Chłopiec, którym zawładnął mrok. Część 10. Ostatnia.

Luty 1945.

 

Josef zdawał sobie sprawę, że mundur SS, który ma pod płaszczem, będzie jak machaniem chorągwiom do alianckich wojsk. W małej wiosce, na Śląsku, zatrzymał żołnierza, posturą pasującą do niego samego i kazał mu się rozebrać. Mężczyzna, przestraszony, tak wysoką rangą Mengele, wykonał polecenie. Lekarz oddał mu swój mundur.

- Gratuluję, awansowałeś – rzucił przez ramię, gdy zostawił oniemiałego człowieka.

I tak, dzięki swej zapobiegliwości, w stroju prostego żołnierza, Josef podróżował koleją w stronę Rzeszy. Spokojnie czytał gazetę, a nad jego głową znajdowała się walizka pełna potwornych notatek medycznych, w pewnym momencie pociągiem szarpnęło i z głośnym piskiem zatrzymał się gdzieś na środku pustkowia. Mengele wstał i podszedł do szyby oddzielającej jego przedział od reszty wagonu, uchylił firankę i serce mu mocniej zabiło. Jego maskę nienawiści wykrzywił minimalny grymas, gdy powoli unosił ręce. Drzwi do przedziału się uchyliły, a Amerykański żołnierz wszedł do środka, ciągle mierząc do Josefa z broni.

- Kolejny szkop – uśmiechnął się zarośnięty mężczyzna – Nie macie ani odrobiny godności.

Każdy przebywający w pociągu, kto posiadał niemiecki mundur został zabrany przez Amerykanów. Wyśmiewali go, popychali, czasem splunęli na jego widok, ale po za tym dobrze go traktowano. Został umieszczony w transporcie jenieckim. Jechał z kilkoma innymi Niemcami, na tyłach ciężarówki.

- Gdzie nas wiozą?- zapytał siedzącego obok blondyna.

- Do Monachium.

- Po co? Co Amerykanie chcą robić w Monachium?

- Rzesza już nie istnieje – cicho westchnął żołnierz – Wiozą nas do obozu jenieckiego, który należy do nich.

Mengele nie powiedział, co o tym myśli, tak naprawdę mało go to obchodziło. Jedyne, co go interesowało to jak zniknąć. Dotarli do obozu, wyciągnęli Josefa z ciężarówki i zaciągnęli do pokoju, gdzie, za dużym biurkiem, siedział mężczyzna w zielonym mundurze.

- Nazwisko? – zapytał suchym tonem, nie patrząc na przybyłego.

- Hans Miller.

Wtedy żołnierz na niego spojrzał i zmarszczył brwi.

- Czekaj, czekaj. Ja cię znam!

Mengele wstrzymał powietrze w płucach i czekał na słowa, która zdecydowanie nie ułatwią mu ucieczki.

- Jesteś tym doktorem z Auschwitz! Widziałem kiedyś twoje zdjęcie. Robiliście tam jakieś chore eksperymenty, tak?

- To nie ja – perfidnie skłamał Josef.

- Nazywasz się jakoś, kurczę nie przypomnę sobie.

- To nie ja!

- Jak nie ty? Robisz ze mnie debila? – mężczyzna wstał i podszedł do lekarza.

- Doktor z Auschwitz nazywa się Mengele – zaczął doktor – Josef Mengele, jest wysokim rangą członkiem Waffen-SS, a oni…

- Mają tatuowaną grupę krwi na lewym ramieniu – dokończył za niego Amerykanin – Rozbieraj się.

Josef był bardzo chorowity we wczesnych latach młodości, przeżył również niezwykle ciężkie zakażenie krwi i z tego powodu ssmani nie wytatuowali mu grupy krwi. Żołnierz spojrzał na czyste przedramię, po czym wrócił do biurka.

- Dobra Miller. Czemu jechałeś tym pociągiem?

- Nie było szans na zwycięstwo. Uciekłem już dawno temu, ale ukrywałem się na polskich wsiach. Nigdy nie chciałem brać udziału w wojnie. Jestem lekarzem, a nie wojskowym.

- Lekarz? Może się przydasz, a teraz spadaj Miller – wskazał drzwi długopisem.

Gdy Mengele wychodził, zatrzymał go głos.

- Przez takich tchórzy jak ty, przegraliście wojnę, ale dzięki Miller – zaśmiał się Amerykanin.

Mengele zamknął za sobą drzwi, jego wyraz twarzy był jak zwiastun śmierci w najgorszych męczarniach.

 

Maj 1945.

 

Koniec wojny. Ostateczny i nieodwołalny. Wyczekana data wielkiego zwycięstwa w końcu została ogłoszona. Czas, by świat wrócił do normy. Mengele spędził w obozie ponad trzy miesiące. Pomagał rannym Amerykanom, przez co był traktowany dobrze i z szacunkiem przez dowódcę, a przez to inni żołnierze dawali mu spokój. Wojna się zakończyła i Alianci postanowili wypuścić wszystkich szeregowców. SSmani, gestapo, oficerowie inni wyżsi rangą mieli stanąć przed sądami. Josef, a raczej Hans Miller stanął przed bramą obozu i głęboko wciągnął powietrze. Wolność. Miał dość ubierania tej maski dobrego, wiejskiego doktorka. Chęć, by wymordować rannych była tak paląca, że czasem oddalał się, by chwilę odetchnąć. Amerykanie śmiali się, że robi mu się niedobrze od widoku krwi i ran. Gdyby tylko znali prawdę. Josef odzyskał również swoją walizkę, spojrzał na nią i się zaśmiał. Gdyby tylko ktoś ją otworzył i spojrzał na notatki, jego pobyt w Monachium wyglądałby zupełnie inaczej.

 

Rok 1949.

 

Armia czerwona rozpowszechniła informację, że Mengele zbiegł z Auschwitz. Gdy ogłoszono koniec wojny, rozpoczęły się, na szeroką skalę, poszukiwania anioła śmierci. Chcieli, by odpowiedział za swe zbrodnie, tak jak Kremer i Clauberg, schwytani na terenie obozu. Minęły cztery lata, a doktor śmierć jakby wyparował. Amerykanie zorientowali się, że mieli go w obozie jenieckim jednak było już za późno. Mengele zniknął, wraz ze swoją dokumentacją, dowodami potwornych eksperymentów.

Josef klęczał w kościele katolickim i patrzył na cicho poruszającą się postać biskupa. Poczekał, aż duchowny wyjdzie na zakrystię i wtedy ruszył za nim.

- Najmocniej biskupa przepraszam, ale… - zaczął lekarz w kurtce z wysoko postawionym kołnierzykiem.

- Słucham synu – odezwał się Alois Hundal.

- Jestem Josef…

- Mengele – dokończył za niego – Chłopcze, jestem w hitlerowskim wywiadzie od sześciu lat.

- Nie istnieje już nic, co jest hitlerowskie.

- Mylisz się, synu, mylisz się.

- Potrzebuję pomocy.

- Zastanawiałem się, kiedy przyjdziesz. To była kwestia czasu.

- Muszę zniknąć.

- Oj nie tylko ty.

- Słyszałem, że biskup jest najlepszy.

- Znasz Adolfa Eichmana?

- Oczywiście.

- Jest w Argentynie, dzięki mnie.

Oczy Josefa rozbłysły.

- Wasza eminencjo…

- I ty się tam znajdziesz – zakończył rozmowę biskup, podając Mengele kartkę z datą i miejscem spotkania.

 

Avracham, agent Mosadu, znajdował się na obrzeżach Buenos Aires, właśnie podszedł do budki telefonicznej i wykręcił odpowiedni numer.

- Tu Avracham. Daj szefa.

Odczekał chwilę, aż w słuchawce odezwie się głos przełożonego.

- Buenos Aires, jestem w jakiejś dzielnicy slamsów. Dziś dostałem potwierdzenie tożsamości. Zgadnij czyje!

- Nie mam pojęcia.

- To Josef Mengele. Na sto procent.

- W Argentynie się zaszył? A to łajza.

- Ściągnąć go?

- Nie.

- Słucham?

- Nie. Odmawiam. Szukamy Eichmana, on jest naszym priorytetem. Tylko on się liczy.

Agent zmarszczył brwi, nie dowierzając w to, co usłyszał.

- Szefie. To Mengele! Powinniśmy go dorwać, za to, co zrobił!

- Eichman jest naszym celem, atakując Mengele możesz narazić na szwank całą akcję.

- Ale…

- Żadnego ale. Masz go zostawić. To rozkaz. Szukamy Eichmana, jak go złapiemy to możesz sobie biegać za Mengele. Jasne?

- Cholera jasna! – krzyknął Avracham rzucając słuchawką w automat.

Wyszedł z budki i oparł się o barierkę. Dwadzieścia metrów od niego Josef siedział przy małym stoliczku popijając kawę.

Była to jedyna szansa Mosadu na złapanie anioła śmierci. Nie wykorzystali jej.

 

Lata 1960-1979

 

Po roku spędzonym w Paragwaju, Josef znalazł się w Brazylii. W małym domku, niedaleko Santosu, często przesiadywał popijając kawę, podczas czytania Tołstoja, czy Ringelnatza, czasem przemówienia Hitlera, lecz nigdy Carla Zuckmayera, którego uważał za rasowego mieszańca. Pewnego wieczoru, przy spokojnym rytmie Betovenna, Josef zapisywał szczegóły awarii prysznica. Zdarzało mu się to coraz częściej, notował wszystko. Naprawę odkurzacza, okna, wymianę drzwi, opisywał również wszystkie swoje dolegliwości. Reumatyzm, problemy z pęcherzem, migreny. Człowiek, który bez zmrużenia oka posłał tysiące istnień do gazu odnotowuje swoje niedomagania i problemy życia codziennego, jakby nic się nie stało.

 

7 Lutego 1979.

 

Josef spojrzał w niebo.

- Aż grzech takiej pogody nie wykorzystać.

Wszedł w chłodną toń oceanu, zanurzył swe ciało i rozkoszował się pięknem okolicy. Nagle poczuł nieprzyjemne ukłucie, gdzieś w środku swego organizmu, jakby ostrzeżenie przed nadchodzącymi wydarzeniami i wtedy, tuż przed nim, powietrze zaczęło gęstnieć, aż pojawił się kształt człowieka. Mglista postać, złożona z wiecznie wirujących, kłębiących dymów.

- Czego chcesz? – wyjąkał Mengele.

Istota stała w milczeniu, aż w końcu podniosła powoli rękę i wymierzyła palcem w doktora.

- Mnie?

Josef odwrócił się, by dostać się do brzegu, ale mglista postać stała teraz z drugiej strony. Gdzie lekarz się nie odwrócił, to coś tam było.

- Kim jesteś?

I wtedy powietrze wypełnił głuchy głos.

- Złeeeeem.

- Złem? – Mengele przyjrzał się istocie, a zaczęła się zmieniać.

Po chwili lekarz patrzył sam na siebie.

- Ale jak to? – wyjąkał.

- Jestem złeeem.

- Ale jesteś mną! – wykrzyknął Mengele.

- Właśnie. Jestem tym, co najgorsze na świecie. Jestem ucieleśnieniem zła. Bestialstwa i okrucieństwa. Jestem monstrum żerującym na ludzkim nieszczęściu, cierpieniu i grozie. Jestem tym, co zgniłe, tym, co nieczyste, plugawe i nędzne, tym, co wychodzi w nocy na żer. Jestem ciemnością, która przychodzi po światło życia, jestem pasożytem toczącym zdrowe organizmy, jestem aniołem śmierci! Jestem Josef Mengele! – ryknął głuchy głos.

Mglista postać lekarza rozpłynęła się i wchłonęła w ciało Josefa. Ten zachłysnął się powietrzem, wygiął ciało w łuk i spojrzał w niebo. Trwał tak przez chwilę, jego oczy przybrały czerwony odcień, a potem opadł bezwładnie zanurzając się w falach oceanu. Śmierć przyszła po swego żniwiarza, największego sługę. Potwora pochowano i pożegnano, jako Wolfganga Gerharda, który utonął po udarze mózgu.

I świat odetchnął.

 

Notka:

Dopiero w 1992 roku, po przeprowadzeniu badań DNA potwierdzono, że w grobie leży doktor śmierć. Dokumentów opisujących sadystyczne eksperymenty z Auschwitz nigdy nie odnaleziono.

 

***

 

Dziękuję wszystkim, którzy brneli przez tę potworną historię razem ze mną.

Ta krótka opowieść jest hołdem dla prababci Angeli i wszystkich osób, które musiały poznać to miejsce. Doktor Kremer podobno powiedział:

"Piekło Dantego to komedia, w porównaniu z z tym miejsce. Już wiem czemu używamy określenia obóz zagłady".

Pomyślcie, co musiało się tam dziać, jeżeli taki "człowiek" użył takiego sformułowania.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • NataliaO 21.08.2015
    całość była genialna, super napisane ciekawie i z mocą, dużo fajnych opisów i momentów, które dawały dreszczyk emocji; bardzo dobrze opisałeś bohaterów. Zakończenie mi się bardzo podobało. Bombowa historia. Przedstawiłeś ją w dobry sposób. 5
  • Chris 21.08.2015
    Dziękuję bardzo ;) że wytrzymałaś te potworność ;)
  • levi 21.08.2015
    na każdą część czekałam z niecierpliwością, czytałam wszystkie z takim samym dreszczykiem, niesamowicie wszystko opisane drastycznie ale i ze smakiem
    wielki szacun, 5
  • wolfie 21.08.2015
    Świetnie poprowadziłeś tą historię. Nie brakowało w niej emocji i bardzo realistycznych opisów. Zostawiam dwie piątki za tą i poprzednią część. Pozdrawiam :)
  • Angela 21.08.2015
    Moja prababcia była jedną z osób przeznaczonych do eksperymentów w tym obozie, ale
    jej się udało. Chris, dziękuję Ci za tę historię. 5
  • Chris 21.08.2015
    Dziękuję Wam, za wytrwałość. Komentarze i opinie. Nie spodziewałem się takiego przyjęcia, tak ciężkiego tematu.
    Angela, teraz rozumiem Twoje osobiste podejście do tej historii... Niech wszyscy poznają te potwornosci, o tym trzeba mówić. Dla tych, ktorzy tam byli.
  • KarolaKorman 22.08.2015
    Przepięknie opisałeś tak drastyczne sytuacje. Ciarki przechodziły mi po plecach czytając o wszystkich tych potwornościach. Tu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że skala ocen jest za mała, bo 5 to tylko namiastka oceny na jaką zasłużyłeś.
  • Ronja 23.08.2015
    5 to zbyt mała ocena dla tej historii. Genialnie napisana, realistycznie przedstawiona, dobry pomysł z mglistą postacią no i przede wszystkim bardzo, bardzo poruszająca. Świetna robota Chris :)
  • Marzycielka29 25.08.2015
    Przeczytałam wszystko, przy kazdej czesci dalam 5 Niesamowita historia byly momety, ze plakalam, byly, ze czulam bol. Nie moglam sie oderwac!!!! 5
  • Toto 25.08.2015
    Przeczytałam wszystkie części jednym tchem i brak mi słów, żeby opisać to co czułam. Opowiadanie świetne i daję 5x5x5x5 :)
  • Katarzyna 05.03.2016
    Doskonała tym bardziej że byłam tam widziałam film z mordu tylu ludzi i film o Mengele to doskonale ujęta prawda

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania