LBnP -1 - Rysa
[Dom podobno nie ocenia. Zobaczymy.]
Dom nigdy nie stał na fundamentach — trzymała go pamięć. A pamięć nie pęka równo. Wchodzę wolniej, bo ściany znają moje kroki zanim je zrobię.
Skrzypnięcie trafia w mój ślad z podejrzaną precyzją.
W korytarzu obraz kobiety. Zbyt naszej, by była obca. Dziś rama stoi o włos inaczej. Światło twardnieje — chłód wchodzi między mnie a płótno.
Coś w ścianie liczy mnie na trzy: dwa — dwa — cztery. Nie wiem, którą część bierze dla siebie.
Kuchnia trzyma stare spory. Krzesło pod oknem nadal ułamane o pół zęba. Na kaflu świeża smuga po palcu — cienka, precyzyjna, nie moja. Nie dotykam. Dom już dotknął pierwszy.
W salonie dywan tłumi kroki, nie głosy. Pod włóknami rysa — głębsza niż wczoraj, jakby noc pracowała bez nas. Drobina tynku spada mi na skórę. Zimna. Celowa.
Przez chwilę wszystko milczy tak samo: dywan, ściana, mój oddech.
Oddycham ostrożniej. Połowa wdechu należy do mnie, połowa do nich.
A resztę bierze ktoś, kto patrzy z ukrycia: z obrazu, z rysy, z tej jednej smugi.
Przy wyjściu framuga opada o ułamek za szybko. Muska rękaw, bada szew. Nie zatrzymuje — sprawdza. Dom zostawia człowieka w pół taktu. Pół prawdy ode mnie. Pół od nich. A pośrodku coś, co nie musi być miłe, żeby zostać na dłużej.
[Mama zawsze mówiła, że dom nas lubi. Nie pamiętam, żeby pytała go o zdanie. ]

Komentarze (4)
Wrzuć linka do tego utworu tu:
https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania