Poprzednie częściDziałka w lesie - Prolog

Działka w lesie- Rozdział III

Rozdział III

 

Promyki słońca przedzierały się przez wysokie iglaste drzewa, ich korony sięgały, mogłoby się wydawać, do nieba. Nad domem widniały małe białe jak wata cukrowa- obłoki.

Zanim otworzyłam chatę, odstawiłam torby wraz z kotem na podłużny taras rozciągający się wzdłuż frontowej ściany. Daszek nad tarasem, który opierał się na kilku starych o prostokątnym kształcie belkach , był lekko spadowy i usypany uschniętymi igłami. Najwięcej ich było oczywiście w rynnie. Kiedy padał deszcz w miejsce w którym rynna wylewała wodę było mnóstwo żółtawych, pływających igieł. Nazwałam to zjawisko- bagnem igieł.

Przystanęłam i wzięłam głęboki wdech, poczułam jak do moich płuc wędruje świeże, leśne powietrze. Kocham to! Niestety mój kot nie poczuł chyba tego co ja. W jego oczach wyczytałam przerażenie. Nie dziwiłam sie, w końcu znajdował sie w nowym otoczeniu. Podeszłam powoli. Pędziwiatr wpatrywał się we mnie dużymi szklanymi oczami głośno przy tym miaucząc.

Szybko go uspokoiłam dawając jego ulubione chrupki dla kotów.

Obeszłam działkę w około, patrząc czy wszystko jest na swoim miejscu. W sumie z stamtąd nie miało co zginąć, na parceli stała chata, za nią była studnia, a w rogu parceli znajdowała sie niedużą stodoła. Podczas mojego patrolu dostrzegłam już pierwsze borówki na niskich krzaczkach tych roślin. Posesja otoczona była tanią drucianą kratką sięgającą mi do czoła. Prawdę mówiąc każda działka była nią otoczona. Do naszej parceli przylegały jeszcze trzy inne z czego na jednej nikt nie pojawił się od lat, pomimo solidnego, dużego, drewnianego domu.

Po otworzeniu własnej chaty, wywietrzeniu strychu i reszty pomieszczeń postanowiłam uczynić rzecz, która była od początku planowana. Czyli huśtanie sie na własnoręcznie zrobionej huśtawce! Pomimo mojego wieku zawsze uwielbiałam się to robić, do zejścia z niej zmuszały mnie odciski na palcach, albo późna pora. Mogłam na niej robić wszystko, zaczynając od słuchania muzyki, a kończąc na jedzeniu i to podczas wymachiwania nogami w powietrzu

Moja zabawa nie trwałą zbyt długo. Musiałam włączyć wodę, gaz i jeszcze po dopinać parę technicznych rzeczy, stworzyć kotu kuwetę., rozpakować torby, jedzenie itp.

Po skończonych pracach spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina szesnasta. Postanowiłam zaryzykować i wypuścić kota, oczywiście pod moim czujnym okiem. Pędziwiatr początkowo niepewnie poruszał się po miękkim ziemnym podłożu, jednak z kolejną minutą nabierał pewności. Po skończonym dreptaniu za kotem, pomyślałam o kolacji. Otworzyłam lodówkę. Wiedziałam, że następnego dnia muszę wybrać się do sklepu, ponieważ w środku była tylko kiełbasa i musztarda. A to pech! Nie było nawet ketchupu. Po dokładnych oględzinach lodówki oraz zamrażarki, zabrałam się do zbierania gałązek na ognisko. Obok stodoły znajdowały się setki małych gałązek, które wycinaliśmy z tatą na początku sezonu.

Po wszystkich zakończonych pracach przyszedł czas na odpoczynek. Słuchałam muzyki, poczytałam, czasami wracając myślami do znajomych i szkoły. Tak minęło mi popołudnie. Siedząc przy otwartym oknie, które wychodziło wprost na grubą linę rozwieszoną na dwóch drzewach, a na nim nieduża deska- to była huśtawka. Dochodziła godzina 19, gdzie nie gdzie przebijały się stłumione promyki zachodzącego powoli słońca. Kot spał na dużej jasnej pościeli łóżka, z daleka wyglądał jak czarna plama.

-Czas rozpalić ognisko- powiedziałam sama do siebie, po czym wstałam i radosnym krokiem wstąpiłam do przedpokoju z kuchnią.

Na ściany obite jasnymi, drewnianymi deskami świeciło słońce, jednocześnie oślepiając mnie. Drzwi wejściowe były otwarte tak jak te prowadzące do salonu-sypialni. Pod obecnością zawsze drzwi są otwarte, wyjątkiem jest noc gdy drzwi główne są zamykane na klucz.

Przygotowując kiełbasę, nuciłam pod nosem stary rockowy utwór.

Na dworze wiał leciutki, letni wiatr, wyszłam z chaty z talerzem na którym widniała kiełbaska i chleb. Oczywiście pamiętałam o wcześniejszym zamknięciu okna i drzwi na wypadek gdyby Pędziwiatrowi znudziło się wylegiwanie na dużym łóżku. Rozpalenie ogniska nie należało do najłatwiejszych zadań, ale opłacało się patrząc później na jego ciepły płomień.

Nabijanie kiełbasy na zaostrzony patyk, widok grubiutkiej kiełbasy wprawiał mnie w zachwyt. Wystawiłam moją kolacje trochę ponad ogień. Obok mnie oparłam drugi badyl tym razem z chlebem. Rozglądałam się dokoła siebie patrząc w półmrok wysokich drzew. Wokół działki panowała cisza. Jedynym dźwiękiem, który słyszaląm był odgłos spalanego drewna i skrzeczących płomieni ogniska. Kiełbasa zaczęła spływać tłuszczem. Powoli zdjęłam ją z ogniska, odkładając na talerz, który położyłam obok mnie. Siedziałam na ławce zajadając się pyszną kiełbasą z ogniska. Mój wzrok był skierowany w strone ognia. Co chwile wiatr przynosił mi szary dym który wędrował w powietrze znad ogniska. Zamyślona, rozważaniami nad tematem mało istotnym, przeoczyłam pewną rzecz...

Palenisko umiejscowione było obok domu, niska ławka wykonana z małych pieńków i desek nie była zbyt wygodna. Ze smakiem jadłam kolacje. Słońce już zupełnie zaszło. Drzewa przystrojone cieniem, wyglądały jak wysokie potwory z bujną czupryną. Kątem oka dostrzegłam ruch, ruch płynny, ale szybki. Zdjęłam wzrok z ogniska. Spojrzałam w dal.

Mój oddech był spokojny, oczy rozwarte bardzo szeroko. W mojej głowie rodziła się coraz większa ciekawość.

Znów spostrzegłam ten ruch, tym razem jednak bardziej wyraźniejszy, przypominający grubą białą smugę. W pierwszej chwili pomyślałam, że to dym który zawiał wiatr w tamtą stronę. Jednak wydawało mi się to nierealne. Przeszła kolejna smuga, wijąc się jak wąż, który dostał energydrinka. I kolejna, za każdym razem coraz wyraźniejsza. Serce mi waliło oddech był nieregularny i płytki. Nie miałam jednak odwagi wstać. Przytwierdzona do ławki wpatrywałam się w coraz jaśniejsze smugi które rozpływały się gdzieś w powietrzu. W głowie pojawiały się setki teorii, ale żadna nie wydała mi się na tyle prawdopodobna by odpowiedzieć na to zjawisko. Każda smuga wyłaniała się z tego samego punktu- za ściany domku. Smugi przestały się pojawiać. Siedziałam oszołomiona, nie wiedząc co mam dalej zrobić. Wzięłam głęboki wdech, mocno zamrugałam oczami, aby sprawdzić rzeczywistość tego zjawiska. Nawet się uszczypnęłam, lecz i to nie sprawiło, że nagle obudziłam się w swoim łóżku.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • BreezyLove 01.04.2015
    Było kilka niejasności tj. Uwielbiałam się to robić, ale w końcu zaczyna się coś dziać ;) 4. Kazałas długo czekać na ten rozdział, ale było warto ;)
  • PolkaPL 01.04.2015
    Dziękuję :) Niedługo wrzucę kolejny rozdział :)
  • Nithael 01.04.2015
    Czekałem i się doczekałem jest III rozdział :) czyta się lekko, solidne opisy, można się wczuć w miejsce,no i pojawił się długo wyczekiwany dreszczyk :) poza tym narobiłaś mi ochoty na kiełbaskę z ogniska ;p no i dalej nie mogę się doczekać co z tym kotem ;) Daje 4 :) czekam na dalsze rozdziały...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania