dyptyk z podłapaną biężączką
Czy wałachy z gonitwy o względy Yeti słyszą
Serial Dom miał mniejszy zasięg niż gazety,
wykładane przez nieakademickich kioskarzy
jak program nauczania marksizmu leninizmu.
Trudniejsze są powtórki,
nowe mioty tych samych skundleń.
W imieniu osieroconych, dozorcę Popiołka
pożegnał doktor Kazanowicz,
który odbierając poród zgwałconej w Powstaniu,
i sam odrodził się po Oświęcimiu.
Później wykonał formalistyczny wyrok
na nadgorliwym funkcyjnym, obozowym kacie.
Ten wzór mowy pogrzebowej wykorzystała
także poetka w wierszu o kocie,
wyrecytowanym na pogrzebie przyjaciela,
więźnia dwóch kacetów
i ani jednego łagru dla porównawczej metafory.
Cierpiała, coraz bardziej samotna od śmierci Stalina,
z wielomilionowym dodrukiem i jej łez.
Przebóg
Drzewiej, jak stara chciejba przypuściła,
siostra Jasia kupowała torebkę za trzy razy,
chociaż groziła nabyta kiła,
niepomna na uważne za obelżywe wyrazy.
Dzisiaj jednakowoż, nie na rozum mędrca
bo tutaj i jemu brak myślowych odwodów,
gdy ktoś kopsa rymowaną rzyć – samoodstępca,
git ludziom od słów, rzucanych z nadmiarem odchodów.
/Mam bana, nie odpowiadam/
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania