Inadan – twórca opowieści (część 3)

Rozmówczyni przerwała swoją długą opowieść i Bosonogi pomyślał, że dobrnęła do końca tego, co chciała mu przekazać. Sądząc po jej chwilowym skrępowaniu, właśnie tak miało być, lecz ostatnie wydarzenia, albo coś jeszcze innego skłoniły ją do kontynuacji.

Moje pragnienie zemsty miało podłoże psychiczne i myślałam, że jak szwagra zbrodniarza rozdeptam niczym wstrętnego robaka, zaznam ukojenia. W tym celu chciałam wynająć płatnego mordercę, przekazałam dane celu i po kilku dniach telefonicznie uzgadniałam sposób zapłaty. Nieznana mi osoba o głosie, z którego nie można było domyślić się płci, zaproponowała mi inne rozwiązanie. Wpadałam w panikę na propozycję i na samą myśl o powrocie do kraju. Tylko płatny zabójca miał w jednym rację, gdy on to zrobi, nigdy nie zaznam spokoju. Potwór, jak określił Agenckiego, powinien ponieść zasłużoną karę, a nie uciec od niej. On odbierając komuś życie, czuje się Bogiem i przyparty do muru sam się zabije, by uniknąć długoletniego więzienia, a najbardziej się boi zamknięcia w zakładzie psychiatrycznym. Długo myślałam nad tymi słowami i doszłam w końcu do podobnego wniosku. Powinnam udowodnić jak najwięcej by ujawnić wszystkie jego zbrodnie. Obrałam najważniejszy cel w moim życiu i od tamtego dnia z pomocą zawsze zaufanych osób, chronologicznie dokumentujemy kolejne jego miejsca przebywania, ofiary i zaginięcia młodych kobiet. Zachowujemy przy tym szczególną rozwagę, ponieważ wiemy, do jakich bestialstw jest zdolny. Kilka mniej ostrożnych osób musiałam wycofać i w obawie o ich życie wysłać za granicę. Stały monitoring moich współpracowników i mordercy daje nam pewność, że on niepostrzeżenie nie zbliży się do nich przynajmniej na dziesięć kilometrów. Nasza ostrożność podyktowana jest możliwemu wymknięciu się jego spod obserwacji. Dlatego wiem, od kiedy razem pracujecie, o jego podlizywaniu się szefostwu, gnębieniu podwładnych i w jaki sposób ciebie traktuje i wykorzystuje – dodała na zakończenie.

Bosonogi, wysłuchał kryminalnej historii, jak z horroru i zastanawiał się, czy powinien uwierzyć. Nikt go nigdy nie postawił w tak mocno niekomfortowej sytuacji, w jakiej się znalazł i został w jakiś sposób zmuszony, żeby ją zaakceptować, albo odrzucić w całości. Zanim uporał się z tym dylematem, usłyszał coś wstrząsającego.

- Agencki, jest niesłychanie pomysłowy, zna doskonale prawo i moim zdaniem obali nawet najmocniejsze zarzuty. Niedługo wyjdzie, poczucie jego bezkarności wzrośnie i jeszcze śmielej zacznie mordować.

- Może się wystraszy i już nie będzie – Bosonogi powiedział, choć sam nie wierzył do końca, w to, co mówi.

- Chyba żartujesz, wiesz doskonale, że on stale musi mieć poczucie władzy. Najwięcej satysfakcji sprawia mu panowanie nad czyimś życiem. Wtedy czuje się jak stwórca, który może wszystko, jemu nie wystarcza szybkie zabranie ostatniego tchnienia. Jego zmysły odbierają fizyczną rozkosz, jaką nic nie jest w stanie zastąpić, gdy ktoś długo cierpi, a jest, stale gorzej.

Wiele razy Bosonogi był obrzucany obelgami przez swojego szefa, gdy któryś z prezesów wytknął mu jakieś niedociągnięcia. Często w takich dniach jego twarz wyglądała jak czysta furia. Najlepiej w takich momentach było zaszyć się gdzieś i zniknąć mu z oczu. Inaczej wynajdywał domniemane przewinienia i karał z całą stanowczością. Nie wiedząc czemu, jego jedynego w jakiś pokrętny sposób oszczędzał.

Kobieta, więcej nie naciskała i nie drążyła głębiej przykrego dla mężczyzny tematu. Pozwoliła mu na ucieczkę z myślami i zajęcie się pracą. Sama też powróciła do przerwanych wtargnięciem policjantów czynności. Pracowali bez przerwy kilka godzin, aż w pewnym momencie usłyszeli na zewnątrz podniesione głosy. Pierwsza od biurka poderwała się stażystka i podeszła do okna.

- Nasz szef już wrócił, wywinął się szybciej, niż się spodziewałam.

Słysząc to, mężczyzna przerwał swoją pracę i zbliżył się do niej. Skierował wzrok w miejsce, na jakie patrzyła i ujrzał rozpromienionego szefa, który został do firmy odwieziony oznakowanym samochodem. Niedaleko niego stał główny prezes i rozmawiał z umundurowanym wysokim oficerem policji. Przebieg rozmowy sądząc po gestach, musiał być niezwykle korzystny dla Agenckiego, ponieważ pysznił się jak paw. Niespodziewanie dla niego coś w nim pękło i zwrócił się do kobiety, nie bacząc jak ona, jego bezpośredniość przyjmie.

- Choć, coś sprawdzimy.

Nawet nie spojrzał czy ona idzie za nim, tylko skierował się do narożnika w wydzielonym boksie szefa. Zatrzymał się przed wiszącym prostokątem z logo firmy i szarpnął go mocno do góry. Kiedy zatrzaski puściły, oczom patrzących ukazały się niewielkie drzwi pomalowane na kolor ściany. Bosonogi, wcisnął w dziurkę jeden klucz, z pęka wyciągniętego z kieszeni spodni i otworzył drzwi. Wewnątrz znajdował się gruby skoroszyt, pobieżne przeglądniecie, upewniło go, że nie zawiera dokumentacji firmowej, tylko sporo zdjęć z wypadków i martwych osób. Zamknął drzwi i ponownie w górę pchnął, mechanizm zadziałał i logo wróciło na swoje miejsce.

- Na dokładne obejrzenie przyjdzie czas – powiedział i z najwyższego regału wyciągnął jeden z wielu firmowych segregatorów, który z wyglądu niczym nie różnił się od pozostałych. Sprawnie jedną dłonią otworzył pusty i skoroszyt trzymany w drugiej wcisnął do środka. Kiedy ponownie umieścił go w miejscu, z jakiego go wyjął. Uzupełniony rząd zlał się w całość i nikt patrzący jednocześnie na wszystkie nie był w stanie odgadnąć, co się w każdym znajduje.

Kobieta obserwowała poczynania starszego kolegi i nie widziała sensu w jego postępowaniu, ponieważ Agencki nie był głupcem i z pewnością wszystko sprawdzi na nagraniach z monitoringu, do których miał nieograniczony dostęp.

Bosonogi w tym czasie podszedł do niszczarki, uniósł ją i wrzucił do jej pojemnika klucze szefa, które wypadły mu z kieszeni w trakcie wyprowadzania podczas zatrzymania przez policję. Następnie wrócił do swojego biurka i zalogował się do bazy zarządzania monitoringiem, dokonał tam zmian i wszedł w jakieś oprogramowanie w momencie otwarcia drzwi. Szef wparował niczym chmura gradowa, a na jego twarzy już nie gościł uśmieszek, jaki miał przy prezesie.

- Cieszę się, że szefa widzę – powiedział Bosonogi.

Zagadnięty zatrzymał się w pół kroku, popatrzył ze złością na podwładnego, jakby chciał rozszarpać go własnymi rękami i powiedział.

- Nie pierdol i weź się do roboty.

- Komputery strasznie wolno działają – i pod wpływem wzroku szefa przypomniał sobie o licznych obowiązkach.

Podwładny nic nie odpowiedział, tylko pochylił się ponownie nad klawiaturą i z pomocą kilku klawiszy dokonywał jakichś zmian w programie. Szef w tym czasie dotarł do swojego biurka, porozglądał się dookoła niego, pootwierał szuflady. Gdy nie dostrzegł, tego, czego szukał, zapytał.

- Czy któreś z was nie widziało moich kluczy?

- Szefie od czasu tego niefortunnego incydentu z panem, nawet przez chwilę nie wstawaliśmy od swoich biurek.

Agencki, słuchając odpowiedzi podwładnego, nie uwierzył w jego słowa. Wredny uśmieszek zagościł na jego twarzy i chciał dać upust emocjom, skumulowanych przez działania policji. Zanim pozwolił sobie na wściekłość, chciał się upewnić i sprawdzić zapis monitoringu. Zamiast firmowej grafiki po wpisaniu hasła ujrzał informację o zablokowaniu systemu po połączeniu z serwerem komendy głównej. Gdyby IT było kompetentne, z pewnością zwróciłby się do nich o zweryfikowanie i potwierdzenie. Niestety dział informatyków składał się z ludzi przypadkowych, którzy niczym się nie wyróżniali od zwykłych użytkowników komputerów. Wielokrotnie się przekonał, że utalentowana młodzież potrafi zrobić znacznie więcej niż banda nieudaczników. Porzucił swój otwarty komputer i pobiegł do następnego, do którego tylko on miał dostęp. Podobnie jak na poprzednim po zalogowaniu, ujrzał identyczną wiadomość. Jego reakcje zostały przyspieszone i zaczął wydzwaniać kolejno do szefów różnych działów z prośbą o sprawdzenie kamer monitoringu. Nikt z zapytanych się nie wyłamał i nie udzielił innej odpowiedzi, niż to, co widział. Sytuacja dla niego robiła się nieciekawa i koniecznie potrzebował zaprzeczenia lub potwierdzenia od swoich pracowników.

- Któreś z was zauważyło, czy policja grzebie w moim komputerze?

- Szefie, oboje byliśmy sparaliżowani szokiem spowodowanym pogwałceniem wszelkich normom dobrego zachowania i przesłuchiwani, więc proszę nam nie mieć za złe, że w pełni nie kontrowaliśmy, co policja w naszym biurze wyprawia. Dlatego proponuję sprawdzenie zapisu z monitoringu, z pewnością dostrzeże pan ich poczynania.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania