Droga #2
Obudziła się. Słońce wywędrowało za horyzont, pozostawiając niebo samemu sobie.
Kochała ten moment dnia. Mogła oddać się magii, dziejącej się w niej i poza nią.
Oddychała głęboko. Wyobrażała sobie postać.
Młody mężczyzna, którego widywała codziennie. Ten, który sprawiał, że każdy, nowy dzień miał sens.
Dotykała twarzy, delikatnie muskając palcami po policzku.
Pocałowała.
Nadszedł zmierzch. Obraz rozmył się, pozostawiając niewyraźny ślad.
Podeszła do biurka. Chwyciła za leżący na nim, notatnik. Zapisała.
"Tym jest nadzieja."
Usłyszała głos.
Odwróciła się szybko. Nic nie dostrzegła.
Pusty, spowity światłem lampki, pokój.
Westchnęła. Zdawało jej się, że przyszedł ten, który nie miał prawa tu być.
Ponownie zapisała.
"Tym jest szept emocji."
Poczuła dotyk.
Mężczyzna czule gładził jej ramię.
Poddała się temu.
Zamknęła oczy. Objął ją.
Wyszeptał.
"Jestem tu, cały czas."
Spojrzała na niego.
Twarz, towarzysząca jej cały czas.
Piękne, niebieskie oczy.
Nie chciała o nic pytać.
Pocałowała go. Uczucie, którego nie sposób opisać, dotknęło jej serca.
Dwóch wędrowców, podążających przez bezmiar pól i łąk; otoczeni płaszczem przeciw martwocie życia.
Zawędrowali do łóżka. Czuła go całym jestestwem. Każda cząstka ciała, chłonęła jego obecność.
Rozebrał ją. Czule, delikatnie.
Rozpięła mu spodnie.
Dokonała się tajemnica zapisana od wieków. Zjednoczeni, w uścisku, rozkoszowali się każdą sekundą.
Brud zastąpiony czystością. Tym jest modlitwa miłości.
Dwoje kochanków, na szczycie uniesienia.
***
Obudziła się. Pierwszy raz, od dawna, czuła szczęście.
Odwróciła głowę.
Mężczyzna zniknął. Nie zostawił kartki, wiadomości.
Pozostawił pytania, bez odpowiedzi.
Niedługo później, przechodząc obok kościoła, zerknęła na tablicę z klepsydrami.
Widniało tam imię i nazwisko, które znała.
Nie żyjący, od dwóch tygodni.
Zmarły, w tragicznym wypadku.
Zemdlała.
"Wpis do notatnika.
Miłość pozostanie sferą tajemnic i nadzwyczajnych głosów. To, co niezwykłe, przydarzyło się, w żałobie.
Wyparcie? Trauma?
A może ślad tego, co najprawdziwsze?
Nie wiem, Boże, nic nie wiem."
Komentarze (11)
Fakt. Tajemnica miłości, to jak góra lodowa. Widzimy to, co wystaje ponad toń. Resztę kryją głębiny przeróżnych emocji i doznań.
Dla każdego inne. Niedostępne w pewnym sensie dla postronnych. Bo każdy umysł, tożsamość →niepowtarzalną jest.
Pozdrawiam:)↔5
Nasza psychyka po utracie kogoś znaczącego dla nas , nie jest w stanie przyjac do świadomości tak dużej straty... Dopiero z czasem uczymy sie z tym zyć, chociaż ból pozostaje do końca życia.
Takie moje...
Pozdrawiam.
Piątka.
Pozdrawiam, serdecznie. :) Niechaj ta miłość trwa. Ona jest niezmienna. I piękna.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania