Poprzednie części666-dni cześć 1

666-dni cześć 3 ostatnia

Znany ginekolog prowadzący prywatny gabinet chcąc utrzymać ciążę, wystawił chorobowe i zalecił pani Viktorii wypoczynek. Niestety w tym czasie spora część mieszkań została wykupiona przez nieznaną firmę, która zamierzała dokonać gruntownego remontu i zmniejszone lokale przeznaczyć na wynajmy krótkoterminowe. Podczas prac budowlanych przyszła mama nie zaznała spokoju i w trakcie ich nasilenia, kiedy wyburzano ściany, wiercono i kłuto w betonie, była zmuszona przeprowadzić się do teściów. Powróciła do własnego mieszkania, gdy tylko uciążliwość prac zmalała i dało się w miarę normalnie funkcjonować we własnych czterech ścianach. Podczas nieobecności żony, Cyryl wyposażył najmniejszy pokój w meble dla synka, który powoli szykował się do opuszczenia bezpiecznego schronienia pod serduszkiem mamy i pojawienia się na świecie.

Konsorcjum, w którym swoje udziały mieli różni wpływowi ludzie, dokończyło w budynku prac adaptacyjnych i rozpoczęło działalność. Pierwsi najemcy pojawili się wraz z nastaniem ciepłych dni i całkowitego zluzowania obostrzeń epidemiologicznych. Ludzie stęsknieni rozrywki, pełnej swobody i pragnący nadrobić ograniczenia w wypoczynkowych wyjazdach, zaczęli masowo pojawiać się w wynajętych klitkach. Najmniej uciążliwi byli pracownicy niskiego szczebla, ponieważ ich wynagrodzenia i diety na niewiele wystarczały, a skromny stały dochód nie pozwolił na odłożenie sporej sumki na przepuszczenie. Zazwyczaj wystarczało im po powrocie z pracy kilka piw i jakiś pornos. Bardziej usytuowani mieli większe możliwości i potrzeby. Takim gościom już nie wystarczało upić się w samotności i do tego potrzebowali zazwyczaj większego towarzystwa oraz panienek. Przebywali i tacy, którym płeć przeciwna nie odpowiadała, ponieważ gustowali we własnej.

Zupełnie inną grupę stanowili zagraniczni weekendowi przybysze nie tylko z Wielkiej Brytanii, którzy od chwili przyjazdu pili na umór i tańczyli w takt głośnej muzyki. Uspokajali się dopiero wieczorem, kiedy wychodzili zabawić się na miasto. Powroty ich na kwaterę bywały najbardziej hałaśliwe, lecz krótkotrwałe, ponieważ padali zamroczeni, zmęczeni i spali przynajmniej do południa. Natomiast goście zza oceanu tymczasowo stacjonujący w granicach naszego kraju, potrafili bawić się bardziej okazale. Często do atrakcji dołączali niszczenie mebli i zmagania z policjantami. Kilkakrotnie przez pomyłkę otworzyli z ościeżnicą drzwi mieszkania państwa Bzowskich, czym skutecznie straszyli panią Viktorię. Pewnego dnia po takiej atrakcji zabawowej poczuła, że jej czas rozwiązania nadszedł. Dlatego w towarzystwie męża zjawiła się w izbie przyjęć oddziału położniczego. Została zbadana, wykonano jej kontrolne USG i dziecko szykujące się na świat, uznano za przypadek makrosomii trzeciego stopnia. Prawdopodobnie dlatego, że przyszła matka chorowała na cukrzycę. Lekarze wykazali się profesjonalizmem i nakazali przewieźć ciężarną do specjalistycznej kliniki. Kiedy dotarła na miejsce, miała rozwarcie czterocentymetrowe i odpłynęły jej czyste wody płodowe. Przyjmujący rodzącą kandydat na specjalistę, skierował pacjentkę na blok porodowy, kwalifikując ją do porodu pochwowego. Położne oceniając jej stan, pilnie wezwały pierwszego dyżuranta, kierownika dyżuru, specjalistę ginekologa-położnika. Lekarz zjawił się po dwóch godzinach, kiedy akcja skurczowa macicy doprowadziła do pełnego rozwarcia i rozpoczęcia drugiego etapu porodu. Doszło do dystocji barkowej, czyli uszkodzenia splotu barkowego, dokładnie opisanego w literaturze medycznej w tysiąc siedemset trzydziestym roku.

Wielkie dziecko urodziło się metodą naturalną, a właściwie zostało wyciśnięte z matczynego brzucha i otrzymało dwa punkty w skali Apgar. Zanim to nastąpiło, doszło do dużego rozdarcia, głębokiego pęknięcia szyjki macicy i krwotoku, co zdaniem specjalisty było reakcją na prawidłową taktykę przyjętą przy porodzie. Tragiczny profesjonalizm lekarza ujawnił się dość szybko, lecz on nie chciał się do niego przyznać, podobnie jak przy przesłuchaniach podczas kilku wcześniejszych procesów o odszkodowanie za stworzenie kalek.

Dziecko posiadło wyjątkową cechę, stale darło się, jakby ktoś je ze skóry obdzierał. Nawet noszenie na rękach, karmienie i kołysanie je nie uspakajało. Pracownicy szpitala odetchnęli z ulgą, z chwilą wypisania malca jako zdrowego do domu.

Państwo Bzowscy swojego synka wnieśli do mieszkania w sobotnie przedpołudnie, budynek był cichy i senny. Głośny płac dziecka momentalnie wniósł do niego gwar, rozgardiasz i zwiększoną ilość połączeń ze skargami do firmy, zajmującej się wynajmem krótkoterminowym mieszkań. Nagminnie grożono zerwaniem kontraktów i natychmiastową wyprowadzką, jeżeli bachora nie uciszą. Chcąc tego uniknąć, najwięksi udziałowcy powiadomili najlepsze kancelarie prawnicze, z jakimi mieli podpisane umowy i kazali im jak najszybciej uciszyć płaczącego sralucha, a z jego rodzicami zrobić porządek.

Wielka płyta posiada bezsprzecznie jedną wielką zaletę, czyli akustykę. Wybudowany z niej blok mieszkalny, doskonale mógłby służyć jako filharmonia albo sala koncertowa. Niestety wynalazcy tej technologii i architekci znaleźli jej inne zastosowanie, a budowlańcy ich pomysły wkomponowali w miejski krajobraz.

Najbardziej w budynku tłumiły wrzask okna, lecz była ich ograniczona ilość i z tego powodu nie zapewniały stuprocentowej skuteczności w rozprzestrzenianiu się dźwięków. Przynajmniej taką notatkę z interwencji wpisał pierwszy patrol policji, wezwany do maltretowanego dziecka. Drugi przyjechał na sygnałach, by ujawnić skale zaniedbania rodzicielskiego. Trzeci ustalał przyczynę zakłócenia miru domowego i ilość osób poszkodowanych. Czwarty pojawił się prawdopodobnie do potrzymania towarzystwa wcześniejszym, ponieważ pokręcił się i odjechał bez czepiania.

Pani Viktoria, wraz z dzieckiem została wypisana ze szpitala, lecz po ciężkim porodzie długo nie odzyskiwała sił i by nie upaść często musiała się położyć. Cyryl, świeżo upieczony tata, tylko literacko przygotowany do opieki nad plączącym noworodkiem, przy konfrontacji z rzeczywistością uderzył o ścianę i miał trudności ze wszystkim. Już wcześniej żył pod presją, podobnie jak inni borykał się z drastycznymi podwyżkami, kolosalnym wzrostem rat kredytu, który zaciągnęli pod hipotekę, by zwrócić pożyczkę rodzinie. Jeszcze musiał otoczyć opieką malucha i niedomagającą żonę. Widocznie ktoś uznał, że ilość atrakcji w jego życiu jest niewystarczająca i obdarzył jego dom policyjnymi wizytami. Już przy pierwszej został pouczony, że władza rodzicielska to „zespół obowiązków” mających na celu zapewnienie dziecku należytej pieczy. Przy następnej ostrzeżony o czekających go poważnych konsekwencjach, a po niespełna godzinie ukarany wysokim mandatem. Niestety pierwszy dzień ojcostwa na tych restrykcjach nie dobiegł końca. Sąd opiekuńczy i inne organy władzy publicznej niezwłocznie zostaną niezwłocznie powiadomione o zaniedbywaniu wykonywania władzy rodzicielskiej, ponieważ rodzice nie wywiązują się z obowiązku sprawowania opieki nad dzieckiem i swoim postępowaniem naruszyli z art. 95 § 1 kodeksu rodzinnoopiekuńczego. Problem, do jakiego się przyczynili, zostanie zgłoszony do jednostki wspierania rodziny, w celu zorganizowania pieczy zastępczej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania