Felieton o ludzkim zakłamaniu
Ostatni mój felieton pisałem na historii. Być może pożałuję tego w przyszłości, na sprawdzianie, ale w tym momencie nie ma to żadnego zupełnie znaczenia. Czemu? Bo oto piszę tekst, poruszający inny niż ostatnio, aczkolwiek, jak mi się wydaje, równie ważny temat.
Jak zapewne już zauważyłeś, Drogi Czytelniku (po tytule oczywiście), dzisiejsze moje przemyślenia będą dotyczyły palącego problemu występującego w naszym społeczeństwie, czyli wszechobecnego zakłamania i fałszu. Możecie mi powiedzieć, że jako żałosny młokos nie wiem nic o otaczającym nas świecie, jako że nie opuściłem jeszcze nawet szkoły.
Na taki argument odpowiem Wam, że oczywiście być może brakuje mi jeszcze doświadczenia, jednak uważam, że to właśnie szkoła (a szczególnie klasa maturalna!) jest doskonałym środowiskiem dla rozwoju kultur bakterii fałszu. Osoby ,,niby dorosłe”, najmądrzejsze na świecie, odpowiedzialne od strony prawnej za swoje czyny, podjudzane jeszcze przez stres wywołany nieubłaganie zbliżającym się egzaminem maturalnym. Zresztą, sam oceń, Drogi Czytelniku, dojrzałość poniższego tekstu.
Fałsz jest dzisiaj wszechobecny. Dosłownie, jest po prostu wszędzie. Może żeby dobrze zacząć, przytoczę w tym miejscu przykład z życia (i ze środy) wzięty. Codzienne sytuacje są najlepsze, zawsze pokazują w sposób prosty nawet najtrudniejsze problemy. I robią to o niebo lepiej niż teoretyzowanie.
Środa. Wczesny ranek, godzina 7:55, może nawet już 8:00. Wchodzę do sali, przepychając się przez połowę mojej (dziesięcioosobowej) klasy, tłoczącej się przy progu i rozprawiającej na jakiś temat. Szczerze powiedziawszy, akurat za tą połową nie przepadam, toteż nie bardzo obchodzi mnie, o czym debatują. Siadam na swoim miejscu i razem z trzema innymi osobami będącymi już w sali, zaczynamy jakąś zwyczajową rozmowę o pierdołach. Wtedy ktoś orientuje się, że grupka z progu obgaduje w sposób całkowicie jawny, nie przejmując się niczym, dwie osoby, z którymi siedziałem i gawędziłem (mam nadzieję, że nie zagmatwałem tego za bardzo). Naturalnym odruchem było powiedzenie przez jednego z moich obgadywanych rozmówców:
- Wszystko słychać!
Na te słowa ktoś z osób w progu powiedział, że my wszystko słyszymy, na co inna z kolei osoba (z którą kiedyś – o zgrozo! – wiele mnie łączyło) stwierdziła tylko:
- I co z tego? – Szczerze Ci powiem, Czytelniku, dawno nie słyszałem tak żałosnych słów. Tak ociekających ohydą i obrzydzeniem słów.
Koniec końców drzwi zostały zamknięte, a obgadująca grupka mogła już z pełną swobodą rozwijać skrzydła swojego intelektu.
Można oczywiście się spierać, że opisana sytuacja była infantylna i że: ,,co to za problemy mam, że muszę je wypisywać w felietonach i zaśmiecać nimi opowi?". Owszem można, ale do cholery, to wszystko są dorosłe (!) osoby! To, w jaki sposób zachowują się teraz, definiuje także ich zachowania w przyszłości! Kto wie, może to właśnie Ty, Drogi Czytelniku, trafisz kiedyś na jedną z tych osobistości i będziesz zmuszony do pracowania z nią pod jednym dachem! Może nawet będziesz miał tę wątpliwą przyjemność, słuchania, jak za plecami się Ciebie szkaluje. Czemu? Bo masz mniej pieniędzy, bo masz inną wiarę, bo stanąłeś/-aś w obronie słabszego kolegi. Do stu czartów, ludzie! Naprawdę tego nie widzicie?
Na przykładzie tej prostej, nieskomplikowanej szkoły można pokazać, jak działa dzisiejszy świat. I w którym kierunku się on wybiera. Kiedy byłem w gimnazjum przynajmniej starano się obgadywać innych tak, żeby tego nie słyszeli. Wszyscy wiedzieli, kto w klasie jest osobą obrabiającą tyłki innym pod ich nieobecność i takie osobistości się omijało. Dzisiaj jest odwrotnie – boję się nawet, że zaczyna chodzić o to, żeby obgadywany słyszał fakt obgadania, a osoby obgadujące są najpopularniejsze w grupie. Czemu? Bo każdy się boi, że jak się sprzeciwi to sam zostanie zmieszany z błotem i jeszcze utopiony w wiadrze gówna (co i tak się dzieje…).
Bajoro fałszu i hipokryzji rośnie, Drogi Czytelniku. Przykro mi to mówić, ale jest coraz rozleglejsze, bije od niego coraz większą ohydą, a smród staje się nie do zniesienia. Osoby dorosłe zachowują się infantylnie jak pięciolatki. Możecie (po raz kolejny) zarzucić – ,,Ty to masz problemy szanowny (tfu!) pisarzu" czy ,,osiemnaście lat i takie problemy…".
Ja wiem, że to trochę żałosne pisać o czymś takim, ale gdyby środowisko nie przejawiało takich zachowań, nie miałbym ku temu najmniejszych powodów. A tak… sami zobaczcie, do czego zmierzamy. Poziom zepsucia i zakłamania nie może w nieskończoność rosnąć. W końcu nastąpi apogeum, gdzie wszystko wybuchnie… mam nadzieję, że nastanie, bo przecież to nie może ciągnąć się w nieskończoność. Prawda, że nie może?
Teraz chyba najgłębszy i najważniejszy akapit tego tekstu - fakt występowania zjawiska ,,obgadywania", moim skromnym zdaniem, wiąże się z poczuciem wyższości osób obgadujących nad obgadywanymi. A ja się pytam, kto - do jasnej cholery - dał nam prawo do osądzania tej kwestii?! Kto w ogóle dał nam prawo do osądzania drugiej osoby? Do wprowadzania nierówności między nami? Aż się prosi przytoczenie słów Radczyni: ,,Wyście sobie, a my sobie, każdy sobie rzepkę skrobie" - i niech tak zostanie. Kwestia innych ludzi niech pozostanie ich kwestią, a nie naszą. Żyjmy swoje życie, a nie kogoś za kim nie przepadamy...
Opamiętajmy się.
Czemu?
Bo boję się o przyszłość moich (teoretycznych jeszcze) dzieci.
Komentarze (36)
"Może, żeby dobrze zacząć przytoczę w tym miejscu przykład" - przecinek po "zacząć"
"Wchodzę do sali przepychając się" - przecinek po "sali"
"Szczerze powiedziawszy akurat za tą połową nie przepadam" - po "powiedziawszy"
"obchodzi mnie o czym debatują" - po "mnie"
"będącymi już w sali zaczynamy" - po "sali"
"To w jaki sposób zachowują się teraz definiuje" - przecinek po "to" i "teraz"
"będziesz miał tą wątpliwą przyjemność" - tę*
"można pokazać jak działa" - przecinek po "pokazać"
"zachowują się infantylnie, jak pięciolatki" - bez przecinka, porównanie proste
"nie przejawiało takich zachowań nie miałbym" - przecinek po "zachowań"
"zobaczcie do czego zmierzamy" - po "zobaczcie"
Ojeeejku, Szymon, rozczuliłeś mnie tym tekstem (ja wiem, nie to miałeś na celu, ale rozczuliłeś takimi drobnymi, tylko mi dostrzegalnymi szczegółami). Nie uważam, żeby tekst był dorosły ponad miarę. Mnie również takie zachowanie doprowadza do szewskiej pasji. Irytują mnie osoby, które z jakichś powodów uważają się za lepsze. Wielu moich znajomych przestało się w szkole średniej przykładowo do mnie odzywać, bo co będą z taką mną (o fuj, błe) rozmawiać? Należę do tych osób, które nienawidzą fałszywego słodzenia i wszyscy o tym wiedzą, dlatego każdą ważną okazję spędzam w gronie 5-7 osób, żeby nie skłamać. Nie ogarniam posiadania 2373 przyjaciół, a jak widzę takie grupki, to czuję najzwyklejszy żal. Życie takich ludzi opiera się na... rozmawianiu o życiu innych ludzi. Przecież ten gatunek wymarłby, gdyby nie taka ja czy Ty, Szymonie ;p No i uważam podobnie jak Ty - każdy z nas zna swoje poczucie wartości, każde z nas ma dużo więcej dobrotliwości i empatii w sobie... A ja nie uważam, żeby przykładowo poziom mojego głupiego chichotu, tapety na twarzy i robienia słodkich zdjęć z koleżaneczkami, obrabiania komuś dupy... czynił ze mnie inteligentniejszą i bardziej zachęcającą osobę. A ja wartościowe osoby dodatkowo poznaję po tym, że nie oceniają mnie po trzech minutach znajomości i znikąd wiedzą więcej o mnie samej niż ja :)
No i gratulacje dla Ciebie, bo znowu skłoniłeś mnie do rozpisywania. Piąteczka i dużo siły do powstrzymania języka ze zębami. :) No i przykro mi, że ważna dla Ciebie osoba (kiedyś), teraz zalicza się już do te grupy... Pomimo wszystko szanuję Cię za to, że nie obnosisz się z tym w niegodny sposób.
Po kolei:
,,Wielu moich znajomych przestało się w szkole średniej przykładowo do mnie odzywać, bo co będą z taką mną (o fuj, błe) rozmawiać?" - jesteś moim alter ego? :D
Należę do tych osób, które nienawidzą fałszywego słodzenia i wszyscy o tym wiedzą, dlatego każdą ważną okazję spędzam w gronie 5-7 osób, żeby nie skłamać. - coraz bardziej skłaniam się do teorii z punktu powyższego! :D
,,A ja nie uważam, żeby przykładowo poziom mojego głupiego chichotu, tapety na twarzy i robienia słodkich zdjęć z koleżaneczkami, obrabiania komuś dupy" - albo dawania jej komuś! Nie mogłem się powstrzymać, przepraszam! :D
Zapytaj lepiej, kto bierze odpowiedzialność za narobione szkody/podjęte decyzje z opisywanych przez Ciebie osób. - nikt, najlepiej zwalić na obgadywanego przecież! :D
Dziękuję jeszcze raz i biorę się za błędy! :)
Co do całości - dziękuję za odpowiedź. Co do wspólnego postrzegania świata - nie pierwszy raz się zgadzamy :D Co do sympatycznosci mojej osoby, przemilczeć to wolę, a co do dzieci... To skomplikowane, kiedyś Ci wyjaśnię. Albo napisze felieton o tym :D tymczasem dobranoc!
3. Nie szkodzi, to zjawisko dość powszechne. Ale żeby chociaż dawać ją dobrej osobie, no ludzie xD
4. To już nawet nie chodzi o obgadywanie, ale o... wszystko w sumie.
No i nie ma za co, podobają mi się Twoje felietony, mogę przy nich wreszcie pokazać swoje poglądy. No i wyładować złość. Oj, a dzisiaj tej złości jest we mnie multum ;p
,,poruszający inny niż ostatnio, aczkolwiek (przecinek) jak mi się wydaje, równie ważny temat" - ,,jak mi się wydaje" jest wtrąceniem, co można by było zauważyć choćby w wymowie;
,,że jako żałosny młokos, nie wiem nic" - bez przecinka;
,,Może, żeby dobrze zacząć przytoczę w tym miejscu przykład" - do tego, co podała Rasia, dodałabym, że bez przecinka przed ,,żeby" w tym wypadku;
,,dwie osoby (przecinek) z którymi siedziałem i gawędziłem";
,,Na te słowa, ktoś z osób w progu powiedział" - bez przecinka;
,,I co z tego? – szczerze Ci powiem, Czytelniku" - ,,szczerze" powinno być tu z wielkiej litery, rozpoczynając nowe zdanie;
,,Może nawet będziesz miał tą wątpliwą przyjemność, słuchania" - oprócz ,,tę", bez przecinka przed ,,słuchania";
,,Żyjmy swoje życie, a nie kogoś za kim nie przepadamy..." - czy tu nie miało być ,,swoim"? Za tekst zostawiam oczywiście 5:)
Pięć ode mnie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania