Gdyby nie było ostatniego zdania, to znaczy "Nie jestem twoim bogiem" uznałbym to za przedni żart, albo taką prawdziwość, że nie da się komuś łatwo powiedzieć, czym jest szczęście.
Natomiast wplątanie w tę opowieść jakiegoś boga, krótykolwiek by to z dostępnych bogów nie był znacznie komplikuje życie i przenosi nas na poziom pewnej filozofii, a może nawet metafizyki. Tyle tylko, ze tu już nie ma żadnej dobrej ani złej interpretacji ani jednoznacznego wniosku. Dziś na przykład nic kompletnie mi do głowy nie przychodzi, by zrozumieć o co w tym biega i co ten bóg robi w ostatnim zdaniu. Niewykluczone, że jutro, będąc pozytywniej nastawionym z okazji piątku, jakiś wniosek mnie najdzie. Ale wcale niekoniecznie. Może pozostanie przekonanie, że to nie żadna mądrość a niezbyt uprzejma odpowiedź, coś na zasadzie:
- Nie wiesz gdzie jest Marcin?
- Nie, nie jestem jego niańką.
W pierwotnej wersji miało być "nie jestem wszechwiedzący", ale zmieniłem, bo znaczy to to samo, a dodaje jeszcze, jak widać po twoim komentarzu, dodatkowych możliwości. No i do takiej najprostszej interpretacji też się przychylam xd.
Dziękuję za komentarz
No Panie Buczyborze. Jak tak można? Zostawiać tyle do interpretacji, biednym userom:)
Ciekawe drabblew swej niejednoznacznej wymowie.
1↔Może zadał niewłaściwe pytanie?
2↔Fake news i różne inne "dobrodziejstwa" były dla niego "bogiem"
3↔Nie zaufał, tylko chciał otrzymać, za to, za co zapłacił.
4↔Może gdyby poprosił, by komuś starzec pomógł.
5↔Lub był to zwykły dziadek na grzybach, a jego zrobiono w bambuko:)
I tak by można jeszcze wymyślać...↔Pozdrawiam:)↔%
Podróż zawsze w historiach jest metaforą wewnętrznej przemiany albo drogą ku odkryciu jakieś prawdy o sobie lub świecie. W twoim tekście zaś jest po nic, gdyż nie poznajemy reakcji bohatera na słowa mistrza, przez co nie wiemy czy wędrówka przyniosła dla bohatera jakaś refleksję/madrość, choć by nawet o tym, że wędrówka była bezcelowa. Siląc się na jakoś interpretacje, to moim zadaniem człowiek jako swój własny pan jedynie po poznaniu siebie samego i dowiedzeniu się na czym mu tak naprawdę zależy. Może odnaleźć szczęście, ponieważ nikt inny nie będzie wstanie na te pytanie odpowiedzieć, dotrzeć do tak intymnych zakamarków duszy. Dostarczyć to może li wiwisekcja własnej osoby.
Pozozdrowiam serdecznie. :)
Niezłe.
Mnie do głowy przychodzi jedna interpretacja:
Człek przeczytał w gazecie, to uwierzył, bez jakiegokolwiek głosu rozsądku i próby sprawdzenia "faktów".
Srogo naiwnością zapłacił - zaryzykował życiem, by zawędrować do Ciemnego Lasu, jak i również stracił całe oszczędności na rzeczy mu do tej wyprawy potrzebne - nic nie zyskał, wiele stracił, i jeszcze więcej mógł stracić.
Gdy w końcu mistrza odnalazł i zapytał go o to, jak odnaleźć szczęście, ten stwierdził, że nie jest jego bogiem. Dlaczego? Można stwierdzić, że był zwykłym oszustem. Naciągnął naiwniaków, być może, żeby ich potem okraść i zamordować? :D
A być może po prostu chciał, żeby bohater sam dowiedział się, jak odnaleźć szczęście. Bo szczęście odnaleźć można tylko samemu w sobie, nikt ani nic z zewnątrz nie sprawi, że szczęśliwi będziemy, choć oczywiście może nam w tym dopomóc.
Pozderki
ZAPROSZENIE
Rozpoczynamy głosowanie. Osiem drabbli i tylko 800 słów do czytania.
Czytamy, komentujemy i głosujemy według zasady: 3 - 2 - 1 - plus uzasadniamy dlaczego?
Głosujemy do 02 /piątek/ godz. 23.59
Liczymy na Ciebie! Na czytanie i pozostawienie komentarzy.
Poszukiwanie szczęścia poprzez odnalezienie Mistrza jest ryzykownym przedsięwzięciem. Bo, można zgubić drogę, można w tym czasie umrzeć lub zaginąć. Puenta jest zaskakująca. Skoro Mistrz podawał się za uzdrowiciel duszy i pobierał za to ekwiwalent pieniężny to powinien coś zaradzić.
Pozdrawiam
Hmm... intrygujące drabble i intrygujące zakończenie.
Cóż, skoro ponoć pobierał opłatę za "leczenie każdej duszy" to powinien coś w tym kierunku zdziałać, ale...
Czy na pewno nie zdziałał? A może wręcz przeciwnie? Może właśnie zdziałał, gdyż jeśli skoro odpowiedział mu tak, jak odpowiedział, to mogłoby to oznaczać, iż w tak łatwy sposób szczęścia się nie znajdzie.
Równie dobrze mogło by oznaczać to, to, aby przestać przejmować się takim pierdołami, jak "leczenie duszy" tylko na własną rękę szukać własnego szczęścia, a nie korzystać z czyjejś gotowej recepty, bo jeśli tak, to czyje będzie to szczęście? Tego który szukał, czy tego który dał :odpowiedź"?
Tak to widzę.
Komentarze (27)
Życzymy fajowskiej zabawy
Literkowa
Natomiast wplątanie w tę opowieść jakiegoś boga, krótykolwiek by to z dostępnych bogów nie był znacznie komplikuje życie i przenosi nas na poziom pewnej filozofii, a może nawet metafizyki. Tyle tylko, ze tu już nie ma żadnej dobrej ani złej interpretacji ani jednoznacznego wniosku. Dziś na przykład nic kompletnie mi do głowy nie przychodzi, by zrozumieć o co w tym biega i co ten bóg robi w ostatnim zdaniu. Niewykluczone, że jutro, będąc pozytywniej nastawionym z okazji piątku, jakiś wniosek mnie najdzie. Ale wcale niekoniecznie. Może pozostanie przekonanie, że to nie żadna mądrość a niezbyt uprzejma odpowiedź, coś na zasadzie:
- Nie wiesz gdzie jest Marcin?
- Nie, nie jestem jego niańką.
Dziękuję za komentarz
Ciekawe drabblew swej niejednoznacznej wymowie.
1↔Może zadał niewłaściwe pytanie?
2↔Fake news i różne inne "dobrodziejstwa" były dla niego "bogiem"
3↔Nie zaufał, tylko chciał otrzymać, za to, za co zapłacił.
4↔Może gdyby poprosił, by komuś starzec pomógł.
5↔Lub był to zwykły dziadek na grzybach, a jego zrobiono w bambuko:)
I tak by można jeszcze wymyślać...↔Pozdrawiam:)↔%
Zaskakująca puenta ?
Pozozdrowiam serdecznie. :)
Mnie do głowy przychodzi jedna interpretacja:
Człek przeczytał w gazecie, to uwierzył, bez jakiegokolwiek głosu rozsądku i próby sprawdzenia "faktów".
Srogo naiwnością zapłacił - zaryzykował życiem, by zawędrować do Ciemnego Lasu, jak i również stracił całe oszczędności na rzeczy mu do tej wyprawy potrzebne - nic nie zyskał, wiele stracił, i jeszcze więcej mógł stracić.
Gdy w końcu mistrza odnalazł i zapytał go o to, jak odnaleźć szczęście, ten stwierdził, że nie jest jego bogiem. Dlaczego? Można stwierdzić, że był zwykłym oszustem. Naciągnął naiwniaków, być może, żeby ich potem okraść i zamordować? :D
A być może po prostu chciał, żeby bohater sam dowiedział się, jak odnaleźć szczęście. Bo szczęście odnaleźć można tylko samemu w sobie, nikt ani nic z zewnątrz nie sprawi, że szczęśliwi będziemy, choć oczywiście może nam w tym dopomóc.
Pozderki
Rozpoczynamy głosowanie. Osiem drabbli i tylko 800 słów do czytania.
Czytamy, komentujemy i głosujemy według zasady: 3 - 2 - 1 - plus uzasadniamy dlaczego?
Głosujemy do 02 /piątek/ godz. 23.59
Liczymy na Ciebie! Na czytanie i pozostawienie komentarzy.
Literkowa pozdrawia
Pozdrawiam
Cóż, skoro ponoć pobierał opłatę za "leczenie każdej duszy" to powinien coś w tym kierunku zdziałać, ale...
Czy na pewno nie zdziałał? A może wręcz przeciwnie? Może właśnie zdziałał, gdyż jeśli skoro odpowiedział mu tak, jak odpowiedział, to mogłoby to oznaczać, iż w tak łatwy sposób szczęścia się nie znajdzie.
Równie dobrze mogło by oznaczać to, to, aby przestać przejmować się takim pierdołami, jak "leczenie duszy" tylko na własną rękę szukać własnego szczęścia, a nie korzystać z czyjejś gotowej recepty, bo jeśli tak, to czyje będzie to szczęście? Tego który szukał, czy tego który dał :odpowiedź"?
Tak to widzę.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania