Udał Ci się eksperyment! Wręcz doskonale.
Nie mam pojęcia, jak bym odebrała tekst bez tamtego (w sensie czy podobałby mi się mniej czy bardziej), ale w tandemie jest świetnie.
Natomiast, jeśli te teksty miały mieć identyczne przesłanie, to nie wpadłabym na taki sens, czytając drabble.
I teraz się rozumie!
Bardzo dobre dopełnienia tamtego drabbla.
Walka ze samym sobą? Ano czasem tak to jest. Walczymy, nie chcąc zaakceptować, w tym przypadku, przeszłości. Czy to dobrze, czy to źle? Powiedziałabym, że raczej neutralnie. W końcu, uczmy się na błędach, lecz nie rozpamiętujmy ich. To one nas przecież ukształtowały, bez nich, nie bylibyśmy tacy, jacy dziś jesteśmy. Lecz, rozpamiętywanie ich, nie chcąc je zostawić w spokoju, jest co najmniej... słabe. Inny przypadek, kiedy ktoś nie może chcieć ich się "pozbyć"
Bardzo mi się podoba :D
Anonim08.12.2020
Dzięki, Ox.
Czasem rozpamiętywanie nie jest takie słabe. 12 kroków AA to program, w którym jest dogłębny rachunek sumienia, a z tego, co wiem, to najskuteczniejszy - zwykły - sposób na zerwanie z nałogiem. Czasem więc trzeba przeanalizować przeszłość, jeśli sumienie nie daje spokoju. Tak więc byłbym ostrożny ze słowem "słabe". Ale jeśli człowiek sobie dobrze radzi, to faktycznie chyba lepiej nie wracać do przeszłości.
Ciekawe odrodzenie i codzienność ludzi po przejściach. Psychoterapeuta sam powinien się położyć na kozetkę, a nie leczyć ludzi. Walczy sam ze sobą. Chociaż wyzwolił się z nałogu, to jednak wciąż pozostaje w tej matni uzależnienia od siebie. Samotność i brak pozytywnej samooceny prowadzi do dalszej destrukcji. Ciągłe rozmyślanie i sprowadzanie życia do "gówna" powoduje w nim zamkniecie się na przyszłość. Powracanie do swojego "Piciorysu" i przekładanie kart ciągle do tyłu jest jego słabym punktem. Sam sobie nie pomoże. Dlatego powinien udać się do dobrego specjalisty. W dodatku jego praca wcale nie pomaga, wręcz przeciwnie dolewa oliwy do ognia. Dobrze napisana psychodela człowieka AA.
Pozdrawiam
Anonim08.12.2020
Nie zgadzam się z tym, co piszesz. Generalnie wg mnie pozytywna samoocena to najbardziej przereklamowane słowo w obecnej spychologii (celowo zmieniona kolejność liter).
Do specjalisty powinien pójść, mówisz? A może mi przypomnisz, jaka jest skuteczność trwałej abstynencji w przypadku najnowocześniejszych metod? Ile procent ludzi, którzy trafiają na odwyk, trwale (do końca życia) zrywa z upijaniem się? Bo, kurcze, zapomniałem...
Powiem jeszcze w skrócie, że chciałem poruszyć dwa tematy:
- w normalnych przypadkach człowiek sam sobie nie pomoże;
- czym jest wg mnie coś, co nazwane zostało apokatastazą.
Cieszę się, że dostrzegłaś pierwszy temat. Dziękuję.
I dziękuję za opinię.
Antoni Grycuk a ja się nie zgadzam z twoim komentarzem. I dobrze, że się różnimy. Każdy może mieć swoje zdanie. Jakoś ciągle mnie pouczasz i stawiasz pod ścianą, pouczając że nic nie wiem. Jako czytelnik mogę mieć inne odczucia niż Autor i nie możesz mnie uświadamiać, że źle myślę i stawiać pytania o skuteczność trwałej abstynencji. Znam ludzi takich i takich.
Pozdrawiam
Antoni Grycuk Nie. To jest wyraźne stawianie aluzji do mojego komentarza:
A może mi przypomnisz, jaka jest skuteczność trwałej abstynencji w przypadku najnowocześniejszych metod? Ile procent ludzi, którzy trafiają na odwyk, trwale (do końca życia) zrywa z upijaniem się? Bo, kurcze, zapomniałem...
A dlaczego ja ci mam przypominać? Skoro zapomniałeś to sobie przypomnij. Nigdy nie publikowałam tutaj żadnej statystyki w/w kwestii i nie mam ci co przypominać.
Anonim08.12.2020
pasja
otóż ja to widze inaczej: ja w tekście zawarłem jakieś swoje przemyślenia itp, Ty sie z nimi nie zgodziłaś, pisząc:
Psychoterapeuta sam powinien się położyć na kozetkę, a nie leczyć ludzi. Walczy sam ze sobą. Chociaż wyzwolił się z nałogu, to jednak wciąż pozostaje w tej matni uzależnienia od siebie. Samotność i brak pozytywnej samooceny prowadzi do dalszej destrukcji.
Więc ja się nie zgadzam z tym, co Ty napisałaś, nieco Cię prowokując, abyś na przyszłość była ostrożniejsza w wygłaszaniu podobnych opinii.
Antoni Grycuk a dlaczego nie mam głosić swoich opinii skoro tak sądzę? W czym mam być ostrożniejsza? Chyba coś ci się pomyliło? Czy ja napisałam coś złego? Wyraziłam swoje zdanie i ty mi nie możesz zabronić.
Anonim08.12.2020
pasja
w takim razie i vice versa.
Owszem, ja mam tendencję do ironizowania czasem i stąd moja delikatna prowokacja, ale odjąwszy tę ironię, chciałem Ci pokazać, co sądzę ja na temat nowoczesnych metod psychologicznych.
Antoni Grycuk Jakie vice versa - pokaż mi w pierwszym moim komentarzu, gdzie ci coś zabroniłam, czy napisałam że się nie zgadzam z tobą. Wyraziłam swoje odczucie i nie narzuciłam ci jej. Ty wręcz przeciwnie narzuciłeś mi i jeszcze zaleciłeś ostrożność.
Anonim08.12.2020
pasja
a gdzie ja Tobie czegokolwiek zabroniłem? Chyba coś Ci się pomyliło.
Antoni Grycuk
abyś na przyszłość była ostrożniejsza w wygłaszaniu podobnych opinii.
Anonim08.12.2020
pasja,
ostrożniejsza, nie znaczy "całkowicie wycofana".
Poza tym, pomijając moje powyższe tłumaczenie, to jest zwykła dyskusja. Autor ma prawo sie bronić. A Ty tego, jak widać, nie dopuszczasz. Bo ja tylko się broniłem, bo w żaden kompletnie sposób Cię nie obraziłem, nie zmusiłem do niczego, oprócz myślenia.
Jak nie po twojej myśli ktoś się wypowie, to znaczy, że nie myśli. A to oznacza, że jest? Dopowiedz sobie sam jak tam chcesz.
Anonim08.12.2020
pasja
Ty mi pierwsza zarzuciłaś - dosłownie - przypieranie do ściany. A ja tylko dałem ironiczny argument. Poza tym ja uwielbiam książki, które mnie zmuszają do myślenia. A to, że je czytam i więcej myślę, nie znaczy, że na co dzień nie myślę.
Antoni Grycuk tak to jest kontrargument. Tez czytam książki :)
Anonim09.12.2020
pasja
w skrócie: nie chodziło mi o to, że nie czytasz książek, ale użyłem metafory: to, że próbowałem Cię skłonić do myślenia, nie znaczy, że sądzę, iż nie myślisz na co dzień. Dyskusja jest po to, aby skłonić rozmówcę do wymiany poglądów, a tym samym bardziej intensywnego myślenia. Więc nie zarzucam Ci braku myślenia.
Z tą apokatastazą podobnie jak z kultem Miłosiedzia Bożego - wszyscy pójdziemy do nieba, ponoć szatan też. Mnie nie przekonuje, papcio Benedetto też oponował, że to nie fair - złoczyńca i ofiara przy jednym stole.
Pisanie ciekawe, odnośnie zaś do nałogu, najlepsze osiągi miał Kotański - przetrwać piekło odstawienia poprzez ciężką pracę, system prosty i skuteczny, gdy człek się natyra, to zapomina o głodzie narkotykowym czy alkoholowym i zasypia snem sprawiedliwego, i to jest ten cud terapeutyczny. Blabla jest potrzebne, żeby sobie uświadomić, że nałóg niechybnie prowadzi do dna.
Szpilka
"najlepsze osiągi miał Kotański" - Szpilko, są jakieś statystyki? Bo jednak przetrwać zespół odstawienny, to co innego niż trwała abstynencja.
A niedawno przypomniałam sobie Kotańskiego (wypłynął w rozmowie). To był ktoś... Realna pomoc, poświęcenie. Wielu ludzi uratował. Ciekawe jak radzą sobie monary.
Nie pamiętam, dość dawno temu o nim czytałam i jego metodach, także relacje wyleczonych i zawiedzionych, bo gra była twarda - albo tyrasz i uwalniasz się z piekła, albo wypad na ulicę i dogorywaj.
Pewnikiem statystki wiarygodne są, jeśli nikt z przeciwników metod Kotańskiego ich nie zmanipulował ?
Anonim10.12.2020
Dzięki, Szpilko.
ja sobie myślę, że ludzie popełniają błędy i niejednokrotnie są dokładnie przy tym samym stole na ziemi, co swoje ofiary, bo te też święte nie są. Osobiście również nie wierzę w całkowitą apokatastazę, ale myślę - nawet nie tylko w aspekcie wiary w Boga - że można odkupić swoje winy.
A co do skuteczności metod odwykowych. Podobno najlepsze metody mają skuteczność trwałego zerwania z nałogiem na poziomie poniżej 10%. Jedną z nich, jeśli nie najlepszą, jest 12 kroków AA, na bazie której działają i państwowe ośrodki odwykowe.
"najlepsze osiągi miał Kotański" - Szpilko, są jakieś statystyki? Bo jednak przetrwać zespół odstawienny, to co innego niż trwała abstynencja.
A niedawno przypomniałam sobie Kotańskiego (wypłynął w rozmowie). To był ktoś... Realna pomoc, poświęcenie. Wielu ludzi uratował. Ciekawe jak radzą sobie monary.
Czytając początkowe fragmenty stanął mi przed oczami Adaś Miauczynski z Dnia Świra. To samo zrezygnowane podejście do życia, którego nie cierpi, praca, która wpędza go w depresję. No tak mi się Twój bohater skojarzył ?. A co do alkoholizmu. Znam wielu pijących, niepijących i takich co myślą, że panują nad wszystkim. Niestety, ci niepijacy musieli osiągnąć swoje dno, żeby przestać. A każdy dno ma inne i nie na każdego ta samą metoda zadziała. Pozdrawiam.
Anonim06.01.2021
Święte słowa z tym, że każdy ma swoje dno. W pełni się zgadzam.
A czasem, człowiek wychodząc ze swojego piekła na Ziemi, trafia do czyśćca na Ziemi, gdzie każdy dzień jest katorgą i taki będzie, dopóki nie porzuci złych nawyków.
Komentarze (40)
Nie mam pojęcia, jak bym odebrała tekst bez tamtego (w sensie czy podobałby mi się mniej czy bardziej), ale w tandemie jest świetnie.
Natomiast, jeśli te teksty miały mieć identyczne przesłanie, to nie wpadłabym na taki sens, czytając drabble.
niestety, drabble zostało zrozumiane tylko przez jedną osobę. Powtarzam: jedną! Tak to jest czasem. A czasem - często ;)
Dziękuję i pozdrawiam.
Bardzo dobre dopełnienia tamtego drabbla.
Walka ze samym sobą? Ano czasem tak to jest. Walczymy, nie chcąc zaakceptować, w tym przypadku, przeszłości. Czy to dobrze, czy to źle? Powiedziałabym, że raczej neutralnie. W końcu, uczmy się na błędach, lecz nie rozpamiętujmy ich. To one nas przecież ukształtowały, bez nich, nie bylibyśmy tacy, jacy dziś jesteśmy. Lecz, rozpamiętywanie ich, nie chcąc je zostawić w spokoju, jest co najmniej... słabe. Inny przypadek, kiedy ktoś nie może chcieć ich się "pozbyć"
Bardzo mi się podoba :D
Czasem rozpamiętywanie nie jest takie słabe. 12 kroków AA to program, w którym jest dogłębny rachunek sumienia, a z tego, co wiem, to najskuteczniejszy - zwykły - sposób na zerwanie z nałogiem. Czasem więc trzeba przeanalizować przeszłość, jeśli sumienie nie daje spokoju. Tak więc byłbym ostrożny ze słowem "słabe". Ale jeśli człowiek sobie dobrze radzi, to faktycznie chyba lepiej nie wracać do przeszłości.
Pozdrawiam
Pozdrawiam.
Literkowa
Pozdrawiam
Do specjalisty powinien pójść, mówisz? A może mi przypomnisz, jaka jest skuteczność trwałej abstynencji w przypadku najnowocześniejszych metod? Ile procent ludzi, którzy trafiają na odwyk, trwale (do końca życia) zrywa z upijaniem się? Bo, kurcze, zapomniałem...
Powiem jeszcze w skrócie, że chciałem poruszyć dwa tematy:
- w normalnych przypadkach człowiek sam sobie nie pomoże;
- czym jest wg mnie coś, co nazwane zostało apokatastazą.
Cieszę się, że dostrzegłaś pierwszy temat. Dziękuję.
I dziękuję za opinię.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
ja widzę wymianę komentarzy i tyle. Odpowiedziałem tylko na to, co Ty zawarłaś w komentarzu.
nie.
A może mi przypomnisz, jaka jest skuteczność trwałej abstynencji w przypadku najnowocześniejszych metod? Ile procent ludzi, którzy trafiają na odwyk, trwale (do końca życia) zrywa z upijaniem się? Bo, kurcze, zapomniałem...
A dlaczego ja ci mam przypominać? Skoro zapomniałeś to sobie przypomnij. Nigdy nie publikowałam tutaj żadnej statystyki w/w kwestii i nie mam ci co przypominać.
otóż ja to widze inaczej: ja w tekście zawarłem jakieś swoje przemyślenia itp, Ty sie z nimi nie zgodziłaś, pisząc:
Psychoterapeuta sam powinien się położyć na kozetkę, a nie leczyć ludzi. Walczy sam ze sobą. Chociaż wyzwolił się z nałogu, to jednak wciąż pozostaje w tej matni uzależnienia od siebie. Samotność i brak pozytywnej samooceny prowadzi do dalszej destrukcji.
Więc ja się nie zgadzam z tym, co Ty napisałaś, nieco Cię prowokując, abyś na przyszłość była ostrożniejsza w wygłaszaniu podobnych opinii.
Pozdrawiam
w takim razie i vice versa.
Owszem, ja mam tendencję do ironizowania czasem i stąd moja delikatna prowokacja, ale odjąwszy tę ironię, chciałem Ci pokazać, co sądzę ja na temat nowoczesnych metod psychologicznych.
a gdzie ja Tobie czegokolwiek zabroniłem? Chyba coś Ci się pomyliło.
abyś na przyszłość była ostrożniejsza w wygłaszaniu podobnych opinii.
ostrożniejsza, nie znaczy "całkowicie wycofana".
Poza tym, pomijając moje powyższe tłumaczenie, to jest zwykła dyskusja. Autor ma prawo sie bronić. A Ty tego, jak widać, nie dopuszczasz. Bo ja tylko się broniłem, bo w żaden kompletnie sposób Cię nie obraziłem, nie zmusiłem do niczego, oprócz myślenia.
Pozdrawiam
Ja myślę i nie musisz mnie zmuszać do myślenia. W tej chwili mnie zaczynasz obrażać. Ja tez mam prawo bronić swoich racji.
Kończę dyskusję, skoro uważasz, że Cię obrażam, czego ja nie widzę.
Zarzucasz mi brak myślenia i narzucasz ostrożność. Kontrargumenty tak, ale nie ironia. Najlepiej nie komentować u ciebie.
Dobranoc
Ty mi pierwsza zarzuciłaś - dosłownie - przypieranie do ściany. A ja tylko dałem ironiczny argument. Poza tym ja uwielbiam książki, które mnie zmuszają do myślenia. A to, że je czytam i więcej myślę, nie znaczy, że na co dzień nie myślę.
Dobrej nocy.
w skrócie: nie chodziło mi o to, że nie czytasz książek, ale użyłem metafory: to, że próbowałem Cię skłonić do myślenia, nie znaczy, że sądzę, iż nie myślisz na co dzień. Dyskusja jest po to, aby skłonić rozmówcę do wymiany poglądów, a tym samym bardziej intensywnego myślenia. Więc nie zarzucam Ci braku myślenia.
Pisanie ciekawe, odnośnie zaś do nałogu, najlepsze osiągi miał Kotański - przetrwać piekło odstawienia poprzez ciężką pracę, system prosty i skuteczny, gdy człek się natyra, to zapomina o głodzie narkotykowym czy alkoholowym i zasypia snem sprawiedliwego, i to jest ten cud terapeutyczny. Blabla jest potrzebne, żeby sobie uświadomić, że nałóg niechybnie prowadzi do dna.
Piątak ?
"najlepsze osiągi miał Kotański" - Szpilko, są jakieś statystyki? Bo jednak przetrwać zespół odstawienny, to co innego niż trwała abstynencja.
A niedawno przypomniałam sobie Kotańskiego (wypłynął w rozmowie). To był ktoś... Realna pomoc, poświęcenie. Wielu ludzi uratował. Ciekawe jak radzą sobie monary.
Nie pamiętam, dość dawno temu o nim czytałam i jego metodach, także relacje wyleczonych i zawiedzionych, bo gra była twarda - albo tyrasz i uwalniasz się z piekła, albo wypad na ulicę i dogorywaj.
Pewnikiem statystki wiarygodne są, jeśli nikt z przeciwników metod Kotańskiego ich nie zmanipulował ?
ja sobie myślę, że ludzie popełniają błędy i niejednokrotnie są dokładnie przy tym samym stole na ziemi, co swoje ofiary, bo te też święte nie są. Osobiście również nie wierzę w całkowitą apokatastazę, ale myślę - nawet nie tylko w aspekcie wiary w Boga - że można odkupić swoje winy.
A co do skuteczności metod odwykowych. Podobno najlepsze metody mają skuteczność trwałego zerwania z nałogiem na poziomie poniżej 10%. Jedną z nich, jeśli nie najlepszą, jest 12 kroków AA, na bazie której działają i państwowe ośrodki odwykowe.
Pozdrawiam.
A niedawno przypomniałam sobie Kotańskiego (wypłynął w rozmowie). To był ktoś... Realna pomoc, poświęcenie. Wielu ludzi uratował. Ciekawe jak radzą sobie monary.
https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/
Głosowanie potrwa do 08 stycznia /piątek/ godz. 23:59
Literkowa pozdrawia i życzy przyjemnej lektury.
A czasem, człowiek wychodząc ze swojego piekła na Ziemi, trafia do czyśćca na Ziemi, gdzie każdy dzień jest katorgą i taki będzie, dopóki nie porzuci złych nawyków.
Dzięki za czytanie i pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania