10080 [1] TŁUMACZENIE PL

DISCLAIMER: Poniższe opowiadanie jest fanowskim tłumaczeniem, na które dostałam zgodę od autorki! Jest to piękna historia, niesamowicie wzruszający fanfik, który chciałam udostępnić większej liczbie osób. Tłumaczenie to nie jest przywłaszczeniem pracy! Poniższy tekst nie był, nie jest i nie będzie nigdy mój.

Link do oryginału: http://exobubz.livejournal.com/929.html

Link do konta autorki: http://exobubz.livejournal.com/

 

10080

 

Chodzili ze sobą jedynie siedem miesięcy. Ich szczęście było mierzone we wspólnych śmiechach, w nocach, które spędzili zaplątani w swoich ramionach i w miłości, jaką do siebie żywili. Niezauważalne pocałunki na uniwersyteckim kampusie wystarczały, a noce satysfakcjonowały. Zajęło Chanyeolowi dwa tygodnie, by zejść ze swojej chmurki rozsądku i zebrać w sobie dosyć odwagi, aby podejść do drobnego i żywiołowego bruneta z jednej z grup na zajęciach, ale Baekhyunowi zajęło tylko sekundę, żeby natychmiastowo odpowiadać "tak" na cokolwiek, o co zapytał go przystojny gigant.

W miesiąc wiedzieli o sobie praktycznie wszystko. Baekhyun był pisarzem specjalizującym się w języku angielskim oraz dziennikarstwie, choć nie miał żadnych planów na pracę w gazetach czy czasopismach. Wolał pisanie powieści i rządzenie się na własną rękę. Chanyeol zaś obrał sobie na kierunek biznes i marketing. Wszyscy, którzy ich spotykali myśleli, iż wielce nietypowa z nich para. Baekhyun zawsze był otwarty ze swoimi poglądami i wiecznie się uśmiechał, natomiast Chanyeol zawsze miał ten swój wyraz twarzy oraz cichą postawę. Różnice tych dwojga wychodziły poza kierunki na studiach i osobowości. Baekhyun uwielbiał swoją poranną kawę okraszoną mlekiem i cukrem i lubował się w pisaniu o niemożliwych sytuacjach i fantazjach, Chanyeol zaś pił kawę czarną i wolał praktyczność oraz realizm od fantastyki. Ludzie byli przekonani, że skandaliczny i zabawny charakter Baekhyuna nigdy nie zmiesza się z racjonalnym i poukładanym umysłem Chanyeola, jednak się mylili.

Siedem miesięcy absolutnej perfekcji. Następnie Chanyeol się oświadczył, a jego drobny brunet, Baekhyun, odpowiedział: "tak".

------------------

Odczekali jakiś czas zanim obiecali sobie kochać się wiecznie, aż śmierć ich rozdzieli. Po ukończeniu szkoły i ślubie, znaleźli mieszkanko. Było małe, jednak to im nie przeszkadzało. Dodatki wybrane przez Baekhyuna zrobiły z niego prawdziwy dom; dom, do którego Chanyeol uwielbiał wracać każdego wieczora po dniu wyczerpującej pracy. Każdej nocy ściskał Baekhyuna i szeptał mu do ucha obietnice większego domu, w którym horyzonty do dekoracji byłyby szersze. Wtedy Baekhyun uśmiechał się w nagą pierś męża i dziękował mu.

Etyka pracy Chanyeola i jego czarujące usposobienie otworzyły mu drogę do szybkiej wspinaczki po szczeblach kariery. Wraz z jego pensją, rosło konto w banku. Pewnej nocy, Chanyeol delikatnie odciągnął laptop Baekhyuna od niego i odłożył do na pobliski stolik. Następnie uklęknął przed nim i ujął dłoń męża w swoją.

- Baek - zaczął powolnie, cały czas patrząc mu w oczy. - Chcę kupić ci ten dom, który zawsze obiecywałem ci podarować któregoś dnia.

Z drżącymi ustami, Baek pokiwał głową zanim rzucił się mężowi na szyję, dziękując mu dozgonnie. Tej nocy zaplątali się w sobie, delektując się dotykiem i kochając się wolno, dogłębnie.

------------------

Idealny dom musiał w sobie mieć dwie rzeczy, które zdaniem Chanyeola, potrzebne były Baekhyunowi do pracy: ciszę oraz spokój. Znaleźli niewielką, ale perfekcyjnie cichą posiadłość w odosobnionej, ekskluzywnej okolicy, położonej niedaleko wsi. Gdy Chanyeol spojrzał na Baekhyuna i zapytał: "I co sądzisz?", już znał odpowiedź.

- Kocham go, Yeol...

- To go kupmy. - Gigant wziął rękę męża i ścisnął ją czule. Jednakże Baekhyun wyglądał na nieco zmartwionego.

- Ale jest godzinę drogi od twojej pracy.

Chanyeol wzruszył ramionami.

- Jeżeli ci się podoba, to mi nie przeszkadza dojazd. To tylko sześćdziesiąt minut w jedną i drugą stronę. Jeżdżenie w tę i z powrotem nie jest niemożliwe.

Po chwili Baekhyun zapytał go ponownie, czy to naprawdę nie byłby problem. Chanyeol pokiwał twierdząco głową i niedługo potem, wszystkie papiery zostały podpisane.

------------------

Plan był taki, że Chanyeol miał jeździć samochodem do pracy w obie strony, jednak wraz z mijającym czasem, zadań w firmie było coraz więcej i gigant był zmuszony brać nadgodziny. Ta bezkresna mantra ciągnęła się w kółko i trudno mu było dojeżdżać dzień w dzień z domu do pracy i na odwrót. Często był zmęczony i nie widział wyraźnie podczas jazdy. Z tego powodu był zmuszony pić mnóstwo kofeiny przez wsiadaniem za kierownicę, co z kolei prowadziło do załamania podczas pracy lub kłopotów ze snem w domu.

Baekhyun zaczął czuć wyrzuty sumienia za cieszenie się cichym i beztroskim życiem, podczas gdy jego mąż mordował się, by móc mu to zapewnić. Myśląc nad możliwymi alternatywami, Baekhyun wpadł na pomysł możliwego rozwiązania problemu.

- Chanyeol, może powinieneś kupić sobie mieszkanie w mieście - zaproponował łagodnie pewnego wieczora przy kolacji. Gdy spojrzał na męża, zastała go para zupełnie wyczerpanych oczu.

- Chcesz, żebym co sobie kupił? - odparł gigant w niedowierzaniu. Baekhyun westchnął i posłał mu zmartwione spojrzenie.

- Nie podoba mi się patrzenie na ciebie w tym stanie, Yeol. Każdego dnia idziesz do pracy wyglądając jakbyś zaraz miał paść trupem. Kiedy wracasz, wyglądasz jeszcze gorzej. Spędzasz całe dwie godziny na samych dojazdach, ten czas można by było wykorzystać na więcej snu...

Zirytowany, Chanyeol przetarł gniewnie oczy.

- Wszystko w porządku, Baek.

- Nie, nie jest! Słuchaj, mieszkanie mogłoby...

- Powiedziałem, że nic mi nie jest, Baek - powtórzył Chanyeol ostro. - Przestań tak nade mną skakać, do cholery.

Słysząc słowa małżonka, Baekhyun poczuł, jak zalewa go fala gniewu. Odłożył z trzaskiem sztućce i wstał gwałtownie od stołu.

- A co jest złego w trosce o ciebie? - zawył oskarżycielskim tonem. W przeciwieństwie do niego, gigant pozostał na swoim miejscu.

- Baek, usiądź.

- Nie, Chanyeol, ty mnie nie słuchasz. Ja po prostu chcę ci pomóc!

- Pomóc mi? Przepraszam bardzo, ale z mojego punktu widzenia to wygląda, jakbyś chciał mnie wywalić z domu, żeby się mnie pozbyć! - Brak wystarczającej ilości snu i nadmiar pracy robiły swoje i Chanyeol był niezwykle łatwy do rozzłoszczenia.

- Ja wcale nie tego chcę! - Baekhyun był oburzony.

- Ciszej bądź, Baek, za głośno się wydzierasz.

- Nie chcę się ciebie pozbyć! Upierdliwy z ciebie facet, ale kocham cię, do cholery! Dlatego boli mnie widok, jak pakujesz na siebie dodatkowe dwie godziny stresu. - Mężczyzna przygryzł wargę i podsunął krzesło. - To tak bardzo boli, Yeol, ale ty tego nie widzisz, ponieważ w chwili, w której wchodzisz do domu, zasypiasz. Już nawet na mnie nie patrzysz, bo jesteś tak wyczerpany.

Przez chwilę czekał na odpowiedź, jednak jego mąż pozostał milczący. Wreszcie wymamrotał ciche: "Dramatyzujesz".

Baekhyun poczuł, jakby coś go strzeliło w twarz. Już jasne się stało, że do Chanyeola nie było sposobu dotrzeć. Małżonek odmawiał wysłuchania go i nawet miał nieziemską czelność wytknąć mu "dramatyzowanie', kiedy tylko wyrażał swoje obawy. Roztrzęsiony, starszy z dwojga odwrócił się na pięcie i wyszedł z jadalni zanim jego partner zdołał ujrzeć gorzkie łzy formujące się w kącikach jego oczu.

------------------

Dopiero następnego wieczora Chanyeol oprzytomniał i zastanowił się nad propozycją Baekhyuna. Uznał swoją winę, że nie pozwolił mężowi dojść do słowa, jednakże zwalił swój kwaśny i nieprzystępny nastrój na brak snu. Wreszcie decydując się na wysłuchanie małżonka, gigant zapukał do zamkniętych na klucz drzwi jego gabinetu.

- Baek, wiem, że tam jesteś. Otwórz. - Minęła minuta i Chanyeol był zmuszony zapukać ponownie. - Baekhyun, otwórz drzwi. Musimy poważnie porozmawiać, a przez moje stanie tutaj tylko marnujemy czas.

Po tym nie minęło wiele czasu, gdy Chanyeol usłyszał chrzęst klucza w zamku. Wchodząc do pomieszczenia, gigant popatrzył jak jego mąż siada z powrotem do biurka, plecami do niego. Nie był zachwycony, że Baekhyun postanowił zaserwować mu kwarantannę, jednak domyślił się, że najprawdopodobniej na nią zasługiwał. Żadne z nich nie odezwało się słowem przez dłuższy czas, dopóki Chanyeol nie oparł rąk na oparciu krzesła Baekhyuna i nie nachylił się nad nim.

- Baek... - szepnął miękko. - Wiesz, że nie lubię, kiedy mnie ignorujesz...

Na to Baekhyun posłał gigantowi smutne-wściekłe spojrzenie.

- A kiedy faktycznie się przejmuję, to dramatyzuję, tak?

W tym momencie Chanyeol pożałował nieugryzienia się w język zeszłej nocy. Wiedział, że są bardzo różni, wiedział także, że Baekhyun lubił się wyrażać bardzo ekspresywnie, nawet jeśli oznaczało to silną gestykulację lub nadwerężanie głosu, zaś on wolał utrzymywać wszystko w spokoju. Czasami zapominało mu się, że te nawyki czyniły Baekhyuna Baekhyunem i wtedy obrażałby te szczegóły, raniąc swojego partnera.

Chanyeol obrócił krzesło Baekhyuna i podciągnął go do góry. Kiedy ten się sprzeciwił, jego mąż użył nieco więcej siły, aż Baekhyun wstał mimowolnie. Pochłaniając go w ramionach, Chanyeol schował twarz w czubku głowy starszego mężczyzny.

- Nie miałem tego na myśli. - Delikatnie kołysząc ich ciała na dwie strony, gigant kontynuował. - Przepraszam cię, Baek.

Zdawałoby się, że minęła cała wieczność, zanim Baekhyun wreszcie poruszył rękami, muskając tors Chanyeola czubkami palców, a następnie owijając talię małżonka ramionami.

- Jesteś naprawdę humorzasty ostatnimi czasy, Yeol...

Chanyeol wydął wargi. Oczywiście był świadomy, że jego nastrój nie był ostatnio najlepszy - właściwie to od tygodni. Nadgodziny i brak snu niszczyły. Gigant wiedział, że te szkody zachodzą nie tylko na jego samopoczuciu i organizmie, ale także na jego relacji z partnerem.

- Wiem, przepraszam.

Właściwie to tylko tyle mógł mieć do powiedzenia. Nie mógł nic obiecywać. Nie mógł przysięgać, że będzie wcześniej wracał, że odłoży pracę albo że będzie więcej spał. Takie obietnice były przede wszystkim niepraktyczne, gdyż wiedział, że nie będzie mógł ich dotrzymać, a zawsze lepiej jest nic nie mówić niż potem nie dotrzymywać danego słowa.

Gdyby nie słuchał albo gdyby w pomieszczeniu nie panowała tak upiorna cisza, Chanyeol nie usłyszałby cichego pociągania nosem Baekhyuna. Gdy spróbował spojrzeć na jego twarz, ten jedynie mocniej wtulił się w jego pierś, blokując widok. Gigant zastygł na jakiś czas, a potem złożył czuły pocałunek na głowie ukochanego.

- Nie powinienem był ci przerywać - przyznał. - Próbowałeś pomóc.

Po chwili wypełnionej milczeniem, Baekhyun uniósł głowę.

- Martwię się o ciebie. Wiesz o tym, prawda? - Pokiwał głową. - Czasami sobie myślę, że kupowanie tego domu tak daleko było błędem. W nocy mam takie wyrzuty sumienia, Yeol. Zrobiłeś to wszystko dla mnie i teraz jesteś taki. Ja...

- Przestań. Nie masz prawa mieć wyrzutów sumienia o nic. Kocham cię, zrobiłem to dla ciebie. Moje usposobienie jest spowodowane przez pracę, nie ciebie, więc nie wiń się za moje kaprysy.

- Ale gdybyśmy wybrali sobie stancję w mieście, to wtedy...

- Byłoby tak samo - wykłócał się Chanyeol. - Byłoby tyle samo stert pracy do zrobienia i tyle samo bezsensownych przeszkód, z jakimi muszę walczyć na co dzień. Plus nie miałbyś tego cichego życia, którego potrzebujesz do skoncentrowania się na swoich książkach, a ja wiem, jak ważna jest ta, nad którą teraz pracujesz. To twoja debiutancka powieść i nie potrzebujesz żadnego rozproszenia. Dlatego tu jesteśmy, dlatego wybierałem miejsca, w których jest cicho. Zrobiłem to dla ciebie i gdybym miał szansę wrócić do czasów, w których szukaliśmy domu, to nic bym nie zmienił, bo obiecałem ci kiedyś coś takiego, jak to i zdobyłem to miejsce. To nasza przystań od miasta, Baek.

Starszy przygryzł wargę i wbił wzrok w podłogę, łapiąc Chanyeola za koszulę.

- Ale dojazdy są za długie. Za długie. Prowadzisz wcześnie rano i późno w nocy. Nie chcę, żeby zdarzył się kiedyś jakiś wypadek dlatego, że nie mogłeś już dłużej trzymać oczu otwartych - powiedział. Z drżącym oddechem, spojrzał ponownie w górę. - Chanyeol, proszę, rozważ zakupienie tymczasowego mieszkania w mieście. Miejsca, gdzie mógłbyś przenocować w ekstremalnych sytuacjach, kiedy naprawdę już nie miałbyś siły wrócić do domu. - Gigant już otworzył usta, aby zaprotestować, ale Baekhyun przeszył go spojrzeniem. - Nie chcę się ciebie "pozbywać", nie podoba mi się także idea życia osobno, ale jeżeli to miałoby być lepsze dla ciebie i twojego zdrowia, to...

- Baek, ale na końcu dnia zawsze jesteś ty - przerwał mu mąż. - Mogę być piekielnie zmęczony i mogę wyglądać jak gówno, ale przynajmniej wracam do ciebie.

- Jeżeli zaśniesz podczas prowadzenia, to nie, Chanyeol - rzekł Baekhyun surowym, łamiącym się głosem. - Umarłbyś, a ja bym następnego razu widział cię w kostnicy, próbując zidentyfikować twoje ciało!

Chanyeol opuścił ręce i złożył je na ramionach partnera.

- Baek.

- Yeol, zrobiłem rachunki, okej? - powiedział Baekhyun, zmieniając temat na coś może bardziej przyziemnego. - To łatwiejsze i bardziej poręczne niż wieczne wynajmowanie pokoi w hotelach.

- Baek, ale mnie to nie obchodzi! - jęknął gigant. - Jeżeli jest cokolwiek, co trzyma mnie na nogach, to właśnie ty. Jesteś jedyną rzeczą powstrzymującą mnie od potracenia zmysłów. Spędzanie nocy w jakimś apartamencie w mieście może dałoby mi godzinę lub dwie snu więcej, ale oznaczałoby to pieprzoną izolację od ciebie, cholera jasna!

- W takim razie sprzedajmy dom! - zawołał starszy mężczyzna w desperacji.

- Co?!

- Sprzedajmy go. Wyprowadźmy się z powrotem do miasta i...

- Nie ma mowy - rzekł Chanyeol stanowczo. - Nie sprzedajemy tego domu. Kupiłem go dla ciebie, ponieważ jest idealnie dopasowany do ciebie i twoich potrzeb.

- Ale Chanyeol...

- Powiedziałem nie, Baekhyun. - Gigant posłał małżonkowi przepraszające spojrzenie. - Nie chcę cię zmuszać, żebyś musiał się tego wyrzekać. Nie chcę zabierać się do miejsca, gdzie życie toczy się za szybko - do głośnego i tłocznego miasta.

- W takim razie co robimy?

Chanyeol potarł kark w zamyśleniu, a następnie pogłaskał partnera po policzku. Mlasnął i odetchnął głęboko.

- Dobra, niech będzie. Poszukamy czegoś. Ale wpierw usiądziemy na spokojnie i wszystko rozplanujemy - zadecydował ostro. - Na przykład kiedy będę miał zapracowany tydzień i zdecyduję się zostać w mieście, będziesz musiał przyjeżdżać do mnie co najmniej cztery razy, żeby mi gotować albo coś. Bo ja też cię potrzebuję, Baek. Potrzebuję cię w łóżku obok mnie, choćby to miało być tylko na sen czy coś więcej.

Baekhyun pokiwał głową, zadowolony, że Chanyeol wreszcie się zgodził na jego propozycję.

- Nie pozwolimy, by dystans był problemem. Będziemy dzwonić... Nie, ja będę dzwonić! Będę dzwonić podczas twojej przerwy na lunch i kiedy indziej też. Będziesz mnie telefonicznie zawiadomił, czy wracasz do domu na noc, ale w weekendy będziesz się starać przyjeżdżać, przynajmniej na te dwa dni. Znaczy, na sobotę i niedzielę. Bo ja też cię potrzebuję.

Chanyeol znalazł dłoń swojego męża i splótł ich palce, oddychając z ulgą. Rozluźnił się nieco.

- To kiedy chcesz zacząć czegoś szukać?

- A czy wszystko, co robimy, nie zależy od twojego harmonogramu? - przypomniał Baekhyun, próbując się uśmiechnąć.

Miał rację. Teraz każda rzecz, którą robili, musiała pasować do rozkładu pracy Chanyeola. Kiedyś tak nie było. Kiedy byli jeszcze nowożeńcami, gigant nie był aż tak zapracowany i mógł swobodniej zmieniać i przemieniać swoje zadania w pracy. Teraz wszystko było zapięte na ostatni guzik. Rzeczy takie jak spotkania czy prezentacje nie mogły być przesuwane na inne dni i niezwykle rzadko się zdarzało, aby plany całej firmy ulegały zmianie tylko dlatego, że ktoś chciał mieć dzień wolny dla kochanka czy małżonka. Jednak nawet jeżeli sytuacja się zmieniała, to oboje nauczyli się żyć z tymi ciężkimi przemianami, szczególnie Baekhyun. Chanyeol nie był zbytnio spostrzegawczy, ale to dlatego, że sam był częścią tych zmian. Baekhyun bardziej zauważał, ponieważ to on był tym siedzącym bezczynnie, obserwującym swojego męża pnącego się coraz wyżej w rankingach i zostawiając go na początku.

- Pójdźmy, kiedy będziesz miał wolny dzień.

- Dla mnie nie ma wolnych dni, Baek.

Starszy zaśmiał się i wlepił swojemu partnerowi lekką sójkę w bok.

- Przecież wiem - westchnął, jakby przesadnie i wzruszył ramionami. - Przejrzę oferty i pójdziemy kiedyś razem, jeżeli znajdziesz czas. Jak nie, zrobię to za ciebie.

- Jesteś pewien? - zapytał Chanyeol łagodnie, dokładnie przyglądając się twarzy męża. Ten pokiwał głową.

- To będzie po prostu posiadanie dwóch domów. Będzie okej. - Ponownie przytulając Chanyeola, Baekhyun znowu ukrył twarz w torsie małżonka, czując jak ręce giganta oplatają jego talię. - Z nami będzie okej.

 

Historia oryginalnie ma dwie części, ale ja podzieliłam ją na cztery, gdyż byłyby za długie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • zaciekawiony 17.07.2016
    Niektóre zdania są trochę niezgrabnie ułożone, czasem można było użyć lepszych synonimów lub określić coś wprost.

    "Czas ich chodzenia trwał jedynie siedem miesięcy. " - a potem się już tylko czołgali. Może byłoby lepiej napisać że ich związek tyle trwał? Lub że chodzili ze sobą tylko siedem miesięcy? Teraz jakoś tak nie bardzo to brzmi.

    "we wspólnych śmiechach" - te śmiechy nie za dobrze brzmią, tym bardziej że w oryginalne jest to raczej "ilość wspólnego śmiechu" bez liczby mnogiej. Gdy pisze się ogólnie o pewnym okresie, śmiech i szczęście są zjawiskami które traktuje się jak pojedynczy stan a nie osobne epizody. Gdy ktoś opisuje lata udanego małżeństwa mówi, że było wtedy dużo szczęścia a nie dożo szczęść. Podobnie jest z ogólnikowym "płaczem" i "smutkiem", chyba że pisze się konkretniej o "chwilach smutku".

    "Siedem miesięcy absolutnej perfekcji. Chanyeol następnie się oświadczył," - lepiej by było zamienić kolejność na "Następnie Chanyeol..." BTW Jak się czyta ich imiona?

    "aż śmierć ich rozerwie" - zamierzali się kochać tak intensywnie aż rozerwie ich na małe kawałeczki... Standardowa formuła to "aż śmierć ich nie rozdzieli" czy "nie rozłączy".

    "uśmiechał się z nagą pierś męża " - pierś mu się uśmiechała?

    "w odosobnionej okolicy z wyższej klasy" - okolica która miała wyższą klasę? Może jeszcze tytuł szlachecki?

    "coś do strzeliło w twarz" - go

    "Przyznał swoją winę" - albo przyznał komuś rację albo uznał swoją winę. Teraz to źle brzmi.

    "jednakże zwalił swój kwaśny" - zwalił winę na swój kwaśny nastrój.

    Czemu jeden z nich jest nazywany Gigantem?

    Trochę za dużo tego wymieniania imion. Paweł podszedł do Piotra, piotr spojrzał na pawła, paweł odwzajemnił spojrzenie piotra, piotr powiedział, pawet odparł, piotr podszedł do krzesła pawła, pawet się przesunął piotr przysiadł... Poza "Gigantem" i "mężem" nie ma żadnych innych określeń, nawet zaimków. Momentami zagęszczenie powtarzających się imion jest za duże - ale to już chyba błąd autorki oryginału

    "To twoja debiutancka powieść i nie potrzebujesz żadnego rozproszenia" - ponoć był pisarzem który pisał powieści, a teraz okazuje się że po roku związku on nadal pisze pierwsza powieść, i nie wydał jeszcze żadnej innej? To w zasadzie pytanie do autorki.

    Najpierw Gigant jest pisany od dużej litery a potem od małej. Jeśli to specyficzne określenie jednego z bohaterów, zastępujące imię, to powinno być zawsze od dużej.
  • Majeczuunia 17.07.2016
    Dziękuję bardzo za powypisywanie błędów, które zaraz poprawię :)
    Wszystkie pytanie "kierowane do autorki" faktycznie, też zauważyłam zagęszczenie imion i tak dalej, ale niestety, jako tłumacz nie mogłam zbyt wiele zdziałać ;-;
    imiona czyta się w ten sposób: chanyeol - czanjeol, baekhyun - bekhjun.
    Gigant bo ma 185 centymetrów wzrostu i w porównaniu z tym drugim (i resztą zespołu, w sumie) jest uważany za niesamowicie wysokiego.
    Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie czasu :D
  • zaciekawiony 18.07.2016
    W innym wątku narzekałaś, że chciałabyś aby ktoś skrytykował tłumaczenie, no i masz..
  • Majeczuunia 18.07.2016
    nie narzekałam, bardziej chciałam refleksji, a ja krytykę bardzo lubię i szanuję, więc ten, no :3
  • Billie 18.07.2016
    Przeczytałam część opowieści w języku angielskim i pierwszą część Twojego tłumaczenia. Nurtuje mnie pytanie, skąd pomysł, żeby tłumaczyć opowiadanie? Widzę, że przedmówca wpisał jakieś potknięcia... Ja powiem tak, biorąc pod uwagę Twój wiek to wydaję mi się, że całkiem dobrze Ci poszło :) Tak dobrze znasz język? :) Naprawdę podoba mi się i musiałaś dużo pracy w to włożyć. Co do tych potknięć, proponuję Ci odstawić przetłumaczony tekst na parę dni, a potem przeczytać go na głos - łatwiej wtedy wyłapać konstrukcje gramatyczne przeniesione z języka angielskiego na język docelowy. Innym sposobem jest przeczytanie tłumaczenia innej osobie, która powinna wtedy zwrócić Ci uwagę na nienaturalnie brzmiące fragmenty. Zostawiam Ci 5 i jeszcze tu wrócę. Pozdrawiam. :)
  • Majeczuunia 18.07.2016
    Hm, jakby to... Przez kilka lat mieszkałam w Irlandii, tan chodziłam do szkoły po angielsku i rozmawiałam w tym języku ze znajomymi, no i tak mi jakoś angielski wszedł w krew, a i tak językami się bardzo interesuję :) Dziękuję bardzo za rady, zastosuję się do nich i fajnie, że będziesz czytać dalej :))
  • Miło się czytało. Wiem, że to fikcja, chciałbym, żeby choć połowa z tych miłych gestów, które znalazły się w tekście, zagościła w moim 4 letnim związku. Ale mój partner chyba nie byłby w stanie. Choć ja pewnie też, za duża ekspresyjność, ale przynajmniej nie macham rączkami.
  • Majeczuunia 31.07.2016
    prawda, czasami się tak marzy, żeby fikcja okazała się prawdą, a tutaj po dłuższej refleksji okazuje się, że jednak tak fajnie by nie było ;) dziękuję za komentarz, mam nadzieję, że wrócisz jeszcze do mnie :)
  • Majeczuunia wrócę! :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania