Inadan – twórca opowieści (część 1)

Wydarzenia dramatyczne, które eksplodowały w ostatnim czasie, wymusiły przewartościowanie wcześniejszych nawyków, przekonań i postaw. Dlatego teraz niezwykle ciężko jest przewidzieć własną reakcję i sposób postępowania, gdy zaistnieje sytuacja z jaką nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Podobnie było z zachowaniem Bosonogiego, a właściwie z jego sparaliżowaniem i totalnym zaskoczeniem podczas interwencji uzbrojonych funkcjonariuszy policji w biurze średniej wielkości korporacji. Prawdopodobnie, gdyby wcześniej nie redukowano pracowników przez pandemię i wojnę w Ukrainie, takich reakcji byłoby więcej.

Natychmiast po gwałtownym otwarciu drzwi, z impetem do środka wtargnęło kilku prawdopodobnie mężczyzn, uzbrojonych w broń długą i krótką. Szokowa reakcja trojga siedzących przy oddalonych od siebie biurkach pracowników, wynikała z ich głośnego zachowania, skierowanych luf i krzyczeniu.

- Który to Agencki !

Zamiast zachować chłodny umysł i zdolność logicznego myślenia, Bosonogi spanikował i przestraszył się, że chodzi im o niego. Podobnie zachowywał się jego szef, noszący wywoływane nazwisko. Pracownicy oderwali wzrok od ekranów komputerów i gapili się na policjantów, jak cielęta na malowane wrota. Najszybciej opanowała się i zareagowała stażystka. Wyciągniętym przed siebie palcem, niczym drogowskazem, wskazała interesującego ich gościa. Funkcjonariusze błyskawicznie doskoczyli do niego i po szybkim wygłoszeniu kilku mało zrozumiałych zdań zaczęli krępować i zakuwać w kajdanki. Ubezwłasnowolnionego ujęli pod pachy, wyprowadzili i zatrzasnęli za sobą drzwi biura. Wtedy nastała krępująca cisza.

Kobieta, niezwykle sprawnie wykorzystała czas zamieszania, przy przeprowadzaniu procedury zatrzymaniu podejrzanego i wdała się w cichą rozmowę z najbliższym funkcjonariuszem. Wystarczyło jej kilka krótkich pytań, by dowiedzieć się o przyczynach i celach podjęcia akcji.

Kiedy pracownicy zostali sami, bez szefa, od którego zależała ich ciągłość pracy i wysokość wynagrodzenia, Bosonogi zamiast przejąć inicjatywę, jak przystało tymczasowemu zastępcy, gapił się w ekran monitora. Panienka w niesprecyzowanym wieku, pomagająca im dopiero drugi dzień, okazała się bardziej opanowana, obyta, albo uporządkowana, ponieważ z pewną satysfakcją w głosie powiedziała.

- Czyżby się jej jednak udało.

Sens przekazu przez dłuższy czas nie docierał do Bosonogiego, jego myśli podążały własnym torem. Nieświadomie, czyli bez udziału jego woli, dokonywały oceny ostatnich wydarzeń i jaki wywrą wpływ na jego życie. Miał od kilku lat zakodowaną świadomość, że pracuje tylko dzięki szefowi. Wielokrotnie przy różnych okazjach, pan i władca, mu wypominał, jaki jest wspaniałomyślny i żeby nie jego starania w zarządzie dawno wyleciałby z roboty na zbity pysk, z wilczym biletem. Gdyby do tego doszło nigdzie nie znalazłby dobrze płatnej pracy przy swoich wątpliwych, jego zdaniem kwalifikacjach. Niestety na jakikolwiek sprzeciw, czy zmianę nie mógł sobie pozwolić, ponieważ stale rosły raty kredytu za dom, w którym mieszkała jego była żona ze swoim nowym partnerem i dwójka ich dzieci. Jego pensja po ostatnich podwyżkach stóp procentowych wystarczała jedynie na pokrycie zobowiązań i skromne utrzymanie. Gdyby nie bufet w firmie i dopłaty do posiłków z pewnością skończyłby wygrzebywaniem resztek ze śmietników. Jedynie pocieszał się, że przynajmniej jego dzieciom powodzi się lepiej.

Agencki, zdaniem Bosonogiego zawsze był pochlebcą szefostwa, wredny i złośliwy dla podwładnych, lecz dla niego był mentorem i dbał o ciągłość jego etatu. Wszystkich, którzy go krytykowali i narzekali się pozbył. Został tylko on sam i pracował za czterech. Jednak się nie wyrabiał i bał się, że zawali terminy. Gdyby do tego doszło, rzuciłby go lwom na pożarcie. Dlatego wykorzystał jego dobry humor, w jaki wprawiła go pochwała prezesa i poprosił o zatrudnienie kogoś do pomocy. Zanim dokończył mówić pod wpływem jego wzroku pożałował swoich słów. Zamiast spodziewanego wybuchu gniewu usłyszał – dobrze. Zgodzenie się bez najmniejszego sprzeciwu na jego prośbę, bardziej nim wstrząsnęło niż wrzask, jakiego się spodziewał.

Minął miesiąc i Bosonogi już myślał, że szef zapomniał o jego impetycji. Dlatego gdy przedwczoraj zgłosiła się do ich biura stażystka przysłana przez Urząd pracy, był mocno zaskoczony. Kobieta w nieokreślonym wieku, w swoim wyglądzie posiadała wiele sprzeczności. Sylwetkę i sposób poruszania miała osoby młodej. Dolna część twarzy była tego zaprzeczeniem, lecz okolice oczu zdawały się pierwsze spostrzeżenie potwierdzać. Znacznie łatwiej byłoby określić jej wiek, gdyby nie nakładała na siebie tylu kosmetyków. Najgorszy był jej skrzeczący głos wywołujący u niego ciarki na skórze. Jakiekolwiek negatywne skojarzenia jedynego pracującego w tym zespole, niwelowała swoją bystrością i profesjonalnym podejściem.

Drugiego dnia okazała się jeszcze lepsza niż pierwszego i Bosonogi powoli żywił nadzieję, że zostanie z nimi na dłużej. Gdyby szef o nią zadbał z pewnością postarałby się dla niej o etat, o ile nie dobierze się jej do majtek. Mieli w swoim dziale kilka wakatów i nikt nie kwestionował ich obsadzenia, a zwłaszcza HR, który już interweniował w sprawie zbyt długiego przesiadywania jego w biurze. Podział czynności we wszystkich podobnych zakładach na całym świecie mieli ustalony i musieli się do wytycznych dostosować. Szef obiecywał zająć się tym, lecz przez długi czas kończyło się tylko na słowach.

Rozpamiętywał od wczesnych godzin dzień, jakby przez wizjer fotoplastykonu, chronologicznie zapamiętane wizje przewijały się przed jego oczami. Powoli obrazy nakładały się na siebie i mieszały. Zamiast uporządkowania powstawała wizja karuzeli, a w niej nic nie zachowało się takie jakie było w rzeczywistości. Chcąc zatrzymać niekontrolowany proces, sięgnął po nagranie z kamer. Cały przebieg zatrzymania i aresztowania szefa, prześledził kilkakrotnie. Przez ten czas korzystał z hasła swojego przełożonego, który nie wiedział, że je zna. Tylko wąska grupa ze ścisłego kierownictwa miała przywilej przeglądania nagrywanego w miesięcznej pętli materiału, inni i to nieliczni musieli prosić o zgodę. Zapis dostarczył mu znacznie więcej informacji, niż sam zapamiętał. Jednak miał jedną wadę był pozbawiony fonii i z tego powodu jego przekaz został mocno ograniczony.

Kobieta stojąca za jego plecami, wpatrywała się ponad jego ramieniem w monitor i coś mamrotała do jego ucha. Prawdopodobnie to fragment jej wypowiedzi wyrwał go z letargu i zmusił do zadania pytania.

- Przepraszam nie słuchałem, a ty do mnie coś mówiłaś – odezwał się Bosonogi, niczym wyrwany ze snu, zapominając o zasadzie, nie skracaniu osobistego dystansu. Natychmiast zaczął w myślach karcić się za niestosowne wyrażenie i wygrzebywał z zakamarków pamięci wszystkie niewłaściwe zwroty wypowiadane przez mężczyzn do kobiet w czasie pracy. Moda na zakładanie odszkodowawczych spraw o nieopaczne słowa, przyszła ze Stanów i rozlała się po wszystkich korporacjach. Uczulone szefostwo wolało zwolnić pomówionego na długo przed procesem. Dzięki takiej praktyce pozbywano się sprawców, lecz i ludzi niewygodnych.

- Powiedziałam, że komuś się jednak udało, dopaść bezkarnego mordercę.

Mężczyzna, odetchnął z ulgą, że nie zwróciła mu uwagi i ponowił poprzednią wypowiedź już w formie poprawnej.

- Coś Pani mówiła, a ja z powodu zbyt silnych emocji nie dosłyszałem – powiedział w momencie wylogowania się z programu rejestrującego.

- Tym razem nie zamordował, ona w desperacji poświęciła siebie, by go oskarżyć i zmusić prokuraturę do przeprowadzania po raz pierwszy wnikliwego dochodzenia.

- Kto, na miłość boską? – wypalił niczym mocno wierzący.

- Dziewczyna, co ją rano jakiś biegacz w lesie znalazł.

Widocznie ogłupiała mina mężczyzny, szok, niedowierzanie na jego twarzy, czy niewiara w jej słowa, upoważniły ją do naruszenia jego przestrzeni. Zbyt blisko podeszła do Bosonogiego i już po pierwszych słowach swoim skrzeczącym głosem zmroziła jego krew.

- Agencki, to morderca, który zamordował moją siostrę i mnie taką jaką byłam.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Wieszak na Książki ponad rok temu
    Czyli to duch jest, dobrze rozumuję? Albo Bosonogi ma jakieś zwidy i dusza jemu ciało opuszcza. Zapowiada się całkiem intrygująco.
  • NataliaO ponad rok temu
    Zamordował siostrę i ją... straciła siebie, ale może coś zyskała... Super sie zapowiada :)
  • Triniti20 ponad rok temu
    Naprawdę dobry tekst.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania