Ludzie cienie (2) cz.1
Rozdział 3 Koniec z dzieciństwem
Drzwi do warsztatu zamkowego cieśli otworzyły się z skrzypnięciem. Ash który właśnie zajmował się naprawą stołu oderwał się od pracy i spojrzał na postać stojącą w drzwiach. Był to człowiek odziana w biały płaszcz z kapturem. Przez plecy przewieszona miała łuk a u pasa zwisał krótki nóż do rzucania.
–Witaj Loki – przywitał go zamkowy cieśla.
–Cześć –Loki wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
–Jeśli możesz do usiądź i poczekaj chwile –poprosił go Ash wracając do swojej pracy. – Już końce.
Loki usiadł na jednym z krzeseł w kącie. Warsztat był zawalony niedokończonymi meblami i kawałkami drewna. W kominku przyjemnie pykał ogień ogrzewając pokój a lampy gazowe dostarczały światła.
–Już –oznajmi Ash odchodząc od naprawionego stołu.
Loki spojrzał na swojego „strażnika”. Ash był mocnej budowy siwiejącym mężczyzną. Miał schludnie przystrzyżoną brodę i długie blond włosy związane rzemieniem z tyłu. Wyraziste rysy twarzy i niebieskie przenikliwe oczy sprawiały że był mężczyzną który podobał się kobietom. Był dość wysoki a z pewnością wyższy od niego.
–Wczoraj przybył czarny kruk –Ash podszedł do siedzącego cienia a w jego lewej ręce nie wiadomo skąd pojawiła się mała zapieczętowana tuba jaką używają ptaki pocztowe.
Loki wziął od niego tubę i bez wąchania ją otworzył łamiąc pieczęć z podobizną kruka. Wyjął małą kartkę papieru i ostrożnie ją przeczytał. Ash między czasie zdjął fartuch i przyniósł po kubku grzanego wina. Postawił je na taborecie i usiadł przed Loki' m.
Loki chwile jeszcze czytał aż wstał z krzesła i podszedł do ogniska. Wrzucił karteczkę do ognia a następnie znów usiadł na krześle.
–Allen nie żyje –oznajmił spokojnie biorąc w obie rance jeden z kubków.
–Znane są przyczyny?
Loki skinął głową.
–Został zamordowany. –Loki był spokojny. Był cieniem i pogodził się z tym że on jak i jego znajomi mogą w każdej chwili zginąć. To było ryzyko związane z życiem cienia. –Dwie strzały w plecy.
–To smutne –westchnął Ash biorąc łyk grzanego wina. –Dobry był z niego chłopak. Utalentowany sabotażysta. Było coś jeszcze?
Loki pokręcił głową biorąc solidny łyk grzanego wina. Poczuł przyjemne ciepło w środku.
–Nic więcej.
–Co u twojego ucznia? –zapytał nagle cieśla.
Loki chwile się zastanawiał a potem wzruszył ramionami.
–Nie najgorzej –przyznał po krótkim wahaniu. –Szybko się uczy. Wczoraj bawiliśmy się w podchody i muszę przyznać że nieźle sobie radził. Przypomina mnie kiedy dopiero się uczyłem. I nie wiem czy to dobrze czy morze jednak źle?
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania