Poprzednie częściWybraniec Bogów (1)

Wybraniec Bogów (3)

Dziewczyna stała w miejscu z szeroko otwartymi ustami, z czego najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy. Mierzyła mnie od góry do dołu wzrokiem, aż w końcu zaczynałam się denerwować i wypaliłam co mi ślina na język przyniesie:

 

- Przepraszam, powinnam uważać jak chodzę - oznajmiłam spuszczając wzrok, ciesząc się w głębi ducha, że nie palnęłam nic głupiego, a do tego akurat miałam tendencję.

 

Dziewczyna w końcu zamknęła usta i widać było, że wzięła się w garść. Wyprostowała się, a na twarz przywołała przyjazny uśmiech.

 

- Nic nie szkodzi - odpowiedziała melodyjnym tonem nie spuszczając ze mnie wzroku.

 

- W sumie... ja też powinnam patrzeć jak chodzę. Jestem Nereida - wyciągnęła do mnie rękę.

 

Zdziwiła mnie nie tylko jej przyjazna postawa, ale i rzadko spotykany odcień skóry. Nie mówię tu, że była jakaś czerwona czy żółta, czy Bóg wie jaka... Po prostu miała świetną opaleniznę, choć nie byłam przekonana czy to rzeczywiście ona. Gdy miałam czternaście lat zawsze chciałam mieć taki ładny odcień skóry. No, ale jak zawsze moje próby kończyły się niepowodzeniem, więc dałam sobie z tym spokój. Uścisnęłam jej rękę. Było coś co mnie w niej nurtowało. Jej imię. Nim ugryzłam się w język zapytałam:

 

- Skąd takie imię?

 

Jakoś nie zabrzmiało to przyjaźnie, ale mimo tego dziewczyna nadal szczerzyła się do mnie jakby w powietrzu unosił się gaz rozweselający, który na mnie nie działał. Myślałam, że lada chwila się odwróci i pójdzie. Ponownie ku mojemu zdziwieniu odpowiedziała miłym i spokojnym tonem:

 

- Moja babcia miała na imię Venilia, co w mitologi rzymskiej oznacza uosobienie słonej wody czy jakoś tak... - nie zastanowiła się w ogóle i kontynuowała - w każdym bądź razie greckim odpowiednikiem Venili była Amfitryta, jedna z wielu Nereid. I rodzice, a właściwie babcia postanowiła, żeby dać mi na imię Nereida.

 

Zdziwiło mnie to, że wszystko powiedziała na jeden wdech. Dziewczyna wydawała się bardzo miła, ale coś w niej było nie tak. A może ze mną? Czułam więź. Coś nakazywało mi po prostu się z nią zaprzyjaźnić.

 

- Halo! Wracamy na Ziemię - powiedziała wyraźnie rozbawiona Nereida i nie dając mi szansy na usprawiedliwienie się z mojego zamyślenia. Kontynuowała:

 

- Ty pewnie jesteś Jessica. Tak długo Cię już szukam. Po prostu spać już po nocach nie mogę i zadręczam się myślą, gdzie do licha ciężkiego się podziewasz, że nie mogę Cie namierzyć.

 

Dziewczyna przyłożyła gwałtownie dłoń do ust tak jakby uświadomiła sobie, że powiedziała za dużo. I owszem powiedziała. Miałam ochotę wrzasnąć: "skąd wiesz jak mam na imię i czego ode mnie chcesz?!". Jednak dobre maniery wzięły górę i nic nie powiedziałam. Dlaczego ona mnie szukała? Po co? To było stanowczo za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Najpierw matka się mnie wyrzekła, teraz jakaś nieznajoma dziewczyna mówi mi, że mnie już tyle szuka. Tyle pytań, zero odpowiedzi. No ładnie...

Następne częściWybraniec Bogów (4)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania