wszystkim to drapieżnik, ma wzbudzać w nas strach. Duży i potężny mężczyzna z kopytami zamiast stóp oraz głową kozła z wielkimi rogami. Szkarłatna skóra, czarne, prostokątne źrenice i okropne zęby, zdolne do rozszarpania ofiary w kilka sekund. Całym uwieńczeniem jego potworności ma być długi ogon i ostre widły, które dzierży w ręce.

 

Skąd wiedziałam, że przede mną stoi diabeł?

Bo idealnie wpasował się w ten opis. Był nawet jeszcze straszniejszy. Szybko zastosowałam się do jego władczego polecenia i wstałam na nogi. Wydał z siebie warknięcie i ruchem ręki nakazał mi odwrócić się.

Spojrzałam mu prosto w oczy i szybko tego pożałowałam, bo zobaczyłam tam tylko pustkę. Pomyślałam sobie, że to już mój koniec. Zaraz mnie zabije i zgniję tu wśród tych żałosnych kamieni. Nie było ratunku, nie miałam żadnych szans. Odwróciłam się jak nakazał, zamknęłam oczy i spokojnie czekałam na śmierć.

Nic takiego nie nadeszło, zamiast tego poczułam mocne pchnięcie do przodu.

 

- Idziemy, mój Książę chce Cię zobaczyć! - zaskrzeczał diabeł, a do mnie właśnie dotarło co powiedział.

- Zaraz, zaraz, Książę? To Ty nie jesteś diabłem? - odwróciłam się gwałtownie w jego stronę i zrobiłam zdziwioną minę.

- Oczywiście, że jestem, ale chyba nie myślałaś złotko, że piekłem rządzą diabły? - wyszczerzył zęby w przerażającym uśmiechu.

 

W mojej głowie zrodziła się ekscytująca myśl. Może ten mój wyrok wcale nie był taki zły.. Może właśnie pomógł mi otworzyć się nowe możliwości. Musiałam to sprawdzić, a jeśli będę miała rację to zdecydowanie wyjdę stąd z tarczą, a nie na tarczy. Poczułam lekki smak nadchodzącego triumfu.

 

- Powiedzmy, że właśnie tak myślałam. - odpowiedziałam cicho, wciąż przetwarzając w głowie nowe informacje.

- Książę jest gorszy niż wszystkie diabły razem wzięte, spodoba Ci się! - warknął ironicznie i zaczął się śmiać, co bardzo nieudolnie mu wychodziło, brzmiało to bardziej jak beczenie kozy.

- Tak myślisz? W takim razie prowadź, koziołku! - ten żart mógł mnie dużo kosztować i igrałam z ogniem nazywając go w ten sposób, ale w chwili, w której dowiedziałam się, że to nie on jest władcą piekła, przestałam się go bać. Już nie był taki straszny, był po prostu osiłkiem z głową kozła na karku, co teraz wydawało mi się dosyć zabawne.

 

Przestał rechotać i spojrzał na mnie spod byka, raczej nie spodobało mu się nowe przezwisko. Trącił mnie w ramię i poszedł przodem, a ja ruszyłam jego śladem, prosto na spotkanie z Księciem.. Droga była długa i męcząca, a ja czułam się bezsilna bez moich mocy. Nie mogłam się teleportować, ani zrobić czegokolwiek, co dałoby mi przewagę. Szłam na spotkanie z władcą piekła, mimo to nie bałam się i byłam gotowa na to co miało za chwilę nadejść. Ciekawość zżerała mnie od środka.

 

Kim był Książę? Jak wyglądał ? Czego ode mnie chciał?

 

-Daleko jeszcze? Nie macie tu piekielnego taxi, czy coś w tym stylu? - zażartowałam chcąc przełamać ciszę, która trwała już od dobrych kilku godzin.

- Nie moja wina, że wrzuciło Cię na ostatni z kręgów piekielnych. - odwarknął z pogardą. Po tym jak nazwałam go koziołkiem piorunował mnie wzrokiem całą drogę.

- Dlaczego moja magia tu nie działa? - kontynuowałam zadawanie pytań.

- Taka jest wola Księcia, wiedźmo. Wszystko wokół funkcjonuje na jego zasadach. - w jego głosie dało się wyczuć szacunek w stosunku do swojego władcy.

 

Na horyzoncie zaczęły majaczyć zarysy czegoś na kształt miasta? Z daleka widziałam tylko dziewięć wysokich wież, które były rozmieszczone po okręgu. Przynajmniej już nie daleko. Diabeł spostrzegł mój wzrok skierowany w stronę miasta.

 

- Gehenna, twój nowy dom. - uśmiechnął się krzywo pod nosem, dodając akcent na słowo "dom". Nie mogłam pozwolić sobie na jakąkolwiek prowokacje z jego strony, zawsze musiałam mieć przewagę nad przeciwnikiem. Przemilczałam te słowa, wyminęłam go i podążyłam przodem z wysoko uniesioną głową.

 

Zatrzymałam się kilka kroków przed wielkimi, drewnianymi wrotami, po obu stronach stały dwa kamienne gargulce, które wyglądały jakby w każdej chwili mogły ożyć. Diabeł stanął tuż obok mnie.

 

- Musisz dać im ofiarę, za darmo Cię nie wpuszczą. - skinął głową w stronę gargulców.

- Ofiarę? - zapytałam niepewnym głosem, a po plecach przeszedł mi zimny dreszcz.

 

Bycie wiedźmą, wiąże się z odprawianiem rytuałów, a co za tym idzie składaniem ofiar, więc nie było to dla mnie nowością. Mimo to odczuwałam przy tym niepokój. Nigdy nie ofiarowałam KOGOŚ, zawsze była to moja krew i nic innego. Cały mój sabat praktykował poświęcanie niewinnych, magicznych stworzeń. Ja nie brałam w tym udziału, przez całe życie patrzyłam bezsilnie na krzywdę innych i nic nie mogłam z tym zrobić, a jak już zebrałam odwagę i zrobiłam, to znalazłam się tu gdzie jestem teraz.

TAMTĄ walkę przegrałam, ale napędzała mnie świadomość, że zemsta jest słodka, a prawda zawsze sama się obroni. Dlatego też moim celem było zwyciężenie TEJ walki.

 

- Mogę? - wskazałam na jego sztylet, który miał przypięty na sznurku do boku. Wyciągnął broń w moją stronę, ale zamiast za rękojeść, złapałam mocno za ostrze i szybko przejechałam po nim wnętrzem dłoni. Zacisnęłam pięść i podeszłam do pierwszego gargulca, umoczyłam palec w gorącej krwi sączącej się z rany, a następnie naznaczyłam nią usta posągu. Powtórzyłam wszystko z drugim gargulcem. Diabeł stał w milczeniu i mnie obserwował. Nagle rozległo się głośne chrupnięcie, oba posągi poruszyły się w tej samej chwili. Obleśnie oblizały usta z mojej krwi. Obróciły się przodem do siebie i jednym głosem wycharczały.

 

- Mmm, królewska krew! Witaj w domu Misty!

 

Wrota stanęły przede mną otworem...

Następne częściWHAT'S THE HELL! cz. IV

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania