rozbawiła mnie puenta - zes*anie się :))) ale rozpoczęcie - skrajnie zagmatwano-patetyczne, no grafozdania po prostu. Rozplączże te węzełki, niech zdania zejdą z cokołu.
Gdybyś rozwiązał poprawnie puentę, czułbym się zobowiązany rozplątać supełki, ale skoro Twoje rozwiązanie sięgnęło tylko gówna, patos zostanie. Bo supełki są ok, jak się okazuje. A myślałem że to takie proste:)
że niby - diabeł? uznałem tę interpretację za zbyt banalną, pomyślałem, że właśnie wysuwający się kał, żartobliwie nawiązujacy do ogona diabła... pomyliłem się, tu nie ma nic z żartu, tekst zatem jest jeszcze bardziej denny, niż sadziłem, bo w ogóle nieśmieszny.
Przypomnial mi sie taki film tytul chyba " W sieci zła". O ile sie nie myle, w koncowej scenie skazaniec siedzial na krzesle elektrycznym i spiewal "time is on my side". On umarl ale zlo, ktore w nim drzemalo poszlo dalej.
Tak sobie mysle, ze w kacie tez bylo takie zlo, ktorego nie potrafil juz dluzej zniesc i przelozyl je na skazanca. Cos jak podroz zlego ducha. Pewnie nie trafiona interpretacja, ale tak mi sie skojarzylo. Ogolnie podoba mi sie styl w jakim tekst jest napisany.
"Rozprysło się w drobiny przekleństw, szczapy klątw i wyziewy złorzeczeń. W obrzeża pamięci rzuciło wspomnieniem; posypały się iskry umartwionych wzruszeń. Huknęło tęsknotą o dno samotności, gdzie obojętne kto przy nim będzie, Bóg, szatan, kobieta, mężczyzna czy dziecko. Uderzyło pulsem w czyjś zamglony obraz." Tu dla mnie jest sedno.
Jak zawsze u Ciebie bardzo ciekawie :)
Pozdrawiam!
Dzięki Justyska. Jak zawsze z tą kobiecą cudną delikatnością. A już myślałem, że się na mnie obraziłaś. No ale ja też nie za często u Ciebie bywam. Są interpretacje, których forma i jakość przypomina beknięcie lub pierdnięcie przy stole. Z tobą posiłek jest zawsze przyjemnością:)
Już pierwsze zdanie mnie uderzyło, a potem o pękającym sercu również świetnie. Językowo - świetne.
Co do interpretacji - jestem w tym słaba, więc sobie daruje, zwlaszcza że kawa do połowy pełna wciąż.
Tzn. tak, kat nie zyje, wiezien to taki szatan-rekrut, zostal zwolniony, bo uznano śmierć kata za opatrznosc Boga, wyzsza instancje niż oni sami, zastanawia mnie tylko sposob smierci kata. Mozliwe, ze tu wroce, czas od obudzenia do czytania Ciebie zdecydowanie musi byc dluzszy :)
Pozdrawiam :)
Ale z tekstu wynika, że to sie w nim rodzi dopiero, w tym momencie, zalążek ogonu, upragnionego... czekał znaczy na to, hmm, teraz bede sie zastanawiac :/
To znaczy tak, podwójne erekcjato, jeśli możesz, wybacz mi takie uproszczenie. Raz - śmierć kata, dwa - ogon. Trzon.
Ale myślę, że obie niespodzianki są tylko pretekstem do:
"Tuż przed albo w trakcie, a może potem pękło serce. Zwyczajnie. Jak pęka wielu innym. Rozprysło się w drobiny przekleństw, szczapy klątw i wyziewy złorzeczeń. W obrzeża pamięci rzuciło wspomnieniem; posypały się iskry umartwionych wzruszeń. Huknęło tęsknotą o dno samotności, gdzie obojętne kto przy nim będzie, Bóg, szatan, kobieta, mężczyzna czy dziecko. Uderzyło pulsem w czyjś zamglony obraz."
Czyli - jak to jest być z zawodu katem. Zabijać w majestacie prawa. Horror, czemu więc się tej roli ktoś podejmuje? Czemu dane personalne kata są znane wąskiej grupie? Bo kara śmierci, przynajmniej dziś jest nieludzka.
Msz, to w sercu kata te przekleństwa, potężne klątwy i efekt złorzeczeń (może jestem naiwna), śmierć kata wyzwala umartwoine wzruszenia, zanik samotności - uderzenie "pulsem w czyjś zamglony obraz".
Zabijanie zabija.
Diabeł wyzwala kata. Jeden ludzki postępek, bo staje się katem dla kata. Uwalnia go od piętna roli. I tak tu to wszystko się dla mnie zapętla. Raz jesteśmy skazańcami na szafocie, raz wykonujemy ten wyrok.
Każdy z nas, tu, w rękach ewolucji, jest katem i jego ofiarą.
Wrotycz, jak zawsze rewelacyjna interpretacja, myślę, że jedna z wielu możliwych w tym tekście. Bardzo dziękuję za komentarz. I oczywiście za zrobienie za mnie roboty odnośnie komentarza Marzyciela. Jak ja to lubię. Przychodzę, wzdycham bo będę musiał ciężko pracować, a tu... zrobione:)
Anonim01.04.2019
Silenie się na patos czyni tekst niestrawnym. Gubisz podmiot w co drugim zdaniu, co zniechęca do czytania, nie mówiąc już o odgadywaniu intencji autora.
Nozdrza nad szczękającymi zębami wchłaniały swąd oskarżeń nie przyprawiony choćby szczyptą współczucia lub litości.
Czyje nozdrza, bo z tekstu absolutnie nic nie wynika?
Poza tym: https://sjp.pl/nieprzyprawiony
Szyja, chociaż odseparowana materiałem zarzuconego na głowę kaptura, czuła szorstkość wisielczego powrozu.
Człowiek może czuć dotyk na szyi, ale sama szyja nie czuje.
Mechanizm zgrzytnął, warknął, zaterkotał. Tuż przed albo w trakcie, a może potem pękło serce.
Pękło serce mechanizmu? Tak wynika z tekstu.
Słowem jestem na nie. Nie wiem, jakie były intencje, ale wyszło groteskowo. Oceny nie zostawiam, ponieważ przyjąłem zasadę, że albo piątka, albo nic.
Pozdrawiam.
M.
To wszystko co Marzycielu wypunktowałeś na minus ja zaliczam do plusów, nawet nie będę obalał zarzutów bo dla mnie są oczywiste zamierzenia zawarte w tym króciutkim tekście.
Widać, że autor celowo zastosował takie „furtki” gdzie myśl mogła pobiec w jedna lub inną stronę.
Jak dla mnie bardzo na tak i powiem jeszcze, że mam podobne skojarzenia co Justysia odnośnie wymienionego przez nią filmu.
Pozdrowienia dla autora!
Marzycielu, Dziękuję za nieprzyprawiony.
Czy tekst jest strawny, czy nie to kwestia gustu, z natury subiektywnego. Myki erystyczne zastosowane w Twoim komentarzu, a mające na celu przemycenie autorytatywnego pseudoobiektywizmu jako rzeczywiście obiektywnego i obowiązującego sądu, mam w małym palcu, więc mnie tylko rozśmieszyły, bo zostały zastosowane bardzo niezdarnie.
Nie siliłem się na patos, sam przylazł. To pewnie stąd, że przez długie lata w młodości zasłuchiwałem się 8. Sonatą Beethovena i patos wżarł się w mózg.
Z drugiej strony wydawało mi się, że nawet niezbyt wnikliwa interpretacja na poziomie metatreści, pozwoli zobaczyć ariostyczny uśmiech, który ma różne przejawy.
Ten tutaj nazywam zjazdem z górki. Najpierw jest podniośle (w końcu to egzekucja), potem lekki zjazd do kolokwialnego "trafił szlag" i jeszcze troszeczkę niżej, ale jednak nie za nisko, do pośladków.
Ten niezbyt niski ostatni zjazd sugeruje, że jednak tekst nie zatrzymuje się tylko na ironii i niesie w sobie również wewnętrzną powagę. Gdyby był tylko żartem, mogłoby być wtedy tak, jak jest tutaj:
gdzie jest zjazd kompletny i bezwzględny, co zniesmaczyło Canulasa, który musi mieć "flaki" w tekście, a tam rzeczywiście poza żartem nie ma nic.
Z drugą częścią komentarza dotyczącą podmiotu i szyi (synekdocha - pars pro toto, ale z sankcją semantyczną, którą trzeba rozszyfrować) absolutnie się nie zgadzam, ale tutaj Wrotycz zrobiło za mnie świetną robotę, dzięki czemu ja mam wolne:)
A i jeszcze jedno: to absolutnie nie jest proza poetycka.
Bardzo dziękuję za komentarze :)
Maurycy, Dzięki za komentarz i za pozdrowienia. Filmu nie oglądałem, a widzę, że trzeba nadrobić. Super, że tekst trafił do Ciebie. Pozdrowienia dla Maurycego:)
"Nozdrza nad szczękającymi zębami wchłaniały swąd oskarżeń nie przyprawiony choćby szczyptą współczucia lub litości." — nieprzyprawiony
"- Zdarzyło się to tylko trzy razy w historii cywilizowanego prawa, aby tuż przed egzekucją ingerował On. Bóg cię obronił, a my się pomyliliśmy." - mistrzostwo w dialogu, do tego cudna puenta.
Nie no, jeśli ja (w zasadzie piewca i orędownik zasad) miałbym gdzieś je naginać, to właśnie dla tekstu, jak ten. Sto procent zgodności z Maurycem.
Czasem, żeby coś żyło, musi być teoretycznie kalekie, ale tak naprawdę kaleki jest refleks w oku krytycznie spoglądającego, bo zaślepienie nie pozwala na spojrzenie "z ponad".
Dla mnie kolejny bezmiar skillu i lekkim kciukiem 7+
Absolutnie me gusta.
A gdzie tu jest Can teoretyczne choćby kalectwo? Tak pytam, z ciekawości, bo tekst może się podobać albo nie, ale jeżeli chodzi o formalną zgodność ze sztuką, to tu chyba jest ok.
Łeeee, tylko 7+. No dobra, dzięki śliczne:)
Marzycielu, komu mogły szczękać zęby?
Czyja szyja czuła szorstkość wisielczego powrozu?
Czy serce zapadni mogło rozsypać się w szczapy klątw, wspomnienia wzruszeń?
Takie pytania nakierowujące, na pewno dasz radę samodzielnie odpowiedzieć:)
Pozdrawiam:)
Aha, ponieważ my tu nie piszemy pism użytkowych typu: wniosek, podanie, prośba - może warto abyś z metaforami się zaprzyjaźnił.
Życzliwa prośba, żaden przytyk.
Ja tam myślę, że obecność specjalisty (toć widać, że człowiek siedzi w temacie, pewnie zawodowo zajmuje się redakcją prozy) może być wzbogacająca. Ja tam bardzo cenię komentarze Marzyciela. Są owszem, w innym duchu, niż tu przeważnie piszemy, ale warto je czytać uważnie i coś dla siebie wyciągnąć.
Skoro szyja czuje, to zapadnia może mieć wspomnienia czyż nie? Konsekwentnie. Tak wynika z tekstu. Narrator daje mi do zrozumienia, że opisuje sytuacje z punktu widzenia poszczególnych podmiotów. Jestem tylko prostym czytelnikiem, a ten, cytując Williama Strunka „przez większość czasu zmaga się z problemami. Czuję się jak człowiek tonący w bagnie. Obowiązkiem każdego, kto próbuje pisać, jest szybkie osuszenie tego bagna i wydobycie ofiary na twardy grunt albo przynajmniej rzucenie jej liny". Przy dłuższym tekście nie znajdzie się wielu czytelników, którzy pozbawieni pomocy będą mieli ochotę dalej brnąć w błoto. Autor ma do wyboru, albo usypie groble, a później będzie ją ozdabiał, albo będzie rzucał kamieniami na oślep w nadziei, że któryś spadnie we właściwe miejsce.
Dam Ci przykład złego pisania, może zbyt jaskrawy, ale przez to dobrze widoczny:
Lato spędzę w górach u kuzynek, z których zejdę dopiero po wakacjach.
Jestem w stanie domyślić się, o co chodziło autorowi, ale czy to na pewno tak miało być? Ktoś może powiedzieć, że autor zostawił czytelnikowi „furtki wyobraźni", żeby myśl mogła pobiec w jedną albo drugą stronę, ale bądźmy poważni...
Pisma urzędowe kojarzą mi się z używaniem trybu biernego, a nie z zasadami poprawnego pisania. Co do metafor to bardziej od nich nie znoszę tylko przysłówków. :P
Marzyciel, jestem i będę śmiertelnie poważna. Jeśli kierujesz się przede wszystkim prawdopodobieństwem, to jednak bliżej powinno Ci być do wskazania żywego, pękającego serca kata, niż metaforycznego serca zapadni.
Skóra szyi wyposażona jest w komórki czuciowe, zapadnia raczej nie, prawda?
Aż mi niezręcznie odpowiadać na Twój komentarz, ponieważ nie lubię stawiać rozmówcy w niezręcznym świetle.
Nachszon, i nie tylko on, stosuje metafory i chwyty narracyjne zmuszające do myślenia. I chwała takiemu pisaniu.
Dalej, w żadnym miejscu jego bardzo starannej stylistycznie prozy, nie pojawia się i gwarantuję, że się nie pojawi wypowiedzenie z równie prymitywnym błędem, jak to celowo popełnione przez Ciebie w przykładzie z kuzynkami, po których się schodzi.
Nie mi oceniać, jakim typem czytelnika jesteś. Sądzę, że należy sobie dobierać lektury odpowiednio do potrzeb i oczekiwań, poziomu czytelniczego odbioru, ale, ale... nie wolno narzucać autorom swojej wizji pisania jako jedynej czytelnej i obowiązującej.
A tak postrzegam Twoją antymetaforową krucjatę, tudzież wręcz śmieszny zarzut niepoprawności wypowiedzeń bez wpisanego podmiotu.
Jak świat światem, a gramatyka gramatyką, zdanie (wypowiedzenie) bezpodmiotowe się w nich obojgu mieści. Jest bardzo pożądane, aby nie podupadł styl wypowiedzeń stojących obok siebie w akapicie. Ileż razy bezkarnie dla rytmu i estetyki można powtarzać podmiot (lub zaimek) podczas opisywania rozbudowanej czynności, czy charakterystyki podmiotu lub przedmiotu. Toż to szkolna wiedza z podstawówki.
Jeśli chodzi o pisma użytkowe, to chciałam zwrócić uwagę na fakt, że ich czytanie nie narazi Ciebie na dyskomfort obcowania z metaforą, ewentualnie w stopniu nieznacznym, czyli w powszechnie stosowanych frazeologizmach, gdzie metaforyka jest zatarta częstym użytkowaniem. Typu: prześladuje mnie myśl, dopadły mnie wątpliwości, liczę, że odpowiedź będzie pozytywna etc.
A mnie rozczarowała złośliwość w wykonaniu Wrotycz (mówię o ostatnim akapicie). Tym gorsza, że podana w białych rękawiczkach. Uch :( Co do meritum - czy nie jest to właśnie fajne, że możemy tu cenić różne rzeczy i przedstawiać swoje uwagi z różnych punktów widzenia, i każdy autor weźmie coś dla siebie, albo i nie, w zależności od tego jak/czy chce się rozwijać?
No fakt, wcale nieskrywaną ironią poleciałam w ostatnim akapicie z pismami użytkowymi i z tego miejsca serdecznie przepraszam Marzyciela, Jesień2018 i innych, których mogło ona zrazić.
Ale, Jesieni Droga, naprawdę widzisz rozwój w pisaniu tekstów literackich pozbawionych metafor i wypowiedzeń bezpodmiotowych? Takich typu: kawa na ławę, zero domysłu, zabawy w deszyfrowanie?
Wrotycz droga - nie :) I chyba również Marzyciel do tego nie namawia, o ile dobrze rozumiem jego uwagi. Natomiast to wszystko powinno się kierować jakąś wewnętrzną logiką. Kiedy jej brakuje - no, dobrze nie jest. PS. Przeprosiny odbieram jako nieironiczne i doceniam:)
Anonim02.04.2019
Wrotycz, nie musisz martwić się o moje samopoczucie. Jestem gruboskórny niczym nosorożec. :)
Nie rozumiem większości Twoich zarzutów. Nie mam problemu z prozą poetycką ani nie prowadzę „antymetaforowej" krucjaty. Wskaż jeden przykład, gdzie przyczepiłem się do konkretnej metafory. Sam za nimi nie przepadam, co nie oznacza, że ich nie używam. Ba! Stworzenie świeżej metafory uważam za trudniejsze od napisania setki opisów, ale nadal nie widzę powiązania pomiędzy używaniem metafor a poprawnym pisaniem. To jakbyś powiedziała, że na skrzyżowaniu kierowca nie musi wrzucać kierunku, bo ma na masce namalowane kwiatki.
Co do moich komentarzy, to nikomu nic nie narzucam, zwracam uwagę na błędy, a co Autor z tym zrobi, to Jego sprawa. Jeśli ktoś nie chce poprawić własnego warsztatu, to nie będę miał z tego powodu koszmarów, za to jeśli Autor zamiast na błędach językowych skupi się na obronie własnego ego, to z pewnością podejdę z rezerwą do kolejnych tekstów.
Urzędowe pisma zawsze narażają mnie na dyskomfort. Od czytania trybu biernego bolą mnie zęby.
Dobre!
EOT i żądanie wskazania przykładu czepiania się metafory.
Ty, no zdecyduj się.
Jeśli przetrawię obelgę, przeczytam przeproszenie, może eotem nie polecę.
jesień2018, Wydawało mi się do dzisiaj, że logiki klasyczną i matematyczną znam jeżeli nie biegle, to przynajmniej bardzo dobrze. Tekst taki jak ten opiera się głównie na wewnętrznej logice, więc jeżeli jej naprawdę nie ma, to jest gówno warty. Wypisz proszę w punktach te logiczne braki, spróbuję się wybronić. Może się uda, a może nie. Szkoda, że do tekstu odnosisz się tylko pośrednio przez komentarze, trochę to zaburza mój odbiór Twoich wypowiedzi:(
Tekst ma mówić do mnie. Ma szarpiać. Ma rozkurwiać, niszczyć i się przypominać. Teksty Nachszona robią to (dla mnie) przewybitnie. Też lubię ustanowione zasady - choć jestem z nich kasztan - ale czasem, bardzo rzadko, zdarza się coś, co w obliczu mega odczuwalności, tdunamiczną falą wymywa wszystko inne.
Tak tutaj jest.
(oczywiście jedynie dla mnie)
Komentarze (42)
Tak sobie mysle, ze w kacie tez bylo takie zlo, ktorego nie potrafil juz dluzej zniesc i przelozyl je na skazanca. Cos jak podroz zlego ducha. Pewnie nie trafiona interpretacja, ale tak mi sie skojarzylo. Ogolnie podoba mi sie styl w jakim tekst jest napisany.
"Rozprysło się w drobiny przekleństw, szczapy klątw i wyziewy złorzeczeń. W obrzeża pamięci rzuciło wspomnieniem; posypały się iskry umartwionych wzruszeń. Huknęło tęsknotą o dno samotności, gdzie obojętne kto przy nim będzie, Bóg, szatan, kobieta, mężczyzna czy dziecko. Uderzyło pulsem w czyjś zamglony obraz." Tu dla mnie jest sedno.
Jak zawsze u Ciebie bardzo ciekawie :)
Pozdrawiam!
Co do interpretacji - jestem w tym słaba, więc sobie daruje, zwlaszcza że kawa do połowy pełna wciąż.
Tzn. tak, kat nie zyje, wiezien to taki szatan-rekrut, zostal zwolniony, bo uznano śmierć kata za opatrznosc Boga, wyzsza instancje niż oni sami, zastanawia mnie tylko sposob smierci kata. Mozliwe, ze tu wroce, czas od obudzenia do czytania Ciebie zdecydowanie musi byc dluzszy :)
Pozdrawiam :)
Ale myślę, że obie niespodzianki są tylko pretekstem do:
"Tuż przed albo w trakcie, a może potem pękło serce. Zwyczajnie. Jak pęka wielu innym. Rozprysło się w drobiny przekleństw, szczapy klątw i wyziewy złorzeczeń. W obrzeża pamięci rzuciło wspomnieniem; posypały się iskry umartwionych wzruszeń. Huknęło tęsknotą o dno samotności, gdzie obojętne kto przy nim będzie, Bóg, szatan, kobieta, mężczyzna czy dziecko. Uderzyło pulsem w czyjś zamglony obraz."
Czyli - jak to jest być z zawodu katem. Zabijać w majestacie prawa. Horror, czemu więc się tej roli ktoś podejmuje? Czemu dane personalne kata są znane wąskiej grupie? Bo kara śmierci, przynajmniej dziś jest nieludzka.
Msz, to w sercu kata te przekleństwa, potężne klątwy i efekt złorzeczeń (może jestem naiwna), śmierć kata wyzwala umartwoine wzruszenia, zanik samotności - uderzenie "pulsem w czyjś zamglony obraz".
Zabijanie zabija.
Diabeł wyzwala kata. Jeden ludzki postępek, bo staje się katem dla kata. Uwalnia go od piętna roli. I tak tu to wszystko się dla mnie zapętla. Raz jesteśmy skazańcami na szafocie, raz wykonujemy ten wyrok.
Każdy z nas, tu, w rękach ewolucji, jest katem i jego ofiarą.
Nozdrza nad szczękającymi zębami wchłaniały swąd oskarżeń nie przyprawiony choćby szczyptą współczucia lub litości.
Czyje nozdrza, bo z tekstu absolutnie nic nie wynika?
Poza tym: https://sjp.pl/nieprzyprawiony
Szyja, chociaż odseparowana materiałem zarzuconego na głowę kaptura, czuła szorstkość wisielczego powrozu.
Człowiek może czuć dotyk na szyi, ale sama szyja nie czuje.
Mechanizm zgrzytnął, warknął, zaterkotał. Tuż przed albo w trakcie, a może potem pękło serce.
Pękło serce mechanizmu? Tak wynika z tekstu.
Słowem jestem na nie. Nie wiem, jakie były intencje, ale wyszło groteskowo. Oceny nie zostawiam, ponieważ przyjąłem zasadę, że albo piątka, albo nic.
Pozdrawiam.
M.
Widać, że autor celowo zastosował takie „furtki” gdzie myśl mogła pobiec w jedna lub inną stronę.
Jak dla mnie bardzo na tak i powiem jeszcze, że mam podobne skojarzenia co Justysia odnośnie wymienionego przez nią filmu.
Pozdrowienia dla autora!
Czy tekst jest strawny, czy nie to kwestia gustu, z natury subiektywnego. Myki erystyczne zastosowane w Twoim komentarzu, a mające na celu przemycenie autorytatywnego pseudoobiektywizmu jako rzeczywiście obiektywnego i obowiązującego sądu, mam w małym palcu, więc mnie tylko rozśmieszyły, bo zostały zastosowane bardzo niezdarnie.
Nie siliłem się na patos, sam przylazł. To pewnie stąd, że przez długie lata w młodości zasłuchiwałem się 8. Sonatą Beethovena i patos wżarł się w mózg.
Z drugiej strony wydawało mi się, że nawet niezbyt wnikliwa interpretacja na poziomie metatreści, pozwoli zobaczyć ariostyczny uśmiech, który ma różne przejawy.
Ten tutaj nazywam zjazdem z górki. Najpierw jest podniośle (w końcu to egzekucja), potem lekki zjazd do kolokwialnego "trafił szlag" i jeszcze troszeczkę niżej, ale jednak nie za nisko, do pośladków.
Ten niezbyt niski ostatni zjazd sugeruje, że jednak tekst nie zatrzymuje się tylko na ironii i niesie w sobie również wewnętrzną powagę. Gdyby był tylko żartem, mogłoby być wtedy tak, jak jest tutaj:
http://www.opowi.pl/drabble-matka-wszechsztuka-a42542/
gdzie jest zjazd kompletny i bezwzględny, co zniesmaczyło Canulasa, który musi mieć "flaki" w tekście, a tam rzeczywiście poza żartem nie ma nic.
Z drugą częścią komentarza dotyczącą podmiotu i szyi (synekdocha - pars pro toto, ale z sankcją semantyczną, którą trzeba rozszyfrować) absolutnie się nie zgadzam, ale tutaj Wrotycz zrobiło za mnie świetną robotę, dzięki czemu ja mam wolne:)
A i jeszcze jedno: to absolutnie nie jest proza poetycka.
Bardzo dziękuję za komentarze :)
"- Zdarzyło się to tylko trzy razy w historii cywilizowanego prawa, aby tuż przed egzekucją ingerował On. Bóg cię obronił, a my się pomyliliśmy." - mistrzostwo w dialogu, do tego cudna puenta.
Nie no, jeśli ja (w zasadzie piewca i orędownik zasad) miałbym gdzieś je naginać, to właśnie dla tekstu, jak ten. Sto procent zgodności z Maurycem.
Czasem, żeby coś żyło, musi być teoretycznie kalekie, ale tak naprawdę kaleki jest refleks w oku krytycznie spoglądającego, bo zaślepienie nie pozwala na spojrzenie "z ponad".
Dla mnie kolejny bezmiar skillu i lekkim kciukiem 7+
Absolutnie me gusta.
Łeeee, tylko 7+. No dobra, dzięki śliczne:)
Czyja szyja czuła szorstkość wisielczego powrozu?
Czy serce zapadni mogło rozsypać się w szczapy klątw, wspomnienia wzruszeń?
Takie pytania nakierowujące, na pewno dasz radę samodzielnie odpowiedzieć:)
Pozdrawiam:)
Aha, ponieważ my tu nie piszemy pism użytkowych typu: wniosek, podanie, prośba - może warto abyś z metaforami się zaprzyjaźnił.
Życzliwa prośba, żaden przytyk.
Dam Ci przykład złego pisania, może zbyt jaskrawy, ale przez to dobrze widoczny:
Lato spędzę w górach u kuzynek, z których zejdę dopiero po wakacjach.
Jestem w stanie domyślić się, o co chodziło autorowi, ale czy to na pewno tak miało być? Ktoś może powiedzieć, że autor zostawił czytelnikowi „furtki wyobraźni", żeby myśl mogła pobiec w jedną albo drugą stronę, ale bądźmy poważni...
Pisma urzędowe kojarzą mi się z używaniem trybu biernego, a nie z zasadami poprawnego pisania. Co do metafor to bardziej od nich nie znoszę tylko przysłówków. :P
Pozdrawiam.
M.
Skóra szyi wyposażona jest w komórki czuciowe, zapadnia raczej nie, prawda?
Aż mi niezręcznie odpowiadać na Twój komentarz, ponieważ nie lubię stawiać rozmówcy w niezręcznym świetle.
Nachszon, i nie tylko on, stosuje metafory i chwyty narracyjne zmuszające do myślenia. I chwała takiemu pisaniu.
Dalej, w żadnym miejscu jego bardzo starannej stylistycznie prozy, nie pojawia się i gwarantuję, że się nie pojawi wypowiedzenie z równie prymitywnym błędem, jak to celowo popełnione przez Ciebie w przykładzie z kuzynkami, po których się schodzi.
Nie mi oceniać, jakim typem czytelnika jesteś. Sądzę, że należy sobie dobierać lektury odpowiednio do potrzeb i oczekiwań, poziomu czytelniczego odbioru, ale, ale... nie wolno narzucać autorom swojej wizji pisania jako jedynej czytelnej i obowiązującej.
A tak postrzegam Twoją antymetaforową krucjatę, tudzież wręcz śmieszny zarzut niepoprawności wypowiedzeń bez wpisanego podmiotu.
Jak świat światem, a gramatyka gramatyką, zdanie (wypowiedzenie) bezpodmiotowe się w nich obojgu mieści. Jest bardzo pożądane, aby nie podupadł styl wypowiedzeń stojących obok siebie w akapicie. Ileż razy bezkarnie dla rytmu i estetyki można powtarzać podmiot (lub zaimek) podczas opisywania rozbudowanej czynności, czy charakterystyki podmiotu lub przedmiotu. Toż to szkolna wiedza z podstawówki.
Jeśli chodzi o pisma użytkowe, to chciałam zwrócić uwagę na fakt, że ich czytanie nie narazi Ciebie na dyskomfort obcowania z metaforą, ewentualnie w stopniu nieznacznym, czyli w powszechnie stosowanych frazeologizmach, gdzie metaforyka jest zatarta częstym użytkowaniem. Typu: prześladuje mnie myśl, dopadły mnie wątpliwości, liczę, że odpowiedź będzie pozytywna etc.
(Jeśli dobrze pamiętam, demencja to paskudztwo;)
Ale, Jesieni Droga, naprawdę widzisz rozwój w pisaniu tekstów literackich pozbawionych metafor i wypowiedzeń bezpodmiotowych? Takich typu: kawa na ławę, zero domysłu, zabawy w deszyfrowanie?
Nie rozumiem większości Twoich zarzutów. Nie mam problemu z prozą poetycką ani nie prowadzę „antymetaforowej" krucjaty. Wskaż jeden przykład, gdzie przyczepiłem się do konkretnej metafory. Sam za nimi nie przepadam, co nie oznacza, że ich nie używam. Ba! Stworzenie świeżej metafory uważam za trudniejsze od napisania setki opisów, ale nadal nie widzę powiązania pomiędzy używaniem metafor a poprawnym pisaniem. To jakbyś powiedziała, że na skrzyżowaniu kierowca nie musi wrzucać kierunku, bo ma na masce namalowane kwiatki.
Co do moich komentarzy, to nikomu nic nie narzucam, zwracam uwagę na błędy, a co Autor z tym zrobi, to Jego sprawa. Jeśli ktoś nie chce poprawić własnego warsztatu, to nie będę miał z tego powodu koszmarów, za to jeśli Autor zamiast na błędach językowych skupi się na obronie własnego ego, to z pewnością podejdę z rezerwą do kolejnych tekstów.
Urzędowe pisma zawsze narażają mnie na dyskomfort. Od czytania trybu biernego bolą mnie zęby.
Pozdrawiam i EOT,
M.
EOT i żądanie wskazania przykładu czepiania się metafory.
Ty, no zdecyduj się.
Jeśli przetrawię obelgę, przeczytam przeproszenie, może eotem nie polecę.
Tak tutaj jest.
(oczywiście jedynie dla mnie)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania