Druga Rodzina Rozdział 4: Nowe wspomnienia

— Nadal mówisz do mnie zagadkami — oznajmił Liam, nic nie rozumiejąc ze słów Jake'a. Na twarzy Jake'a malowało się lekceważenie, jakby był zawsze kilka kroków do przodu, gotowy na każdy możliwy zwrot akcji.

— Ech, z kim ja pracuję... — westchnął Jake, wstając z fotela, który wydawał się być tronem w tym tajemniczym laboratorium. Czuć było w nim moc technologii, geniusz zamknięty w przestrzeni, gdzie światła komputerów i migotliwe ekrany dodawały temu miejscu jeszcze większej enigmatyczności. — Jeżeli pokocha tą małą, ja będę mógł ją obrócić przeciwko niemu. Pamiętasz, jak mówiłeś, że jej ojciec jest strasznie zapracowany i nie ma dla niej czasu?

Tutaj Liam w końcu pojął. Jake rzeczywiście był mądry i przebiegły, a cała sceneria wokół nich dopełniała wizji niezwykłego geniusza, pracującego w cieniu technologicznych cud.

— Chcesz jej zostawić moce, aby móc wzbudzić podziw u Iron Mana? — upewnił się Liam, czując, jak atmosfera gęstnieje wokół nich, jakby w każdym zakamarku unosiła się elektryczność genialnych pomysłów i intrygujących planów.

— Nie! Boże, czy ja wszystko muszę tłumaczyć, jak nienormalnemu?! — zawołał już całkiem rozzłoszczony Jake. Nie lubił swoich genialnych pomysłów wyposażać w niepotrzebne szczegóły, gdyż jak każdy geniusz, tych szczegółów miał milion. — Usuniemy jej pamięć i wszczepimy nowe wspomnienia. Dotarło?

Liam w końcu zapytał, obojętnie przekrzywiając głowę, jakby samemu chciał zrozumieć, czy to, co usłyszał, miało jakiś sens.

— Dobra, tylko jak? Ona nie jest robotem — wyrzekł wreszcie, a w jego głosie dało się wyczuć nutę zdziwienia. Po tych słowach wyłączył swoje moce, a energia, która wcześniej unosiła Madison, opadła, niemalże delikatnie układając ją na ziemi. Niestety, choć moc Liama utrzymywała ją przy śnie, teraz przestała być przeszkodą dla jej powrotu do pełnej świadomości. Dziewczynka zaczęła powoli się budzić...

— Ostatnio tkwiłem w laboratorium, zgłębiając tajniki nauki, i muszę ci powiedzieć, że wynalazłem coś, co może być kluczowe dla naszego planu — wyznał Jake, zerkając na Liama z oczami iskrzącymi się niepohamowaną ekscytacją. Jednak nim zdążył przedstawić szczegóły swojego odkrycia, zobaczył, jak Madison zaczęła podnosić się z podłogi. — Zrób coś! — warknął przez zęby, a jego ton wskazywał na nieprzewidziany rozwój sytuacji, który wymagał pilnej interwencji.

— Śpij, Maddy, śpij... — wypowiedział te słowa Liam, skierowawszy swój wzrok w oczy Madison. Nikt jeszcze nie oparł się jego zdolności telepatycznej, co pozwalało mu swobodnie eksperymentować z umysłami innych. Ten niezwykły dar zdolny był przenosić myśli i uczucia, aż dotarł do Maddy. Już zaczęła zapadać się w sen, lecz nagle uświadomiła sobie, że znajduje się w całkiem innym miejscu, dalekim od przytulnego domu Nelsonów. W tej chwili świadomość, że została porwana, przetoczyła się przez jej umysł.

— Nie, nie będziesz mi mieszać w głowie! — zdecydowanie odpowiedziała Madison, gdy już całkowicie odzyskała przytomność. Odepchnęła się od podłogi, podnosząc się z determinacją. — Gdzie jestem? Co się dzieje? Dlaczego mnie porwaliście? — wręcz wymierzała pytania w Jake'a i Liama, chcąc zrozumieć, co się stało i dlaczego znalazła się w tej nagłej sytuacji.

— Dobra, mówmy wprost — oświadczył Jake, kierując się w stronę biurka. Do rąk wziął teraz niepojęty przyrząd, wyglądający jak zwykły kawałek metalu z czerwonym świecącym się punktem. — Naszym celem jest ci odebrać pamięć.

Zdecydowanym krokiem zbliżył się do Maddy.

— Nie, w życiu nie zabierzecie mi wspomnień! — wykrzyknęła Madison, odpychając Jake'a z przerażeniem malującym się na twarzy. Mężczyzna był zdumiony jej siłą, bo sam cofnął się teraz kilka kroków w tył.

— Ale damy ci nowe — odparł Liam. Maddy, cofając się, wpadła w uścisk Liama, a jego ramiona obejmowały ją zdecydowanie. Uścisk był zbyt mocny, by pozwolić dziewczynce na jakiekolwiek próby wydostania się. Jake sięgnął po mały kawałek metalu i przyłożył go do czoła Madison. Sprzęt, wcześniej wyglądający, jak zwykły śmieć, teraz bezszelestnie przekształcił się w metalowego pająka. Jego "odnóża" owinęły się wokół głowy dziewczynki. Maddy poczuła, że coś wbija jej się w głowę i przebija jej czaszkę. Próbowała desperacko zdjąć z głowy ten okropny wynalazek, jednak wszelkie wysiłki były daremne.

"Boże, co ten Jake znowu wymyślił! Przecież to jej przebije mózg na wylot!" — myślał Liam, bezsilny w obliczu sytuacji. Był podległy rozkazom Jake'a, a próba pomocy Madison skończyłaby się jego śmiercią w oczach przebiegłego mężczyzny, a później może i nawet fizyczną. "Wierzę, że przeżyjesz, siostrzyczko".

— Nie martw się! Nic jej nie będzie — przerwał milczenie Jake, uspokajając wewnętrznie Liama.

— Skąd wiesz, o czym myślę? — spytał z niedowierzaniem Liam.

— Mój zegar odbija twoje myśli — Jake wygładził zdawkowo, unosząc rękę w kierunku zegara, który majaczył na ścianie za nim. Na tarczy zegara wyraźnie widniały te same słowa, które wypowiedział wcześniej w myślach Liam. To było jak sekretna witryna do jego własnych refleksji, otwarta dla Jake'a jak magiczne okno do duszy jego towarzysza.

W jednej chwili Madison padła na podłogę i straciła przytomność.

"Boże, nie umieraj jeszcze, dziecko!" — błagał w myślach, a słowa te jak echo odbijały się w jego umyśle. Zegar, rejestrujący nie tylko czas, ale i emocje płynące z serca zaniepokojonego Liama zdawał się być jedynym, niewplątanym w sytuację, a i tak biorącym w niej udział przedmiotem.

— Spokojnie, ona żyje — zapewnił Liama Jake. Następnie, jak dyrygent wskakujący na fotel maestro, zajął miejsce obok komputera. Obrócił się ku niemu, zapatrzony w ekran z migoczącymi kodami i rozpoczął kompozycję nowych wspomnień dla Madison.

Zgromadzone na monitorze znaki i słowa tworzyły surrealistyczną symfonię informacji, niedostępną dla niedouczonego pod tym względem Liama. Jake, jak alchemik współczesnego świata, łączył elementy rzeczywistości z nieodgadnionymi wzorcami algorytmów. Pracując przy komputerze, przeplatał świat prawdziwy z wymyśloną rzeczywistością, zaklętą teraz w umyśle Madison. Po kilku minutach, które zdawały się zarówno trwać wieki, jak i mijać w jednej chwili, Jake podniósł wzrok od ekranu.

— Gotowe! — oznajmił, niczym magik kończący zaklęcie.

— Już ma nowe wspomnienia? Co tak szybko? — zapytał zdumiony Liam, patrząc na Madison, której oczy wydawały się odbijać odległe historie, nieistniejące wcześniej w jej świadomości. "Przecież to musiał być proces wymagający czasu" — zastanawiał się zdziwiony.

— Po prostu mam wprawę. Teraz należy jej to zdjąć tak, aby nie uszkodzić dodatkowo pewnych istotnych czynników — rzekł sam do siebie, wskazując na metalowego pająka, przyczepionego do głowy Maddy, po czym wziął dziewczynkę na ręce, trzymając ją delikatnie, jak cenny artefakt, którym trzeba się zająć z należytą ostrożnością. Było to jak unikatowe dzieło sztuki, stworzone w atelier ludzkiego umysłu. Był to przełom jego działań nad technologią. Zaprogramowanie czyjegoś mózgu tak, jakby był komputerem, wymagało lat pracy nad skomplikowanymi urządzeniami, aż w końcu wielką ilością prób udało mu się zdobyć to, co tak bardzo chciał stworzyć. "Mój plan jest na ukończeniu" — myślał wielce uradowany Jake.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania