Poprzednie częściGłód #1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Głód #3 (ostatnia)

Kiedy ubierał ją w czerwoną sukienkę i rozczesywał włosy, lasagna była już gotowa. Prowadził ją wtedy za rękę do stołu i odsuwał krzesło, by mogła usiąść. Sam szedł zamienić szlafrok na garnitur. Obserwował kątem oka, jak ona czeka, uśmiechając się delikatnie w blasku świec. W końcu siadał naprzeciwko i spoglądał jej w oczy. I wciąż nie musieli nic mówić. Jedli w ciszy, zerkając na siebie ukradkiem niczym para nastolatków.

Pokój wcześniej duszny i ponury wypełniał się słodkim zapachem, wypychając przez uchylone wąskie okno, ciężkie powietrze poprzednich dni. Kiedy talerze były puste, on uśmiechał się i prosił gestem, by nie wstawała. Zawsze zmywał naczynia od razu po jedzeniu, a ona siedziała spokojnie i oddychała głęboko, napełniając płuca spokojem. Odprężenie po dniach w ciemności było warte wszystkiego.

Później spoglądała na jego szerokie plecy, kiedy układał naczynia z powrotem do szafek. Zaciskała uda ukryte pod obrusem i bezwiednie przygryzała wargę. On instynktownie wyczuwał rosnące napięcie. Spokojnie wycierał ręce w czysty ręcznik i podchodził do niej. Klękał i spoglądając w jej niebieskie oczy i wsuwał rękę pod sukienkę. Kiedy wyczuwał przyjemne ciepło, ona brała głęboki oddech i rozluźniała mięśnie. Brał ją wtedy na ręce i zanosił do łóżka. Nie śpieszył się. Powoli zsuwał z niej sukienkę, delektując się każdą chwilą i podziwiał, każdy fragment jej ciała. Z delikatnością całował otarcia na biodrach i dłoniach. Nie życzył jej bólu, ale wiedział, że to ich jedyna droga. Jedyny sposób na bliskość. Jej ból i jego czułość.

Nie przestawał jej pieścić, aż wyginała ciało w łuk. Wtedy wstawał i zdejmował garnitur. Nie spuszczał z niej oka, nie chciał przegapić nawet ułamka sekundy. Później kładł się, przykrywając jej drobne ciało swoim i kochali się nieśpiesznie. Doprowadzał ją do szału, przerywając za każdym razem, gdy była bliska spełnienia. Wbijała wtedy paznokcie w jego plecy i przygryzała ucho. Wyczekiwał tego drobnego niczym ona bólu. Wiedział, że bliżej już nie będą i niczego więcej już nie potrzebował…

W końcu w okolicach północy, kiedy nocne, chłodne powietrze omiatało ich spocone ciała, uśmiechali się do siebie. Ona gładziła jego policzek, a on całował jej czoło. Nie wiedziała czemu płacze, ale wiedziała, że to nie smutek. Wzruszenie ogarniało ją za każdy razem, gdy docierało do niej, jak on dobrze ją zna, jak wiele potrafi znieść, siedząc w po drugiej stronie metolowych drzwi, jak wiele wysiłku wkłada w przygotowania tego wieczoru. On swoje łzy trzymał w środku. Spływały po wewnętrznej krawędzi jego duszy, niezauważone, ale pełne podziwu dla niej. Tylko ona potrafiła wytrzymać w ciemności dla niego.

Potem podawał jej pled, a ona bez słowa zarzucała go na plecy i razem wychodzili przed barak popatrzeć na nocne niebo.

– Noc bez ognia jest taka spokojna – szeptała, kiedy on obejmował ja ramieniem.

– Nigdy mnie nie zostawiaj… Dobrze? – prosił.

– Przecież i tak nie pozwolisz mi odejść, prawda? – odpowiadała, spoglądając mu wyzywająco w oczy.

– Nie, prędzej spłonę żywcem…

Później milczała, ciesząc się świeżym powietrzem, nadciągającym znad rozciągających się przed nimi zaoranych pół, oświetlonych jedynie blaskiem księżyca. Ciszę mąciły nieśmiałe świerszcze i delikatny powiew wiatru. Mieli wszystko i przez tę jedną chwilę niczego innego nie pragnęli; splecione dłonie, płuca pełne nadziei i namiastkę wolności…

Jednak nic nie trwa wiecznie. Wiedziała, że czas na spełnienie powinności. Nie lubiła tego, ale rozumiała, że nie ma innej drogi. Ciemność sięga niestety o wiele dalej niż świt i nigdy, ale to nigdy nie odchodzi. Czai się w cieniu drzew, pod zamkniętymi powiekami i w każdej najmniejszej wątpliwości, każdym zawahaniu i westchnieniu bezsilności.

Spuściła głowę, zacisnęła pięści i wzięła głęboki oddech.

– Idź teraz do wanny – powiedziała stanowczym głosem. On skinął głową i wszedł do środka.

Ona stała jeszcze chwilę na zewnątrz i odganiała wspomnienia wypełnione dymem. Bez niego u boku było to bardzo trudne. Zamykała więc oczy i oddychała głęboko. Iskry krążyły pod jej powiekami, przypominając o potędze ognia, grudki ziemi nagle zaczynały drażnić podeszwy stóp. Tak jak wtedy, kiedy uciekała przez pole wprost w ciemność, w której nie dostrzegła wolności. Nozdrza podrażniło wspomnienie płonącego ludzkiego ciała. Nie mogła uwierzyć w siłę wspomnień, w ich niezmienne oddziaływanie na zmysły nawet po tylu latach. Wtedy przychodziła tęsknota za schronem, a szum wody napełniającej wannę ustawał. Z ciężkim sercem ruszała w stronę drzwi. Zapach płynu do kąpieli wypełniał pomieszczenie. Bez entuzjazmu sięgała po gąbkę rzuconą wcześniej w kąt i przysuwała krzesło. Siadała wygodnie, a on bez słowa odwracał się do niej plecami. Zaczynała mycie od karku i powolnymi, okrężnymi ruchami zmierzała między łopatki. Delikatne, ale systematyczne ruchy zaróżowiały skórę, ale wiedziała, że to jeszcze nie czas. Musiała kontynuować, aż do pojawienia się drobnych pęcherzyków krwi. Starała się nie myśleć, ruchy wykonywała mechanicznie. Kiedy czerwień wreszcie się pojawiała, po jej policzkach spływały łzy, a na jego twarzy zaznaczał się specyficzny rodzaj ekstazy. W końcu odkładała gąbkę na brzegu wanny i odchodziła. Przed wejściem do swojego lochu zakładała z powrotem starą koszulę. To już ostatni raz, myślała, potem stąd odejdziemy. Znajdziemy naszą wolność w ciemności.

Trzask zamka wyrywał go z otchłani, w którą popadał. Rozglądał się nieprzytomnie po pomieszczeniu. Po chwili wychodził z wanny, wycierał się starannie ręcznikiem, rozcierając drobinki krwi na plecach. Po czym siadał w kuchni i obmyślał menu. Następny posiłek, może za dwa dni… I to już będzie ostatni raz. Potem stąd uciekniemy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Dekaos Dondi rok temu
    Justyska↔Wszystkie trzy części, takie... specyficzne w swojej tematyce. Lecz coś mi ciągle umyka, że nie bardzo wiem→jak sprecyzować. Co nie jest zarzutem, wręcz przeciwnie.
    No i dobrze napisane:)
    P.S Cwana Justyska. Wyczułaś - się - doczepkę mą. Tu chyba mniej!
    Pozdrawiam🙂
  • Justyska rok temu
    Dzięki DD wiesz, że mam problem z dosłownością, więc jeśli coś umyka to chyba dobrze. Plan jest taki, że bedzie kilka osobnych, lecz powiązanych ze sobą opowiadań... tak aby jakiś pełniejszy obraz się z tego wyłonił. Ale zobaczymy jak wyjdzie.
    Pozdrawiam!
  • Ewelinasuomi rok temu
    Justynko, specjalnie stworzyłam tu konto dla Ciebie. Gorąco namawiam Cię na rozwinięcie swojego opowiadania i napisania książki. Opowiadanie jest bardzo wciągające i chce się czytać je więcej i więcej! Kochana, masz potencjał i wykorzystaj to😁
  • Justyska rok temu
    Dzięki, czuję się wyróżniona:)
  • jesień2018 rok temu
    Czyli ona w zasadzie mogła odejść. Ale zostawała. Taka ich gra. Justysko, tekst jest bardzo ładnie napisany, ale dla mnie chyba jednak problemem jest, że nie do końca, mimo wszystko, rozumiem tych ludzi. Albo raczej - że to, co przeżywają, nie ma punktów stycznych z moim światem. Więc oni są dla mnie trochę jakby za szybą. Jakbym była w zoo i patrzyła na jakieś dziwne zwierzę, a potem wrócę do domu i zapomnę, tak było inne od wszystkiego, co znam. Myślę, że właśnie w takich trochę nieprawdopodobnych, niezwykłych historiach warto zadbać o coś, co je połączy ze światem czytającego, "zwykłego człowieka".
    Tak czy inaczej - piszesz sugestywnie, ładnym językiem, gładko się płynie przez lekturę:)
  • Justyska rok temu
    Witaj, dzięki za ciekawy komentarz, tak się chwilę nad tym zastanowiłam... i myślę, że tym razem nie do końca się zgodzę. Nie każda książka, opowiadanie czy wiersz trafia do każdego, tak już jest. Są książki do których wracam, które pamiętam, a które wiem, że innych zanudziły w połowie na śmierć.
    Plan ogólnie jest taki, że będzie kilka opowiadań osobnych, ale gdzieś powiązanych ze sobą... z nadzieją na stworzenie jakiegoś pełniejszego obrazu.
    Zobaczymy.
    Pozdrawiam serdecznie!
  • jesień2018 rok temu
    Justyska będę czytała! I baaardzo się zgadzam, że nie wszystko dla wszystkich:) Choć akurat Twoje teksty zwykle dla mnie są!
  • Adela rok temu
    Piękne zdania, ładnie napisane. Ale ja jestem za prosta na taką literaturę. Potrzebuję oddechu, odrobiny dialogu w tekście. I nie rozumiem jednak tych ludzi, szczególnie dziewczyny. Jest za młoda na takie otępienie. Ono może trwać najwyżej kilka dni, Pozdrawiam
  • Justyska rok temu
    Witaj, bardzo dziękuję za opinie, już kilka razy słyszałam, że moje teksty bywają ciężkie... ale chyba już tak mam. Mimo wszystko mam nadzieję, że jeszcze do mnie zajrzysz.
    Pozdrawiam!
  • Nie wiem, o co chodzi, ale w sumie nieważne - nie wszystko jest po to, aby było zrozumiałe. Wyszło Ci bardzo dobre opowiadanie. Zaskoczyło mnie, że to już ostatnia część, ale skoro ma być więcej powiązanych tekstów, to nie narzekam. Będę czekać na następne.
  • Justyska rok temu
    Cieszę się, że będziesz czekać i mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Dziękuję pięknie za odwiedziny i pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania