Wspomnienia sfrustrowanego faceta: Pożegnanie

Blask słońca gładzi moją twarz. Delikatny podmuch wiatru rozwiewa włosy. Zawsze uwielbiałem, kiedy powoli zapadał zmierz. Zwłaszcza późną, letnią porą, kiedy promienie zachodzącego słońca kładą na ziemi cienie drzew, a rozrzedzone powietrze niesie echo zasypiającego powoli świata. Tak, zawsze lubiłem ten klimat, zwłaszcza podziwiając widoki z wąskiego, skalnego klifu, wisząc głową w dół nad kilkunastometrową przepaścią...

Dlaczego wiszę głową w dół?

Bo nie mam akurat nic innego do roboty!

Nie! Bo się potknąłem o wystający korzeń i runąłem łbem w przepaść!

Też nie pasuje?

Ok. znudziło mi się życie i postanowiłem skoczyć na bungee. Pech chciał, że lina zaplątała się o ten sam korzeń, o który się potknąłem i zawisłem w połowie drogi w dół...

Brzmi irracjonalnie?

To może lepiej zabrzmi, jak powiem, że jeden koniec liny owinięty jest o moją szyję, a drugi o wspomniany wcześniej korzeń...

Nie no, to bez sensu. Mój kark pękłby jak zapałka i nie zdążyłbym nawet pomyśleć, a co dopiero napisać kilka słów.

No dobra. Przekomarzam się. Tak naprawdę to jeszcze nie skoczyłem. Ale rozważam tę opcje po diagnozie, jaką wystawił mi wczoraj lekarz. Nie będę ukrywał, tylko walnę prosto z mostu... tzn. napiszę: RAK...

Tak, tak. A że nie mam siły i ochoty na walkę z nim, postanowiłem skrócić moje cierpienia nagłym i niespodziewanym skokiem w przepaść. Uznałem, że to będzie najbardziej spektakularny koniec, przynajmniej dla mnie. Nim moje ciało roztrzaska się o skalne podłoże, zdążę co nie co jeszcze zobaczyć lecąc głową w dół. Przed moimi oczami przesuwać się będą nie tylko widoki, ale i sceny z całego mojego życia.

Pisze te słowa do ciebie, moja małżonko kochana. Mam nadzieje, że jakiś uczciwy człowiek odnajdzie ten telefon z zapisaną w nim wiadomością, i przekaże pod wskazany adres. Zostawiam go na skalnym klifie i odchodzę.

Żegnaj.

Kilka godzin później młody chłopak spacerował skalnym poboczem drogi. Przechodząc nad przepaścią usłyszał cichy dźwięk. Przeciągły i wibrujący, dobiegał spod jego stóp. Uniósł nogę. Okazało się, że stanął na telefon. Podniósł go. Włączył. Przeczytał wiadomość, która właśnie nadeszła:

''Gdzie ty jesteś głąbie kapuściany? Dzwonił twój lekarz. Mówił, że pomylił dokumentację twojej historii choroby z dokumentacją innego pacjenta! A twój czerniak to w rzeczywistości zwykła narośl, którą szybko i bezboleśnie wytną. Z tej okazji kupiłam kilka piw. WPADAJ SZYBKO do domu. Czekam! Twoja żonka.”

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • kamila25910 26.04.2015
    Świetne!! Ode mnie 5 ;)
  • NataliaO 26.04.2015
    Bardzo fajne są te wspomnienia. Czyta się przyjemnie; 5:)
  • Angela 26.04.2015
    Kapitalne, ale czy to oznacza że jak już bohater skoczył z tego klifu, to zamka całą
    serie? Zostawiam 5 : )
  • DarthMoon 26.04.2015
    Dzięki za oceny i słowa. A czy koniec serii? Hmmm... Człowiek umiera, ale wspomnienia po nim zostają... ;)
  • DarthMoon 26.04.2015
    Po za tym może przeżyć... :)
  • Petarda, 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania