Dwoistość trwania
Chata płonęła.
Zacząć należy od unaocznienia prostego faktu. Tak mawiał papa Józio.
Jakby zatrzymać nieuchwytne ramiona czasu, połączyć dawno zapomniane kropki, wyszłoby jedno, jakże nadużywane słowo, wolność.
Krople deszczu dudnią o ziemię. Stopy grzęzną w błocie. Wszystko zdaje się pędzić w szaleńczym galopie.
Chata płonie. Tak, ona robi tu i teraz. Płonie.
A wraz z nią, moje dawne życie.
Wrzask.
Co można zrobić, aby ktoś tak krzyczał?
Chata płonie.
A wraz z nią, moje nienarodzone plany.
Tatusiu, kiedyś wrócę, ale jeszcze nie teraz.
Mamusiu, dostałem wyróżnienie, kiedyś wrócę i wam opowiem.
Błysk.
Czyżby niebo dopominało się o sprawiedliwość?
Nie, przecież niebo milczy. Musi milczeć, skoro jeden liść wciąż żyje.
Przed oczami wyłania się twarzyczka. Delikatna, opatulona kocami. Dotykam ją dłonią.
Csiii... już dobrze.
Błysk.
Chata płonie.
Stawiam ostrożnie każdy krok. Przesuwam w kierunku tego jęku, tak dobrze mi przecież znanego.
Jeszcze jeden.
Jeden...
***
Chata spłonęła.
Ziemia wchłonęła ostatnie drobiny tamtych dni.
Ktoś podchodzi. Chwyta moją dłoń.
Nic tego nie zmieni.
W tym miejscu nie znajdę nagrobków. Zmurszałych tablic z wypisanymi datami. Nie, tutaj pozostanie wyłącznie ziemia.
Wybaczam.
Słońce świeciło już od jakiegoś czasu. Odwróciłem głowę. Chmury pozostawały na widoku, choć obserwowały w milczeniu.
Chata zasnęła.
I nic już jej ani jej mieszkańców nie obudzi.
Komentarze (22)
I ma rację Żuraw, ten tekst jest tak obrazowy, że można czytać i patrzeć... ale żeby tak pisać, trzeba mieć takie pióro jak Ty... Wyrobiłeś styl, który jest jak podpis, Twój podpis. Nie do podrobienia... 10
Podziwiam
W ziemię wsiąknęły (lub wsiąkły) ostatnie drobiny tamtych dni.
ew.
Ziema wchłonęła ostatnie drobiny tamtych dni.
cul8r
Kojarzy mi się z tekstem, który kieeeeeedyś napisałam (o jakże wymownym tytule "Ogień"). Nie porównuję, mieliśmy chyba po prostu podobną koncepcję :)
Pozdrawiam
PS: Jej, prawie bym ten tekst przegapiła :0
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania