LBnD - 2 - Hamulce
Sznur jest mokry od śniegu i dłoni. Kulig rusza, jakby ktoś pociągnął nam świat spod nóg. Śmieją się z przodu; my siedzimy pod jednym kocem, który nie chce się domknąć. Mówisz: „Szybciej”. Ja: „Trzymaj się”. Zakręt przychodzi bez zapowiedzi. Płoza haczy o zlodowaciały kamień, sanki szarpią, sznur strzela w palec. Palec pamięta. Na sekundę lecimy osobno. Łapię cię za rękaw, ty mnie za nadgarstek. Hamujemy razem, dysząc parą w lesie. Ognisko daleko, muzyka gaśnie w oddali. Koc zakrywa nas oboje. Nie mówię „przepraszam”, nie mówisz „nic się nie stało”. Wiążesz sznur na nowo, ciasno, jak obietnicę. Jedziemy wolniej, bez słów.
Komentarze (3)
Już myślałem że nikt nie napisze w LBnD.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania