LBnP 44 Misiek
Nienawidzisz mnie, bo jestem psem twojego brata.
Którego nienawidzisz.
Przychodzę do twojego domu i kładę się w sieni za rowerem. Leżę na betonie. Gdy przyjeżdżasz i mnie widzisz od razu wyganiasz. Przeklinasz, wrzeszczysz.
Kocha mnie twoje dziecko. Widzę jak płacze, gdy mnie przeganiasz. Szuka mnie po podwórku i daje mi kiełbasę i ziemniaki. Widziałem jak ją za to biłeś. I za to, że za rowerem położyła mi poduszkę. Mogłem tylko szczekać za ogrodzeniem.
Mówią na mnie Misiek, a ona woła na mnie Bielutek. Mam białą sierść, więc nikt nie widzi, że jestem stary.
Nie możesz być zły, skoro masz takie dobre dziecko.
Dlatego czekałem na ciebie na łące, zanim umarłem.
Komentarze (78)
Zgadnijmy czyje :)))
Jest dobrze Refluksjo.
Po prostu.
Może i nie udało mi się oddać czucia tego psa.
Napisałam jak umiałam.
Taki Misiek był.
Takie Miśki były. I są.
A twierdzenie, że pisanie o nich to chęć grania na emocjach czytających jest niczym innym jak skurwysyństwem.
Powinnaś się wstydzić takie coś na widok publiczny wystawić!
Historyjka przedstawiona z punktu widzenia zwierzęcia, zajmujące i wstrząsające. Podobuje ?
W kształtowaniu charakteru uczestniczą geny i środowisko, owszem, parszywy charakter można odziedziczyć ?
Czynniki zewneczne to zupelnie inna sprawa. Ktos ze skłonnoscią do ryzyka, adrenaliny moze poznac kogos kto jest w harcerstwie i to go poprowadzi do stopnia majora wojska.
A ten sam czlowiek mogl trafić zamiast na harcerzs to .... trafia na kolegów z patologicznych rodzin ktorzy palą i piją od 15 roku zycia i taki ktos kończy zachlany w rowie.
Za miłosc do psów daje mocne 4
Pozdro.
Pisałam o kształtowaniu charakteru, czyli decydują geny i środowisko - 50% na 50%, poniżej artykuł o przemocy w rodzinie, często się zdarza, że córka z przemocowej rodziny bierze za męża też przemocowca, zaś syn maltretowany przez ojca, maltretuje własną rodzinę. Rodzi się pytanie, dlaczego tak postępują, skoro sami doświadczyli przemocy i wiedzą, że to patologia? Bo nie potrafią inaczej i są ofiarami, a ofiara nie myśli racjonalnie, wymaga terapii, żeby wyjść z zaklętego koła.
***
Przemoc w polskich domach. Wnioski są okrutne
Statystyki dotyczące przemocy domowej są przerażające. Aż 9 mln Polaków przyznało się do jej stosowania. Jacek Hołub w najnowszej książce "Beze mnie jesteś nikim" dobitnie pokazuje, co dzieje się w polskich domach.
https://kobieta.wp.pl/przemoc-w-polskich-domach-wnioski-sa-okrutne-6684497481685504a
Komentarz:
Salomea 64
2 godziny temu
O ironio, pochodzę z tzw dobrej rodziny, bo tak byliśmy postrzegani w środowisku. Matka - nauczycielka w liceum, Tata - wykładowca na wyższej uczelni.Tata spokojny, wręcz wycofany, ot, taki archetypiczny profesor w pulowerku i okularach w grubej oprawce, matka wciśnięta w garsonki, nienagannie uczesana, tylko szpicruty brakowało. W domu, odkąd pamiętam - piekło. Matka dręczyła Tatę, poniżała, wyżywała się na nim, wyzywała od idiotów, tumanów, nieudaczników. Tata zazwyczaj się nie bronił, czasami tylko odezwał się, żeby nie przy dzieciach. Od matki obrywaliśmy i my. Miałam żal do Taty, że nas przed nią nie bronił, albo bronił nieskutecznie. Tata zmarł nagle, nie doczekawszy emerytury. Obiecałam sobie, że mój mąż będzie zaprzeczeniem mego Taty, że będzie przebojowy, decyzyjny, pewny siebie, że nie da sobą manipulować...No i udało się! Poznaliśmy się podczas praktyk studenckich. Uroda amanta filmowego, szarmancki, pewny siebie, z poczuciem humoru. Myślałam, iż Pana Boga za nogi złapałam! Był bajkowy ślub i miesiąc miodowy...A potem zaczęło się ŻYCIE...Byłam dla niego tym, kim był Tata dla mojej mamy - obiektem pod ręką do wyżywania się, ale dodatkowo workiem treningowym. Żyłam w permanentnym strachu o siebie, o trójkę dzieci. Strach mnie paraliżował, na pomoc matki liczyć nie mogłam. Ale opatrzność nad nami czuwała - drań otrzymał jakiś kontrakt za granicą. Pojechał i już nie wrócił. Znalazł sobie nowy obiekt do dręczenia, a ja się jakoś ogarnęłam, wychowałam i wykształciłam dzieci. Na szczęście nie są takie, jak ich dziadek i ja.Są pewne siebie, zaradne, samodzielne. I taka refleksja na koniec - nadal pokutuje stereotyp przemocy w rodzinie - mąż przemocowiec i zazwyczaj alkoholik, w domu bieda, braki w podstawowej edukacji...I to od razu widać - zaniedbane dzieci, zaniedbana kobieta. Ot, patologia. Ale ja uważam, iż najgorsza jest patologia oświecona, bo jej na zewnątrz nie widać!
Tu nie ma tanich chwytów, a miniatura chwyta za gardło. Tyle.
Przyjaciel mego wroga, moim wrogiem, a wróg wroga, przyjacielem i cała gama innych układów...
A dwa ostatnie zdania, to rozumiem po swojemu. Jakby... poza tekst.:)↔Pozdrawiam:)↔%
Pośrednik: pies wroga ma misję, próbuje znaleźć kruchą nić, łąkę, na której myśli się zmienią.
Daremnie.
Dobrze, że zaistniała nadzieja w postawie dziecka.
Dobra, niemal parabola.
5.
A niektórzy ciągle szczycą się bezstronnością ocen?
Więc albo tu wszyscy się mylimy, albo jedna ocena jest nierzetelna i pisana że względu na autora?
Bo tu nic nie ma. Proste to jak budowa cepa. Temat jedynie nośny, ale napisany na poziomie szkoły podstawowej.
Jeden to tak wystraszon, że o bliskości paraboli wspomniał.
Ostatni raz refluks z parabolą miał do czynienia, gdy na egzaminie z matematyki badał przebieg zmienności funkcji i takową wykreślał.
Ale żeby siē był literacko do niej zbliżał?
Musi refluks postrach interneta.
Lady, melduj!
A mnie przyszło na egzaminie cechy paraboli (pisemnie) w kilku tekstach podkreślić. Tak że ten no... nie chojrakuj, Ref.
Nie zajebię kursorem.
"Nienawidzisz mnie, bo jestem psem twojego brata".
Gdyby to napisało dziecko, napisałoby tak:
"Kochasz mnie, bo jestem psem twojego brata".
Ale dziecko dopiero poznaje świat, a tu nie wypowiada się dziecko, tylko stary, doświadczony pies.
Ale pies, to pies. Chociaż stary i dobry obserwator, to ma ufność we krwi. Dlatego mówi też:
"Nie możesz być zły, skoro masz takie dobre dziecko".
Psy, które mogą opuszczać podwórza, gdy czują nadchodząca śmierć, oddalają się od domu, od ludzi. Znam historię takiego Pikusia, który kochał swojego pana, bo myślał: "Nie możesz być zły. Widziałem, jaki jesteś dobry, gdy nie pijesz". Pan, pijany i wściekły, podniósł raz swojego Pikusia, który go witał, merdając ogonkiem, i rzucił nim o ścianę drewnianego chlewka. Pikuś leżał później trzy dni w trawie obok klatek z królikami, popiskiwał. Po trzech dniach zniknął. Poszedł umrzeć gdzieś pod ścianę pobliskiego lasku, czy na łąkę.
Może czekał tam na swojego dobrego pana. Ale pan nie przyszedł.
Porażający jest brak elementarnego wyczucia literackiego w zestawieniu z poczuciem własnej genialności i jedynym znającym się.?
Będę chyba złośliwa i napiszę, że bardzo dziękuję tym, którzy nigdy nie oceniali w ten sposób moich tekstów. Kiedyś trochę mnie to bolało, ale dzisiaj poza wdzięcznością niczego więcej czuć nie potrafię.
Tak więc, raz jeszcze, stokrotne dzięki.
☕
Pozdrowienia dla wszystkich.?
I tak runął mit obiektywizmie i elementarnym wyczuciu :)))
Robią krzywdę, ale niech biorą sobie to na sumienia, skoro lubią tak.
Taki sam eu-geniusz.
Narrator, Ty też się nie znasz! :)))
A właśnie piszesz o tym, co jest najwartościowsze w tym mini.
Kiedyś byś to wyśmial i to bez litości... jak ci się wszystko odmieniło... ?
To jest dobry tekst, bez blichtru i ckliwości. Traktuje o uniwersalnych wartościach i ludzkich postawach.
A postać gościa kopiącego psa powinna być ci szczególnie bliska :)))
Wszelkie twoje zarzuty wynikają tylko z uprzedzenia do autorki i tym właśnie obalasz te swoje stwierdzenia o obiektywizmie.
Zaimponowala mi, pierwszy raz, Tjeri. Stać ją, jak widać, na napisanie prawdy. i za to należą jej się słowa uznania.
Tekst jest cienki jak dupa węża, tylko temat dobry, bo o naszą wrażliwość się opiera. Jest biedna dziewczynka, bita przez tatę, za brata którego nie lubi i tym samym jego psa. A dziecko skrzywdzone, jak pies... historia wyciskajaca łzy, ale przecież nie o nią chodzi, tylko o formę nspisania owej historii. A ta pozostawia wiele do życzenia... niestety.
I można tu czarować, zaklinac rzeczywistość, ale to nic nie. Poziom szkoły podstawowej.
Upadłaś i tak wystarczająco nisko.
I kończąc z tobą rozmowę - lepiej ci było w ogóle się tu nie wypowiadać, ale twoja powszechnie znana złośliwość (a nawet nienawiść) zwyczajnie przeważyła.
Najlepiej niech autorka wstawi ten "cudowny" tekst na jakieś inne forum, może jest takie, gdzie Ciebie nie ma, żeby stanąć, jak mur, nie tyle w obronie gniota, bo nie wierzę, że możesz to chwalić, ile żeby zaprezentować odmienne od mojego zdanie.
prosty i jasny język jest językiem uniwersalnym - rozumieją go dzieci i dorośli. Tak samo uniwersalne są tematy poruszane w wymienionych książkach (i w "Miśku", opowiadaniu NN). Rozumieją je i Chińczycy, i Japończycy, i Meksykanie, i Polacy.
Kto naśmiewa się z twórczości - odpowiednio do w.w. tytułów, w kolejności - Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, Érica-Emmanuela Schmitta, Briana Pattena, naśmiewa się z samego siebie. I to przed całym światem. Bo cały świat tę właśnie twórczość szanuje i kocha.
To nie jest twórczość infantylna.
Znowu wykazujesz się (delikatnie mówiąc) tępotą literacką.
Kto tej klasy nie ma za grosz, nie zobaczy nic u innych.
Nie spodobało ci się, wyraziłaś opinię i starczy.
A sprawa jest przecież prosta. Nie ma tu literackiego fiku miku, popisywania warsztatem.
Jest prosta historia, która ściska autentyzmem. Widzę tu prawdziwe psie kochające i ufne oczy. Nie widzę zaś ni grama fałszu, czy literackiego wymuszenia. Wbrew pozorom nie jest łatwo tak napisać.
Hough.
A ponoć byłaś tylko grzeczna i nie zjechałaś tekstu.
Niektórzy wiedzą więcej co chciałaś napisać, niż Ty sama :)))
Koniec świata!
Literkowa
https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/
Autorze, czytaj i pozostaw komentarz i nagródź według zasady: 3 - 2 - 1 plus uzasadnienie; dlaczego?
Głosowanie potrwa do 26 września /niedziela/ godz. 23:59
Literkowa pozdrawia i życzy przyjemnej lektury.
"Nienawidzisz mnie, bo jestem psem twojego brata.
Którego nienawidzisz." - żart? Chyba żart... Żart, na pewno żart! ;)
(Bronię tego tekstu, bo mi się podoba, jako całość, we wszystkim).
Nie można tak:" - Nienawidzisz mnie, bo jestem psem twojego brata, którego nienawidzisz."?
Żeby zakończyć rozmowę o zapisie, zapytam Ciebie, czy podoba Ci się to zdanie:
"Szuka mnie po podwórku i daje mi kiełbasę i ziemniaki".
Mnie - bardzo. Bo NN nie napisał "karmi mnie", ani - "daje coś do jedzenia", tylko podał konkret: daje "kiełbasę i ziemniaki".
Konkret działa na wyobraźnię i zawężając niby, ograniczając (niby) - poszerza obraz. Bo np. "karmi mnie", albo "daje coś do jedzenia" jest - mimo, że szersze, to pomniejszone. Bo ta niewiedza przywołuje obraz "niczego". Małego "niczego".
Ten konkret, to też zaleta opowiadanka.
Ale... w całej miłości dziewczynki do psa jest jednak pewna niepoprawność. Pies nie powinien być karmiony ziemniakami. Pies ziemniaków podobno nie trawi. A tu - patrz, z miłości do dziewczynki, cieszy się także i z ziemniaków. Których nie trawi.
Takie niepoprawności są w przyrodzie i dają się zaakceptować.
"Który" (wraz z odmianą) jest zaimkiem przymiotnym, względnym przydawkowym, ale i pytajnym.
Występowanie w tej ostatniej funkcji pozwala na zastosowanie go w zdaniu/równoważniku pojedynczym. Który z was nienawidzi?
Masz rację, tu mamy zdanie oznajmujące, mocne w swoim wyrazie.
Zapis NN odchodzi od normy zapisu i dzięki temu uzyskuje inny, wyrazistszy akcent.
Ale zastanówmy nad efektem znaczeniowo-emocjonalnym zwrotu: "Którego nienawidzisz".
3/4 idealnie go wyłowiła, więc nie będą sobie go przywłaszczać, podkreślę jedynie, że moje odczucie jest identyczne.
Nienawidzisz to, co sprzyja twojemu wrogowi.
Porażająca definicja nienawiści rozszerzonej, w którą może się znaleźć własne dziecko, okazujące współczucie psu nieprzyjaciela.
Między zasadnym z wielu powodów (wiara, wartości, poglądy) brakiem tolerancji a nienawiścią jest cienka granica.
W Polsce nieustannie dziś przekraczana przez wielu. Urobionych, podkręconych medialnym przekazem.
Odnosząc się do dalszej części odpowiedzi - nie neguję Twojego odczucia, nie komentuję treści, nie wnikam czy psy trawią ziemniaki czy nie, zwracam tylko uwagę na techniczny zapis jednego zdania:
"Którego nienawidzisz." - tylko i wyłącznie.
Moim zdaniem Autorka zakpila z czytelników, co nie napiszę i tak pochwalą, bo to osły. I ma rację. Tutaj nick znaczy, a nie treść i forma.
Reflukcja potrafi napisać, co udowodniła już tutaj...
☕
Zapis kijowy?
Zapis jest idealny.
Wyobraź sobie, krytykujący, tego psa.
On nie ma okazji zastanawiać się i przeżywać zachodu słońca.
Chce zdążyć się ogrzać.
I zjeść, co ta mała mu przynosi.
I wyjść się pożegnać z degeneratem.
Oddaje fakty, jak umie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania