Anioł serc naszych (1)

Jest 7.36, najwyższy czas wyjść z domu, jeśli nie chcę spóźnić się na pierwszy wykład. Tymczasem stoję przed lustrem w łazience, patrzę w swoje niebieskie, nieproporcjonalnie wielkie oczy i mam ochotę zwrócić śniadanie na samą myśl o kolejnym dniu na uczelni. To nie tak, że nie lubię swoich studiów-uwielbiam je i wiążę z nimi przyszłość. To nie tak, że grupa mi nie odpowiada czy, że nie mam tam przyjaciół. Mam. Nawet dwóch- bo to faceci. Niestety z laskami nie da się rozmawiać. Chyba przyszły tu jedynie złapać jakiegoś konkretnego przedstawiciela męskiego gatunku. Teraz przesadziłam, bo poza kilkoma wyjątkami ludzie są na prawdę w porządku. Tyle, że mam dwadzieścia siedem lat , od większości jestem starsza i jakoś egzystowanie w towarzystwie gówniarstwa przestało mnie ostatnio bawić. Fakt, że cały tydzień spędzam w pracy i marzę o wolnym weekendzie nie ułatwia sprawy. Związuję swoje długie, ciemne włosy w niedbałego koka, odpuszczam sobie makijaż i w końcu z westchnieniem rezygnacji, ubrana w dopasowane jeansy i czarną bluzkę wychodzę z domu. Kiedy docieram na miejsce jestem zaskoczona pobudzeniem, jakie zauważam wśród moich tak zwanych koleżanek

- co jest Bobiczku?- zagaduję jednego z moich kumpli- Czemu nasze toplady piszczą i podniecają się jak kotki w rui..?

- hej Mała, podobno na uczelnie zawitało świeże mięsko. Dziś będziemy mieć z nim pierwsze zajęcia z literatury. Laski twierdzą, że niezłe z niego ciastko- odpowiada

- ciastko powiadasz? A znasz ten kawał: gdzie leży Krym?- sile się na dowcip

- zaskocz mnie

- na naszym nowym wykładowcy- Robert nie bardzo rozumiejąc co mam na myśli wpatruje się we mnie z otwartą buzią.

- na ciostku- dopowiadam rozbawiona. Mój przyjaciel przewraca oczami, ale po chwili wybucha śmiechem. Nie dostaję wścieku macicy, jak pozostałe dziewczyny, na wieść o nowym facecie na horyzoncie. Zresztą to ma być nasz wykładowca, więc dla mnie zalicza się do grupy z jarzącą się jaskrawo niczym neon etykietką :Nie dotykać.

Kolejne zajęcia wloką sie w nieskończoność i jestem już tak zmęczona, że nie bardzo mam ochotę iść na ostatni wykład, ten na który z takim entuzjazmem czeka cała żeńska część mojej grupy. Zmuszam się jednak i wchodzę do sali. Zajmuję miejsce obok Bobstera, jak pieszczotliwie nazywam mojego kumpla i nurkuję głową w plecaku w poszukiwaniu długopisu. Nie zwracam zbytniej uwagi na poruszenie i nasilające się szepty wokół mnie a także na to, że nagle wszystkie odgłosy milkną i tylko ja trajkoczę do Roberta jak nakręcona o złośliwości rzeczy martwych, które nieustannie chowają się przede mną w plecaku. Bobster chrząka znacząco a kiedy unoszę się z powrotem do pozycji siedzącej i patrzę na katedrę wykładowcy, napotykam przenikliwe spojrzenie, najbardziej niebieskich oczu jakie kiedykolwiek dane było mi zobaczyć.

- wróciła Pani do nas?- pyta nieznajomy

-Tak przepraszam. Nie zauważyłam, że wykład się już zaczął- odpowiadam czerwieniąc się ze wstydu.

- właśnie widzę- mówi a kąciki jego ust unoszą się w prawie niezauważalnym uśmiechu.

- I co myślisz Piękna? Szturcha mnie łokciem Robert- całe to zamieszanie było tego warte?

Wzruszam tylko ramionami na znak, że sama nie wiem, jednak w mojej głowie rozpala się myśl : pewnie, ze było warte.

Przez następne dwie godziny nie odrywam oczu od naszego nowego wykładowcy. Dawid, bo tak ma na imię, jest dobrze zbudowanym i nieziemsko przystojnym gościem, mniej więcej w moim wieku. Jednak nie to jest w nim najbardziej fascynujące. Nie jestem już małolatą, sikającą w majtki na widok przystojnego faceta, jednak ten ma w sobie coś co potrafi zahipnotyzowac. Jest wykładowcą z gatunku tych, przy których człowiek nawet nie śmie spojrzeć na zegarek, żeby sprawdzic ile czasu jeszcze zostało do końca. Nie dlatego, że wzbudza strach, albo może właśnie dlatego, że człowiek boi się odkryć, że zajęcia zbyt szybko się skończą. Dawid potrafi zarazić pasją do literatury, przedstawić fakty w taki sposób, że człowiek chce się zagłębić w temat. Im głębiej tym lepiej. Dwie godziny mijają jak z bicza strzelił. Wszyscy zaczynają pakować swoje rzeczy, a ja oniemiała nie mogę pozbierać myśli. Wciąż przez głowę przelatują mi określenia, których używał, anegdoty które opowiadał, żeby wzbudzić entuzjazm mimo piątej godziny wykładów dla naszej grupy.

- Roxi rusz się-przywraca mnie do rzeczywistości Robert- wyglądasz jakbyś spała z otwartymi oczami, to przerażające.

Kiedy w końcu odzyskuję kontakt ze światem, orientuje się, że wszyscy studenci, poza Robertem, którego przed wyjściem powstrzymuje moja skromna osoba, już się ulotnili. W sali pozostał jedynie Dawid, który stojąc obok mnie, czeka cierpliwie aż opuszczę pomieszczenie i dam mu możliwość zamknięcia drzwi.

- Bardzo się cieszę, że znów jest pani z nami- mówi tym razem nie ukrywając uśmiechu- mam nadzieję, że to zmęczenie, a nie moje paplanie, tak panią ogłuszyło.

- Nie, a właściwie tak- Boże co ja wygaduje?- to znaczy ma pan rację to przez zmęczenie, przepraszam.

Pakuję się w tempie ekspresowym i równie szybko uciekam z sali. Kurwa, co za wstyd.

- wszystko dobrze Mała?- Robert dogania mnie na korytarzu- dziwnie wyglądasz.

- Nie martw się Bobiczku, wszystko w najlepszym porządku- kłamię po czym daję mu buziaka w policzek i wychodzę z uczelni.

Siadam na jednej z ławek przed budynkiem, zamykam oczy i oddychając głęboko staram się spowolnić bijące w zawrotnym tempie serce. Co się do cholery ze mną dzieje? Przecież to tylko facet, przystojny i mega inteligentny to fakt, ale w dalszym ciągu tylko facet. Kiedy znów otwieram oczy Dawid stoi przede mną i z zatroskaną miną przygląda się żałosnemu obrazowi jaki sobą przedstawiam.

- Pani Roksana, prawda? Słyszałem jak pani kolega tak się do pani zwrócił. Dobrze się pani czuje? Przepraszam, może to nie zabrzmi najlepiej, ale źle pani wygląda.

Roksi, wypluj ten język, co go właśnie połknęłaś i odpowiedz zanim wyjdziesz na niedorozwiniętą idiotkę

- wszystko dobrze, zakręciło mi się w głowie. To pewnie przez spadek ciśnienia. Proszę się nie niepokoić, zaraz mi przejdzie- zmuszam się do odpowiedzi

- skoro to przez spadek ciśnienia, to może napijemy się kawy? Ciśnienie wróci do normy a ja będę spokojniejszy, że bezpiecznie wróciła pani do domu.

- chyba właśnie podskoczyło do dwustu- czy ja to powiedziałam na glos.. kurwa, kurwa i jeszcze raz kurwa..

-Słucham?

- Chciałam powiedzieć, że bardzo dziękuję za troskę, ale myślę, że wszystko wróciło do normy. Pójdę już. Do zobaczenia za dwa tygodnie panie profesorze.

- Do zobaczenia jutro pani Roksano. Myślę, że mam panią w mojej grupie ćwiczeniowej..

Oniemiała stoję na dziedzińcu i patrzę jak odchodzi.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Ritha 07.02.2018
    Interpunkcja, spacje, małe litery w dialogach. Nie da się czytać...
  • Violet 07.02.2018
    Banalne do bólu. Z taką pisownią prędzej do przedszkola niż na uczelnię, klimat uczelniany raczej z pierwszej gimnazjalnej, a autorka chyba z początkowej podstawowej... Warto byłoby poczytać innych autorów, a później spróbować coś napisać.
    Nie oceniam.
    Pozdrawiam.
  • Canulas 07.02.2018
    Jest to w baaardzo wielu miejscach średnie, zbyt dokładne opisy, średnia interpunkcja i błędne pod kątem jednolitosci czasowej, ale...
    Ale nie aż chyba takie najgorsze na świecie, a z obu komentarzy powyżej tak właśnie wywnioskowałem.

    No sorry, kur...

    Szału nie ma, zwłaszcza z racji powierzchownego opisu i wtórnej historii, ale widziałem tutaj też gorsze rzeczy, więc wszystko jest do wypracowania.

    Uważam, że krytyka jest zbyt ostra, ale chuj tam. Każdy ma swoje zdanie.
    Nie zrażaj się i próbuj.
    Pozdrawiam
  • Ritha 07.02.2018
    Z mojego komentarza nie wynika, że jest najgorsze na świecie tylko, że się nie da czytać. Bo się nie da - z taką ilością błędów. U Mar jest trzy razy mniej...
    Można wrzucić w ortograf.pl, cokolwiek.
    Nie chce nikogo zniechęcać, ale czasem lepiej na głęboką wodę niż za rączkę po kroczku.

    Pani Autorko. Napraw błędy, podstawy podstaw, to bedziemy o treści dyskutowac.
  • Ritha 07.02.2018
    Cz. 1 (po prologu) tekst sprzed 4 miesiecy, oboje pisaliśmy, że błędów masa. Nie poprawione nic. Dziękuję, nie mam pytań:p
  • Canulas 07.02.2018
    Ritha, a jak po czterech miesięcy nic nie poprawione, to faktycznie. Nie ma się co męczyć.
    Wszystkich się nie da uratować
  • Agnieszka Gu 07.02.2018
    Hm... a może Autorka nie wie, że tu na opowi można edytować tekst i poprawić? Ja sama zajarzyłam że się da nieco później. Bo z tego, co tam pisała, to by mogło tak wynikać... ;/ choć może macie oboje rację... Zobaczymy
  • Canulas 07.02.2018
    Ja tam zawsze się staram pomoc, ale jak nie ma reakcji komentarzowej bądź w postaci zmiany, to dla mnie ciao.
    Nie wiem. Poczekamy, co powie.
    Agnieszko, wszystkich z ognia nie wyjmiesz. Wyrzucaj przez okno na śnieg, te kawały mięsa, które jeszcze krzyczą
  • Agnieszka Gu 07.02.2018
    Witam,
    Trzeba sporo pracy włożyć w ten tekst, ale dla chcącego nic trudnego :)

    "Jest 7.36, najwyższy czas wyjść z domu, jeśli nie chcę spóźnić się na pierwszy wykład. "
    po pierwsze - unikamy zapisu literowego, cyfry piszemy raczej słownie. Spróbuje poprzestawiać to i owo w tym zdaniu. Wychodzi coś takiego: "Jest siódma trzydzieści sześć, więc najwyższy czas wyjść z domu, jeśli nie chcę się spóźnić na pierwszy wykład."

    Druga sprawa: dialogi
    "- hej Mała, podobno na uczelnie zawitało świeże mięsko. Dziś będziemy mieć z nim pierwsze zajęcia z literatury. Laski twierdzą, że niezłe z niego ciastko- odpowiada"
    poprawny zapis wyglądałby tak:
    "- Hej Mała, podobno na uczelnie zawitało świeże mięsko. Dziś będziemy mieć z nim pierwsze zajęcia z literatury. Laski twierdzą, że niezłe z niego ciastko - odpowiada"

    tutaj znajdziesz więcej szczegółów: http://www.opowi.pl/art/jak-pisac-dialogi/
    i jeszcze tutaj: http://www.opowi.pl/art/pomoc/

    Cały tekst należało by w powyższy sposób przerobić. To tak na początek.
    Ważne, aby się nie zniechęcać :) Powodzenia :)
  • Okropny 07.02.2018
    Związuję swoje długie, ciemne włosy w niedbałego koka, odpuszczam sobie makijaż i w końcu z westchnieniem rezygnacji, ubrana w dopasowane jeansy i czarną bluzkę wychodzę z domu.

    Blee
  • Kim 07.02.2018
    Przestań terible
  • Okropny 07.02.2018
    Kim, dobrze ze, bo zapomnialem dopisac, dlaczego.

    Otoz historyjka bardziej mi pasuje pod bloga małolaty, o której wstalam, co na siebie założyłam, takie o rety, o matko


    Ale, najpierw pisze się chujowo, a dopiero potem, być moze, dobrze.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania