Hogwart - Dalsze losy 3
Następnego dnia obudziła się o szóstej rano. Wszystkie dziewczyny w dormitorium jeszcze spały. Nie chcąc ich budzić po cichu się ubrała i skierowała się do salonu. Podeszła do tablicy i spojrzała na ich plan.
Dzisiaj swoją naukę zaczynali od eliksirów… Ze Ślizgonami… Świetnie…
Usiadła na jednym z fotelów i wbiła swój wzrok w okno. Piękna pogoda… Uwielbiała Hogwart latem. Błonia zawsze wyglądały w tedy tak kolorowo…
Zanim się obejrzała salon był pełny śmiejących się Gryfonów. Niektórzy już zmierzali na śniadanie.
- Dru!
Odwróciła się i zobaczyła Annę, która przepychała się pomiędzy czarodziejami.
- Idziemy na śniadanie? – spytała uśmiechając się. – Nie myśl, że dam ci pójść na zajęcia z pustym żołądkiem.
Zaśmiała się i wstała. Razem przeszły przez obraz.
~
Tuż po śniadaniu skierowały się na zajęcia. Schodząc po schodach ujrzały grupkę Ślizgonów. Od razu rozpoznały ich.
- Może inną drogą? – spytała po cichu koleżankę, ale ta poszła przodem.
Czuła, że będą z tego jakieś kłopoty. Tylko patrzeć i czekać. Westchnęła i poszła za nią. Anna przepchnęła się przez nich i poszła dalej.
- Masz tupet Gray! – krzyknął za nią jeden z nich.
Szepcząc sobie coś pod nosem zaśmiali się i pobiegli za dziewczyną. Wiedziała… Mogła ją zatrzymać. Nie miała zamiaru oglądać kolejnego spięcia.
Z drugiej strony jednak nie chciała iść do pierwszego lepszego nauczyciela, bo obydwa domy stracą punkty. Złapała ich dopiero kilka kroków od Sali eliksirów.
- Wyrozumiałe głupki. – prychnęła Gryfonka. - Widzicie tylko i wyłącznie czubki swoich nosów!
Wszyscy się zaśmiali. Tylko jeden zachował powagę i wyciągnął różdżkę.
W tym momencie drzwi do sali się otworzyły i wyszedł z nich nie kto inny jak pan Potter. Widząc nieciekawą sytuację gestem ręki zaprosił wszystkich do klasy, żeby zajęli swoje miejsca.
Ślizgoni nie byli zadowoleni takim obrotem spraw, ale bez słowa weszli do pomieszczenia.
Dru weszła jako ostatnia do klasy, zamykając za sobą drzwi. Jak zwykle usiadła w ostatniej ławce w rogu sali. Nie lubiła siedzieć blisko nauczycieli, bo kiedy ktoś dosłownie patrzył jej na ręce, nic jej nie wychodziło.
Zgodnie z poleceniem nauczyciela otworzyliśmy podręczniki i przedstawił nam plan na dzisiejszą lekcję. Kiedy już dobiegał do końca „przemówienia”, ktoś wszedł do klasy. Wszyscy odwrócili się, żeby zobaczyć kto się spóźnił.
James stał w progu, zdołał tylko wybełkotać:
- Przepraszam za spóźnienie.
Uczniowie ze Slytherinu o mało co nie wybuchnęli śmiechem. Znów coś zaplanowali. Jak widać udało im się. Chłopak usiadł obok Dru, a jego dom stracił punkty za to, że się spóźnił.
No cóż, zasady to zasady. Nie mógł dyskutować z nauczycielem, szczególnie, że to był jego ojciec. Penie nie chciał mu się tłumaczyć, bo w oczach Ślizgonów wyszedł by na…
- Dru! – chłopak pstryknął palcami przed jej oczyma.
- Hm? – spojrzała się na niego zdziwiona.
- Słyszałaś co mamy zrobić, czy się wyłączyłaś?
~
Zadziwiająco szybko skończyli lekcje. Dosyć mało zajęć jak na poniedziałek… No cóż.
Siedziała na schodach prowadzących do wierzy zegarowej i czytała książkę.
- Zostawcie mnie!
Podniosła głowę i kilka metrów niżej ujrzała jakąś dziewczynkę. Wyglądała jakby dopiero co zaczęła tutaj naukę. Ta sama grupka ze Slytherinu znów pastwiła się nad młodszymi.
Miała ochotę im przywalić i powiedzieć ojcowi tego zarozumiałego blondyna, co wyprawia w szkole. Powinien go przytemperować.
Każdy ma swoje tajemnice, ale nikt nie zna jej sekretu. Nie wyciągając różdżki podniosła rękę i pomyślała o pewnym zaklęciu.
Cała czwórka poprzewracała się jak kręgle, a przestraszona dziewczynka uciekła. Miała ochotę wybuchnąć śmiechem, gdy wszyscy powstawali z przerażonymi minami rozglądając się za sprawcą.
- Mam nadzieję, że to nie ten kapuś Brown to zrobił. – prychnął blondyn i wszyscy skierowali się do schodów.
Dru poderwała się na nogi. W sumie uciekać nie mogła. Nie wiedziała gdzie, więc postanowiła wyjść im naprzeciw. Może uda jej się im wmówić, że idzie na zajęcia. Przecież nie mają dostępu do swoich planów.
Spotkali się w połowie. Chłopcy zatrzymali się zaskoczeni, a ona udała zdziwienie.
- Coś nie tak? – spytała.
- Nie twój interes Davis! – głos przepełniony niechęcią. Wróciliśmy do normalnego stanu rzeczy.
Wzruszyła ramionami i wyminęła ich. Nawet się nie zorientowali, że wszystko widziała. A może jednak…
Komentarze (8)
1. Wierzy zegarowej - jeśli tu nie chodziło ci o wiarę, to raczej powinno być wieży zegarowej
2. Ojcowi tego... - kurde, komu? Po jakiemu ty piszesz? Po polsku, czy po polskiemu? Powinno być ojcu
Strasznie szybko lecisz z całą akcją, przystopuj trochę, bo takie czytanie, gdzie, co pół akapitu dzieje się coś nowego, jest strasznie męczące.
Tym razem zostawiam tylko 2
Za krótko żyję, żeby wiedzieć jak się pisze wieża zwracając uwagę na to, czy chodzi o wiarę czy nie. Nie jestem na takim poziomie nauki jak większość ludzi tutaj, ale ta strona chyba po to jest, żeby pomagać innym, nie? :)
- ,,Zanim się obejrzała salon'' - przecinek przed ''salon''
- ,,- Masz tupet Gray!'' - przecinek przed ''Gray''
- ,,- Wyrozumiałe głupki.'' - bez kropki
- ,,wyszedł z nich nie kto inny jak'' - przecinek przed ''jak''
- ,,Widząc nieciekawą sytuację gestem'' - przecinek przed ''gestem''
- ,,bo kiedy ktoś dosłownie patrzył jej na ręce, nic jej nie wychodziło'' - to drugie ''jej'' bym usunęła, niepotrzebne powtórzenie
- ,,Zgodnie z poleceniem nauczyciela otworzyliśmy podręczniki'' - nie możesz ot tak zmieniać sobie narracji w środku, zachowujesz pierwszą albo trzecią
- ,,Penie nie chciał mu się tłumaczyć, bo w oczach Ślizgonów wyszedł by na…'' - Pewnie* + wyszedłby*
- ,, - Dru! – chłopak pstryknął palcami przed jej oczyma.
- Hm? – spojrzała'' - Chłopak* + Spojrzała*
- ,,Dosyć mało zajęć jak'' - przecinek przed ''jak''
- ,, wierzy zegarowej'' - wieży*
- ,,Wyglądała jakby'' - Wyglądała tak, jakby*
- ,,- Mam nadzieję, że to nie ten kapuś Brown to zrobił. – prychnął'' - bez kropki
- ,,im naprzeciw. Może uda jej się im'' - powtórzenie
- ,,- Nie twój interes Davis! – głos '' - przecinek przed ''Davis'' + Głos*
- ,,Wróciliśmy do normalnego stanu rzeczy'' - znów zmiana narratora
Podoba mi się to, co stworzyłaś :) Bardzo fajnie się to czyta, tęskniłam za takim klimatem ;) Zostawiam 4, ponieważ nazbierało się trochę błędów :c Czekam na dalsze losy! :33
,,Błonia zawsze wyglądały w tedy tak kolorowo" - ,,wtedy";
,,spytała (przecinek) uśmiechając się";
,,Schodząc po schodach (przecinek) ujrzały grupkę Ślizgonów. Od razu rozpoznały ich." - i zasugerowałabym zmianę szyku w drugim zdaniu na ,,Od razu ich rozpoznała";
,,Szepcząc sobie coś pod nosem (przecinek) zaśmiali się";
,,Złapała ich dopiero kilka kroków od Sali eliksirów" - nie rozumiem, dlaczego ,,sali" jest tu z wielkiej litery, według mnie to niepotrzebne;
,,żeby zobaczyć (przecinek) kto się spóźnił";
,,Nie wyciągając różdżki (przecinek) podniosła rękę";
,,gdy wszyscy powstawali z przerażonymi minami (przecinek) rozglądając się za sprawcą". 4:)
- porzuciłaś wàtek z zaginionym uczniem, mam nadzieję, że tylko chwilowo
- zrobiłaś z Harry'ego nauczyciela eliksiròw, a to wydaje się zupełnie nic nie wnosić, no i oczywiście jest niezgodne z treścià ksiàżki, co daje kiepski efekt
- lepiej jakoś uzasadnij moc tej dziewczyny i wymyśl jej jakàś nowà słabość, bo niebezpiecznie zmierzasz w kierunku Mary Sue
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania