Poprzednie częściZamiana posiadłości – część1

Zamiana posiadłości – część19

Moim największym problemem, od kiedy pamiętam, było publiczne okazywanie uczuć. Dlatego kobiety, z którymi się wiązałem zazwyczaj po krótkiej znajomości, zarzucały mi nieangażowanie i obojętność. Gdybym potrafił być choć trochę wylewny przez dłuższy czas, z pewnością moje relacje z płcią piękną inaczej by przebiegały. Niestety pomimo licznych prób i fachowych rad nie potrafiłem dokonać wewnętrznej przemiany i zmusić się do wykrzesania cieplejszych uczuć, jakie wyssałem z mlekiem matki. Jednak tym razem doświadczyłem przewrotności życiowej i uderzenia pozytywnego impulsu. Skoro byłem w stanie bez pytania podejść do siedzącej na ziemi kobiety i delikatnie unieść ją razem z dzieckiem. Jakby tego było mało, to oboje przytuliłem, jak wiele lat temu bardzo chorą ukochaną przyszywaną babcię. Jedynie z nią łączyły mnie bliskie relacje i odejście jej bardzo przeżyłem, choć dla moich rodziców była to tylko stara leniwa służąca. Tym razem nie była to ona, lecz znacznie młodsza osoba, która w momencie tragedii potrzebowała ciepła drugiej osoby, a może to nie ona tylko ja.

- Nie zostaniesz sama, zabierzemy cię i dziecko do przyjaznego domu, gdzie zaopiekujemy się wami – powiedziała mama Irenki, taktownie i umiejętnie przerywając nasz bliski kontakt, przejmując dość obcesowo dziecko z matczynych rąk.

Gdybym był podejrzliwy albo uszczypliwy oceniłbym jej zachowanie jako próbę zwrócenia na siebie mojej uwagi. Jednak byłem zbyt wstrząśnięty sytuacją, postępowaniem polegającym na skróceniu dystansu do nieznanej osoby i bezpośredniego kontaktu. Zwłaszcza że jak ognia unikałem małych dzieci, które tak jak to, mocno zapaskudziły pieluchy i śmierdziały nieprzyjemnie. Kiedyś podczas wakacji w tajwańskim kurorcie byłem przypadkowym świadkiem podobnej sytuacji, lecz wtedy duńska matka małego obsranego brzdąca postanowiła bezzwłocznie zmienić pieluchę. Wystarczającym sygnałem do powszechnej ewakuacji dżentelmenów w średnim wieku, było odblokowanie taśm przylepnych pampersa i zanim aromat dotarł do nozdrzy uraczonych aromatem osiemnastoletniej whisky, już widzowie czmychali z młodziutkimi Tajkami w popłochu.

Tym razem pomimo wyraźnego odbarwienia części odzieży i unoszącego się fetoru nie panikowałem. Matka Irenki była bardziej dzielna i przeznaczyła własny, prawdopodobnie drogi nowy sweterek, by powstrzymać, wydostanie się nadmiaru, który mógł zniszczyć jasną skórzaną tapicerkę mojego auta. Tak zabezpieczona przejęła dziecko z rąk matki i zwartą grupą odchodziliśmy w kierunku pojazdu. Obserwujący nas wcześniej policjanci ponownie swoją uwagę skupili na miejscu katastrofy i podziwianiu wysiłku strażaków usuwających uszkodzone części szybkiego sportowego auta. Przeszliśmy pod taśmami wprost do samochodu. Kobiety z dzieckiem zajęły tylną kanapę i po cichych uzgodnieniach, dość chaotycznie kazały mi udać się do mieszkania mojej asystentki, po pieluchy, ubranka, kosmetyki i jedzenie dla dziecka oraz odzież jego matki. Lista była znacznie większa, lecz zaledwie tyle z niej zapamiętałem, może dlatego, że czekałem na słowo proszę. Kiedy dojechałem niczym taksówkarz pod wskazany adres, mama Irenki wyskoczyła z auta i z kluczami szybko poszła po uzgodnione rzeczy i przedmioty, a mi poleciła czekać. Gdy zostałem z żoną mojej asystentki, postanowiłem przerwać niezręczną ciszę i zapytałem.

- Jak się pani czuje, czy mogę jeszcze coś dla pani zrobić?

Odpowiedz, była zgoła inna od tej, jakiej się spodziewałem.

- Proszę zrobić wszystko, co w pana mocy by sprawca poniósł zasłużoną karę. Kiedy siedziałam i tuliłam mojego aniołka, gapie się nie krępowali i komentowali, kto doprowadził do nieszczęścia, które dotknęło nas i do jakich wcześniej przyczynił się tragedii. Głośno wyrażali sprzeciw na pobłażanie i tolerowanie występków dzieci bogaczy. Byli pewni, że nikt i nic nie wpłynie na głośne przyznanie się do winy i nie wyeliminuje u nich poczucia wpajanej od dziecka bezkarności. Tolerowanie i usprawiedliwianie przez rodziców negatywnych zachowań od najmłodszych lat, doprowadza wcześniej czy później do tragedii i ofiar. Najgorszą rzeczą według nich, dla zwykłego Polaka, jest poczucie bezsilność i stosowania praktyk podwójnych standardów przez wymiar sprawiedliwości. Znacznie mocniej rani poszkodowanych umazanie śledztwa czy bezkarność sprawcy, którego chronią wpływowi i wysoko postawieni przyjaciele królika, czyli ojca albo serdeczni kumple.

- Może to w niedalekiej przyszłości, czyli po wyborach się zmieni i zapanują jednakowe standardy dla wszystkich – powiedziałem, choć miałem duże wątpliwości.

Reakcja zrozpaczonej kobiety, którą widziałem w lusterku wstecznym, na moje słowa mocno mnie zaskoczyła, ponieważ pomimo przeżycia tragicznych chwil, roześmiała się przez łzy. Niczego nie widziałem w nich zabawnego, więc poprosiłem o wyjaśnienie.

- Nie powinnam tego mówić, ponieważ jestem w zespole, który nie tylko we wszystkich krajach europejskich prowadzi badania o wewnętrznym regulatorze zachowań moralnych. Sporo miejsca poświęcamy sumieniu, głównie przy interakcji z innymi ludźmi. Oceniamy, ocenianie dobrych uczynków i złych, pamiętając o niezależnej subiektywnej treści przeżycia. Sumienie u gatunku homo sapiens pojawiło się w chwili uświadomienia sobie przez człekokształtnych własnej odrębności. Uczucie własnej odmienności i wyższości posiadanego intelektu towarzyszyło nam od pradziejów. Jednak w ostatnich latach szczególnie w polskim społeczeństwie nastąpiło coś w rodzaju rozdwojenia jaźni. Zamiast podziału na dobry i zły, tak jak kiedyś, dokonała się transformacja na swój i obcy. Zaczęliśmy się dzielić na dwie grupy my lepsi, pozostali gorsi. Nam wolno więcej, jesteśmy ponad prawem, mamy zarabiać więcej, a ogólnie wszystko najlepsze naszej grupie się należy. Natomiast pozostali mają funkcjonować w pogardzie i z nimi nie trzeba się liczyć. Jednak by tego dokonać w przeciągu dość krótkiego czasu, inicjatorzy i twórcy tej „dyscypliny sportu” sowicie zaczerpnęli ze wzorców faszystowskich i komunistycznych. Najbardziej wiernych i oddanych ideologii fałszu, wynagradzali często bez ograniczeń.

- Wszędzie tak się dzieje? – zapytałem.

- Tendencje dyktatorskie, które zagrażają demokracji, zauważamy w wielu krajach, lecz tylko część z nich jest w awangardzie, a społeczeństwa dotknięte, chylą się ku upadkowi moralnemu. Tam najszybciej znika człowieczeństwo, jest zastępowane przez chamstwo, kłamstwo, oczernianie, obarczanie niecnymi motywami i przypisywanie własnych nikczemnych uczynków. Najbardziej niepokojącym zjawiskiem jest czerpanie przez uczestników tego haniebnego precedensu, satysfakcji, polepszanie swojego nikczemnego samopoczucia, choć bardziej inteligentni wiedzą, że balansują na pograniczu choroby psychicznej.

- Czym to może się przejawiać, proszę podać jakiś przykład.

- Posłużę się Nowym Testamentem, tam jest doskonały przykład, który wcześniej czy później objawi się w czasach współczesnych.

- Chce pani powiedzieć, że Jezus nam się objawi? – przerywając, zapytałem, czując ciarki na plecach, że mam do czynienia z wariatką.

- Nie, lecz już ze wstępnych analiz wynika, że wkrótce tłum domagać się będzie wolności dla Barabasza i nie będzie miało to nic wspólnego ze świętem Paschy. Dzisiejszy Barabasz będzie posługiwał się kłamstwem, ponieważ zdyscyplinowana i pokorna grupa mu sprzyja, oni w swojej świadomości coś takiego akceptują i nie zdziwię się, że będzie to w okolicach piątku.

Gdyby nie mama Irenki, która przeszkodziła nam, przyciągając dwie wielkie walizki do bagażnika samochodu, kobiecie najprawdopodobniej udałoby się wystraszyć mnie na śmierć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania