Poprzednie częściCud, a może wiara? Rozdział I

Cud, a może wiara? Rozdział II

Jakoś nie przejęłam się tym nagłym wejściem do mojego pokoju. Wszystko było mi obojętne, nic nie miało sensu. Natomiast mój gość, się bardzo przestraszył.

- Co się dzieje? - zapytała, poprawiając okulary.

- Dyrektor każe przekazać, że jutro odbędą się testy. - odpowiedział mężczyzna, stojący w drzwiach.

Wysoki brunet, koło trzydziestu lat. Jego twarz była pełna złości, nienawiści, goryczy do całego świata. Skądś to znałam, bo zapewne moja wyglądała tak samo.

- Jakie znowu testy? - zapytałam cichym głosem.

- Takie, które przydzielą was do różnych liceów. Jeżeli ktoś nie przystąpi do tego sprawdzianu wiedzy, będzie skazany na najgorsze prace. - rozwinął swą wypowiedź.

Lekko wzdechnęłam, a mężczyzna wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Ach tak, nie powiedziałam gdzie sie znajduję. Tak więc żyję w jakimś świecie, nie wiem jak to nazwać. Tu wszystko jest inne, niby lepsze ale chyba jednak gorsze. Podobnież, gdy sie miałam urodzić, moją mamę porwali jacyś ludzie. Nie zabito mnie, ale moja dusza jest tak słaba, że nie może żyć w normalnymi świecie. Tak, to dosyć dziwne. Niektórzy mówią, że nie mogę przejść albo do życia albo do nieba, ponieważ nie wiem czego tak naprawdę chcę. Niestety to prawda.

- A ty do jakiego liceum byś chciała iść? - zapytała kobieta.

- Nie wiem. -

- Poczekaj tu chwilę, dobrze? - powiedziała Aloisa.

- Nigdzie się nie wybieram. -

Kobieta szybkim krokiem wyszła za drzwi, nie domknęła ich do końca. Powoli i po cichu podeszłam do nich. Usłyszałam kawałek rozmowy.

- Trzeba z nią skończyć, jest dosyć niebezpieczna. - powiedziała kobieta, która przed chwilą wyszła z pokoju.

- Wiesz co robić. - odpowiedział jej, starszy mężczyzna.

Szybko położyłam się na łóżku, nie miałam zamiaru nic udawać.

- Jestem. - powiedziała kobieta z uśmiechem na twarzy.

- Nie chcę z tobą rozmawiać. Wyjdź. - odrzekłam spokojnie.

- Słonko... - zaczęła.

- Powiedziałam wyjdź!! - krzyknęłam tak głośno, że sama się przestraszyłam.

Nie wiedziałam co się ze mną stało. Zastanawiałam się też, o czym ona rozmawiała z tym mężczyzną. Na za jutrz obudził mnie budzik z telefonu, byłam zła sama na siebie, że na tak wczesną godzinę go ustawiłam. Zaraz po tym jak wyłączyłam dosyć fajną melodyjkę, ktoś zapukał do pokoju. Zakryłam się cała kocem i powiedziałam.

- Proszę. -

Do pokoju wszedł ten sam mężczyzna co wczoraj, przypomniał o dzisiejszych testach. Czułam się dosyć dziwnie, zawsze budziłam się ze złością. Tym razem tak nie było, nie mogłam zrozumieć dlaczego. Ubrałam się szybko i zeszłam na śniadanie do ogromnej stołówki. Nałożyłam sobie kanapki z pomidorem i ciepłą herbatę. Usiadłam jak zawsze sama przy stoliku. Często marzyłam o tym, aby ktoś podszedł i porozmawiał ze mną. Niestety nigdy tak nie było, nigdy aż do dzisiaj.

Następne częściCud, a może wiara? Rozdział III

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania