piłkarska wojna rozdział 1 część 2
Po lekcjach ja i Julie udałyśmy się za szkołę gdzie stał domek klubowy.
Gdy szłyśmy rozmawiając, usłyszałyśmy jak ktoś za nami biegnie. Za nim zdążyłyśmy się zorientować to osoba na nas wpadła. Obie wylądowałyśmy na ziemi, a on ( bo to był chłopak ) upadł duży kawałek dalej od nas. Musiał chyba wywinąć orła, bo jego torba ( jak się okazało sportowa z breloczkiem w kształcie kuli ognia ). Nie wiem jakim cudem ten chłopak wstał szybciej od nas i nic sobie nie zrobił, chociaż wykonał koziołka i chyba spadł na kark albo na kręgosłup.
Gdy on już wstał to pomógł nam się podnieść.
Niestety nie widziałam jego twarzy, bo słońce świeciło mi po oczach. Nawet gdy przymrużyłam oczy to i tak praktycznie nic nie widziałam.
- Nic wam się nie stało ?- Spytał nas ( jego głos wydawał mi się znajomy ) , a następnie sięgnął po torbę.
Gdy się schyliłam zobaczyłam, że ma ciemno brązowe włosy.
- Nie, ale dzięki za troskę.- Odpowiedziałam zasłaniając ręką oczy przed słońcem.
- Dokąd się tak śpieszysz ?- Spytała się Julie.
- Przepraszam, ale nie mogę teraz z wami rozmawiać. Spieszę się na spotkanie klubowe, a i tak jestem mocno spóźniony.- Powiedział i chyba się uśmiechnął ( nie za bardzo widziałam, cholerne słońce ).- Wybaczcie, ale muszę już lecieć. Do zobaczenia później.- Po tych słowach pobiegł dalej.
- Pa.- Powiedziałyśmy jednocześnie.
wiem, że trochę krótkie, ale staram się to jakoś taktownie podzielić
całość zajmuje mi ok. 2 zeszyty, więc podzielić to rozsądnie jest trochę trudno
Komentarze (11)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania