jak winobranie

ćmy płoną pod spłowiałym abażurem

rtęć opada w lustrach

papier pożółkły szeleści w dłoniach niewieścich

spogląda w noc pustą

idą adwentowe lampiony i zmierzch się dopala

tamtej nocy on jej pokazał miłość

dziś w żyłach krew krzepnie. w czasie błękit blednie

 

wyciągnęła z kasetki helupe ostatni oddech na sen

o miękkim piasku. spuściła czarne koronki i

na zawietrzną wystawiła rybie usta. jeszcze

nie wyschły do końca

zmysły...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania