LBnP 60 - Kamień

Z początku wydawało się, że to będzie prosta robota. „Wejdź do ruin, znajdź wielki czerwony kamień”. Dla awanturnika pokroju Leva tego typu zlecenia to w zasadzie pewny zarobek bez wysiłku. Dlatego też, co zrozumiałe, wkroczył do ruin nonszalancko, nie zawracając sobie głowy ewentualnymi problemami. Dopiero po dwóch godzinach zorientował się, że chodzi w kółko, mijając ciągle tę samą porośniętą pleśnią figurę.

Korytarze, które przemierzał były w końcu niemalże takie same, a doświadczenie nauczyło go, że wystarczy iść przed siebie, by w końcu znaleźć się w głównej sali, gdzie skryto skarb. Architektura Starożytnych, a w szczególności ich grobowce, charakteryzowały się bowiem dziecinnie wręcz prostym układem. Wielu badaczy, archeologów i magów od wieków wysuwało kolejne teorie na ten temat, lecz nie udało się ustalić ostatecznej odpowiedzi. I tak naprawdę tylko uczonych to zajmowało, gdyż wszelkiego rodzaju poszukiwacze przygód traktowali to bardziej jak przychylność losu, który postanowił znacznie ułatwić im wykonywanie zawodu. Lev, co prawda, podchodził do tego nieco sceptyczniej i podejrzewał, że mogą istnieć grobowce, które są dużo bardziej skomplikowane, lecz nigdy nie sądził, że będzie miał nieszczęście potwierdzenia tego osobiście.

Chciał jednak zobaczyć jeszcze światło dzienne, więc przeszedł do działania. Zamiast, tak jak to robił przez całe swoje życie, pójść korytarzem, omijając wszelkie odnogi, skręcił w lewo. Przeszedł paręnaście metrów i natrafił na rozwidlenie. Tam, ufając swojemu szczęściu, skręcił w prawo. Dalej natrafił na kolejne korytarze idące w zupełnie różnych kierunkach, potem kolejne i jeszcze kolejne. Spędził tak niemalże cały dzień. W zasadzie szedł tak długo, że całkiem zatracił poczucie czasu, co dotąd nigdy mu się nie zdarzyło podczas eksplorowania grobowców. W końcu jednak udało mu się znaleźć główną salę, gdzie na piedestale, na który padał samotny snop światła cierpliwie czekał wielki czerwony kamień, mieniący się i błyszczący zachęcająco. Lev, polegając na swoim doświadczeniu, ostrożnie obszedł całą salę, sprawdzając każdy kąt, każdy poluzowany kamień, a dla ostrożności użył jeszcze precyzyjnych, choć bardzo męczących czarów do wykrywania pułapek. Upewniwszy się, że nic mu nie grozi zabrał kamień i schował go do plecaka. Wówczas, jak mu podpowiadał instynkt, powinna się uruchomić pułapka w piedestale, lecz nic takiego się nie stało. Po chwili zaś, gdyż już szykował się do powrotu, z podłogi zaczęły wysuwać się kolejne schodki, a w suficie pojawił się otwór, przez który w końcu dostrzegł błękit bezkresnego nieba. Ostrożnie zaczął się wspinać, spodziewając się niemiłych niespodzianek, lecz na powierzchnię dotarł bezpiecznie. Znalazł się pośrodku świeżo zaoranego pola, ledwie kilkaset metrów od skrytego w pobliskim lesie wejścia do ruin. Wędrówka, która ciągnęła się przez cały dzień skończyła się ledwie tak blisko od punktu początkowo, że Lev aż zaczął wątpić, czy to co przeżył faktycznie było realne. Niemniej podziękował bogom, że udało mu się ujść z tego cało i powolnym krokiem skierował się do pobliskiego miasta, gdzie miał zamiar dać porządnie wypocząć swoim obolałym nogom.

Z zleceniodawcami spotkał się dopiero dwa dni później, co nieco ich zaniepokoiło. Przez ten czas zdążyli się zniecierpliwić i zapewniali, że stracili przez te czekanie trochę pieniędzy. Kiedy jednak usłyszeli jego wyjaśnienia od razu złagodnieli, choć zastrzegli sobie, że i tak potrącą mu parę procent z obiecanego wynagrodzenia. Lev, który pieniędzmi się co prawda nie przejmował, lecz nie lubił być poszkodowany, zagroził, że jeśli nie zapłacą mu całej sumy to uda się z kamieniem do kogoś innego. Pierwszy ze zleceniodawców, postawny mężczyzna z wąsem, spojrzał na niego groźnym wzrokiem, lecz się nie odezwał. Jego partnerka zaś, piękność o perłowej cerze, zaśmiała się szyderczo, rzucając na stół wypełnioną monetami sakiewkę.

– I cóż poczniesz z tym kamieniem? – zadrwiła. – Jest co prawda cenny, lecz tylko my znamy jego prawdziwą wartość, a i tak za niego przepłacamy. Lepiej więc weź te pieniądze i nie udawaj, że wiesz, o co grasz.

Lev przez chwilę się zastanowił, czy podejmuje dobrą decyzję, lecz uznał, że jeśli los go wystawił na próbę w tamtych ruinach, to znaczy, że kamień musi znaczyć coś więcej niż marne kilkanaście złotych monet.

– Rób więc jak uważasz – odezwał się mężczyzna z wąsem. – Nasza oferta pozostaje aktualna. Wiedz jednak, że tylko stracisz czas próbując to komukolwiek sprzedać.

 

Przez następne parę tygodni Lev wędrował od miasta do miasta, lecz nikt nie wiedział, czym jest czerwony kamień ani ile jest tak naprawdę wart. Znalazło się co prawda paru kupców, którzy byli chętni na zakup, lecz byli to zwykli krętacze, którzy dawali znacznie mniej niż wąsaty mężczyzna i jego partnerka. Lev tracił cierpliwość i powoli akceptował fakt, że zrobił głupio i powinien sprzedać kamień, kiedy miał okazję. Jego honor nie pozwalał mu jednak odpuścić, a i sam fakt, że skarb ten ukryto w prawdopodobnie jedynym grobowcu-labiryncie w królestwie bezsprzecznie oznaczał, że musi posiadać jakieś niezwykłe właściwości. Lev pozwolił nawet paru magom zbadać kamień, lecz jedyne, co udało im się stwierdzić to fakt, że w środku coś jest i jest to bardziej skorupa niż klejnot lub minerał. Rozbicie go jednak nie wchodziło w grę, a w zasadzie było praktycznie niemożliwe. Nawet najbardziej zaawansowane czary okazały się być całkiem bezsilne.

Dlatego też Lev godził się już z myślą, że po prostu przywłaszczy sobie ten kamień i będzie go ze sobą nosić, tak jak to robił dotychczas, jako swego rodzaju amulet, talizman zapewniający szczęście. Jednakże pewnej nocy, gdy spał pod gołym niebem zauważył coś dziwnego. Otóż kamień wystawiony na księżycowe światło zmieniał kolor na szaro-niebieski. Lev sprawdzał to parę razy i za każdym razem działo się to samo. Zastanawiał się z czego to wynika i co to może oznaczać, lecz brak poszlak skutecznie go powstrzymywał od poznania odpowiedzi. Postanowił jednak, że pozostawi kamień w oświetlonym miejscu, a rano dokładnie go obejrzy, by znaleźć ewentualne zmiany. Obudził się skoro świt i dostrzegł, że na kamieniu pojawiły się liczne pęknięcia, które od razu znikły, gdy tylko pierwsze promienie słońca dotknęły jego powierzchni. Wtedy też doszedł do wniosku, że odpowiednia ekspozycja na światło księżycowe i unikanie światła dziennego doprowadzi do pęknięcia skorupy i ujawnienia tego, co się w niej kryje. Szybko więc przygotował się do drogi i ruszył w stronę stolicy, gdzie rezydował Arcymag – najmądrzejszy i najpotężniejszy z magów w królestwie.

– Księżycowe jajo – powiedział Arcymag. – Mało kto o nich wie. Jest to zakazana wiedza, zapomniana…

– Co jest w środku?

– Smok. Nocny smok. – Po ciele starca aż przeszły dreszcze. – Od razu po wykluciu przyjmuje dorosłą postać i sieje zamęt, zniszczenie, śmierć. Jest to istota zrodzona z czystego mroku. Starożytni używali ich jako ostatecznej broni, niszczycieli cywilizacji, bogów śmierci…

– Ci, co chcieli ten kamień… Musieli wiedzieć czym jest.

– Przynajmniej częściowo. Z pewnością słyszeli o potędze, która się w nim kryje, lecz gdyby wiedzieli jak bardzo jest niszczycielska, nie dająca się ujarzmić, to nie pragnęli by jej, nie chcieliby byś wydostał ją z tamtych ruin.

W tym wypadku najlepszą decyzją byłoby oddać kamień Arcymagowi, lecz Lev, być może słusznie, zrobił całkiem odwrotnie.

– Zatrzymam kamień.

– Sądzisz, że ci na to pozwolę? – Głos Arcymaga momentalnie stał się dużo bardziej złowieszczy.

– Bogowie mi sprzyjają.

Levowi cudem udało się ujść z życiem.

Opuścił królestwo, opuścił kontynent, przekroczył Wielką Wodę stawiając pierwsze ludzkie kroki na ziemiach, które nie miały nazw. Cały czas miał przy sobie kamień i nigdy nikomu go nie oddał.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Literkowa Bitwa na Prozę 3 miesiące temu
    Witamy w Bitwie. Dobrej zabawy i wygranej!

    Literkowa
  • Vespera 3 miesiące temu
    Już od wspomnienia skorupy wiedziałam, że to będzie smocze jajo :) Szkoda, że go nie wykluł. A końcówka tu taka ekspresowa, streszczenie wydarzeń, które mogłyby być kilkoma kolejnymi częściami.
  • Dekaos Dondi 3 miesiące temu
    Zsrrknight↔Czytałem ciekawie, bo i sceneria i swoisty klimat, ale trochę mi brakuje... różnorodności.
    I zakończenie. Szkoda, że nie bardziej zaskakujące. Chociaż ciutkę. Ale nie żałuję, że przeczytałem.
    Piszę raczej różnie, więc zawsze znajdę coś dla siebie, w cudzych.
    Pozdrawiam😊:)
  • Literkowa Bitwa na Prozę 2 miesiące temu
    Rozpoczynamy Głosowanie! Zapraszamy do czytania, komentowania i zagłosowania na Forum:
    https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/

    Głosowanie potrwa do 01 marca /piątek/ do godz. 23:59/

    Literkowa pozdrawia i życzy przyjemnej lektury.
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Z początku wydawało się, że to będzie prosta robota. „Wejdź do ruin, znajdź wielki czerwony kamień”. - niebieski kwiat i kolce, niebieski kwiat i kolce...

    Bohater - osobnik doświadczony, jak go przedstawiasz - raz zachowuje się niezbyt rozsądnie (przemierzanie labiryntu "na ślepo"), raz rzeczywiście udowadnia swoje umiejętności (sprawdzanie, czy nie ma pułapek). No i plus, że nie zignorował słów Arcymaga i nie próbował wykluć smoka, czyli dokładne przeciwieństwo tego, jak większość głównych bohaterów takich opowieści by się zachowała...

    W ogóle sposób ukrycia jaja zdaje się sugerować, że ktoś CHCIAŁ, by zostało odnalezione i by znalazca wiedział, że jest czymś szczególnym (budowla dość nietypowa, by zaintrygować, ale żadnej naprawdę niebezpiecznej pułapki plus "winda" na powierzchnię po wykonaniu zadania...). Węszę spisek :P

    Zakończenie zbyt zwięzłe i przyspieszone względem reszty opowieści. Zwłaszcza to, jakim cudem Lev uciekł cholernemu Arcymagowi.

    "Z zleceniodawcami" - ze

    Podsumowując, dobry pomysł, ale wykonanie mogłoby być lepsze. 3* ode mnie (gdyby można było dać 3,5, dałabym 3,5).
  • Dekaos z Literkową zaprasza do zabawy ze słowem.
    Wszystko znajdziesz tutaj:
    https://www.opowi.pl/dekaos-dondi-zaprasza-do-kolejnej-zabawy-a91479/

    Czas do→29.3.2024→23.59

    Liczymy na odzew...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania