jestem AutoRen
mijam tę panią i "cześć" bez słowa
dzień dobry i do widzenia
podchodzę do szamba wącham przez chwilę
umieram i już mnie tu nie ma
wnet wstaję odchodzę siadam na schodach
żałośnie wyję pod drzwiami
ktoś mi otwiera lecz jestem na smyczy
próbuję ją przegryźć zębami
ze łzami w oczach z tej irytacji
do krwi me paznokcie obgryzam
nerwica grzybica zrób mi badania
bo to mi na pewno się przyda
chcę umrzeć i żyć chcę więc zabij mnie kiedyś
choć nawet nie wiem kim jesteś
krzycz na mnie i uderz bij w rytm tej pieśni
to może pozwolę ci częściej
a potem już sama jak zasnę to siedzę
w wielkiej kłębiącej się czerni
łamię swe palce i z wielkim bólem
"hej kapitanie daj ster mi"
nie umiem używać go palce mnie bolą
ale tak trzymam uparcie
czasami mam dość już dobijam do wyspy
"załoga, no, spierdalajcie"
i na pokładzie tym sama ze sobą
ręcznik zaciskam na szyi
lecz mi wyrwali z rąk go skurwiele
ci którzy wiernie wrócili
mówię im czasem tam pokazując
"tu leży gdzieś moja trumna"
ja ich wyganiam lecz nie słuchają
się pchają na księżyc Saturna
chcę list napisać żaden miłosny
zwykły bo tylko o śmierci
ach zamknąć już się normalny temat
i wy nie jesteście zbyt święci
od dworca do dworca z piórem notesem
z worami też pod oczami
chodzę i piszę piszę coś auto-
a po co? po nic i na nic
Komentarze (19)
"..żałośnie wyję pod drzwiami
ktoś mi otwiera lecz jestem na smyczy
próbuję ją przegryźć zębami
ze łzami w oczach z tej irytacji..." - tam tkwi sedno problemu. Kc. 5.
''chcę umrzeć i żyć chcę więc zabij mnie kiedyś
choć nawet nie wiem kim jesteś
krzycz na mnie i uderz bij w rytm tej pieśni
to może pozwolę ci częściej''
*.*
Nie wiem, nie pamiętam kiedy coś ostatnio uczciwie kupiłam, co przebijało kwotę z 5 ziko, ale jak coś wydasz, to kupię uczciwie : D.
To mój ulubiony fragment, jakoś tak masochistycznie, tak strzałem w twarz moją.
Nie wiem czy wydam, czy chcę. Cholera, ja Ci podpiszę na pierwszej stronie jak tak i wyślę pocztą, albo osobiście dam.
''Nie wiem czy wydam, czy chcę.'' - ja dziś tak samo mniej więcej, chociaż kiedyś sądziłam, że no, już czas najwyższy wydać moją ekstra powieść.
Dziś strasznie dziękuję losowi, że na całe szczęście nikt jej nie uznał za ekstra, bo, chryste, nie była ekstra i pewnie za x czasu wszystko, co wydaje mi się teraz w miarę też wyda mi się nieekstra, toteż wciąż mam w wyobraźni, że się po pół roku będę zwijać ze wstydu nad swoim wporzo niewporzo dziełem.
Na całe szczęście ten problem i tak gdzieś odpada, bo co ja sobie chceniechce to sobie chceniechce, ale i mnie by nie chcieli wydać, więc. No.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania