Kryształ nadziei cz.6
Podczas gdy Lili, i Jakub przywołwyali gwiazdę. Straż prowadziła Jana wprost do obozu, znajdującego się przed lasem. W tym momęcie nie był ich księciem, lecz konkurentem ich pana. Związali go, zakneblowali, i posadzili naprzeciw głównego namiotu. Nie minęła godzina jak powrócili Kuba, i Lili. Noc była jeszcze bardziej złowroga niż przetem. Jakub wrócił do namiotu, ale jego manipulatorka postanowił się rozprawić z nieproszonym gościem obozu.
- I kto się teraz śmieje. Trzebabyło słuchać węży. Ups zapomniałam, ty ich nie słyszysz. A teraz słuchaj śpiewu sów, zwiastunek mej zemsty.
Po tych słowach weszła do namiotu. Gdy nastał ranek, obuz był pusty. Został tylko Jan, i jego koń. Jan nue wiedział co robić, lecz nagle zobaczył wdowe, której przed tem pomógł.
Staruszka rozwiązała go, i dała mu chleba.
- Dziękuje, ci pani. Gdyby nie ty zmarłbym tutaj.
- To nie czas na podziękowania. Gwiazda spadła, i już nic nie będzie takie samo.
- Co to znaczy? Chyba tylko tyle, że Kuba obejmie tron, a ta jędza dokona jakiejś chorej zemsty.
- Żeby dokonała się owa zemsta, potrzeby jest kamień Nadzieji. A on bardzo rzadko chce do kogoś należeć.
- Pani, wytłumacz mi w takim razie gdzie szukać gwiazdy, i co z kryształem.
- Dzisiejszej nocy, na ziemie spadła najpotęrzniejsza z gwiazd. Nadzieja. Ukochana nieba, ziemi, ludzi oraz wszystkich istot magicznych. A o co chodzi z owym kryształem, musisz odkryć sam.
- Ale jak. Nie znajde je, to nie ja ją wezwałem tylko...
- Wiem twój przybrany brat.
- Ale...
- Ja wiem wszystko. Ty jej nie wezwałeś, lecz zerwałeś kwiat. I w tym twa Nadzieja, lecz bądz ostrożny. Udaj się na wschód, z kąd przychodzi światło. A tam gwiazda sama, cie znajdzie.
Po tych słowach staruszka zniknęła.
Więc Jan wsiadł na swego konia, i ruszył w stronę światła. Po drodze mijając wsie, i miasteczka. Wreszcie postanowił odpocząć. Wtedy usłyszał rozmowę sów.
- Widziałeś tą nocną zjawe, która od wczoraj błąka się po pobliskim lesie.
- Tak. To piękna istota, o włosach jak łany zborza, i oczach pięknych jak lazur.
- To napewno gwiazda. Mam nadzieje, iż tym razem ktoś zdąrzy zdobyć jej kryształ. I pozwoli jej odejść lub zostać.
- Ci! On nas rozumie, to ten o którym mówią życie, za życie.
Jan dobrze wiedział, że nie może dłygo odpocząć, więc napoił konia i ruszył w drogę.
W tym samym czasie w zamku czaszki, toczyły się dyskusje.
- Panie, jak masz zamiar znajeźć upadłą gwiazdę?
- Rycerze, nie martwcie się. My mamy coś czego nie ma Jan, jeżeli jeszcze żyje. Lecz to zostanie moją, i mojej nażeczonej tajemnicą.
W tym czasie Lili w podziemiach zamku, przywoływała Gerde.
- Witaj pani. Mamy kwiat, gwiazda spadła. Twoja era jest już blisko.
- Moja czarna Lilii, kwiat może i jest w waszych rękach. Lecz was nie będzie słuchał. Ponieważ wy go nie zerwaliście, tylko ten...
- Jan?
- Tak.
- Przepraszam, zaraz wrócę moje sowy wróciły.
- Idz, coś czuje że dokonały wielkiego odkrycia.
- Wenus, Mars moje śmierci zwiastunki. Co mi przynosicie?
- Czarna Lili. Witaj. Wiemy gdzie jest gwiazda.
- Gdzie mówci!
- Pani udajcie się na wschód. Tam ludzie już, wskarzą wam droge. I uważaj na Jana. Ponieważ, on jest życiem, za życie.
- Co? Nie! Nie! Uciekajcie, ale już!
-Pani wiedziałaś, wiedziałaś?! Czemu mi nie...
- Lili opamiętaj się! Jeżeli jesteś tak mądra, jak mowią rozumiesz już czemu chcę zemścić sie na Hannie.
- A co z gwiazdą?
- Pamiętaj minie może wskresić jedynie, jej kryształ czyli serce. Musisz jej go wyrwać.
- Chyba, że..
- Widzę, że w twojej głowie jest już jakiś plan.
I tak na rozmowie minął im cały dzień.
A Jan w tym czasie, dotarł do pobliskiej wioski.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania