Macocha Natura

Zaskakuje mnie zawsze, choć powinnam się spodziewać. Początek jest spokojny i to jest najgorsze. Mógłby uderzyć mocno, gwałtownie, wtedy i ja zareagowałabym odpowiednio. Może nagły krzyk, energiczny ruch jakoś by pomógł. Ale nie, zaczyna delikatnie niby kochanek. Słaby dotyk - jak pytanie o zgodę. Wie, że nie mam wyboru i bawi się tym. Potem krótka przerwa. Taka w sam raz, by dotarło do mnie, że się zaczyna. Choć jeszcze nie jest źle, to już wiem, nie ma ucieczki. Wtedy czekam. Próbuję przestawić myśli i zająć je czymś, żeby nie skupiały się na nieuniknionym. Poza przypadkowymi westchnieniami czy nieświadomym jękiem, nie skarżę się. Bo tak naprawdę nie ma na co. Natura. Zwykła kolej rzeczy.

 

Wraca. Od razu się za mnie bierze. Choć wciąż staram się trzymać myśli daleko, to zawsze widzę tę samą, upiorną, lecz fascynującą wizualizację. Leżę na wznak na jakimś stole. Patrzę z góry, ale doskonale czuję własne ciało. Widzę swój brzuch. Jest rozcięty – nie przeraża mnie to – przeciwnie, czuję ulgę. Dłonie w białych rękawiczkach grzebią w moich wnętrznościach, metodycznie i dokładnie. Czegoś szukają. Po chwili dostrzegam różnej wielkości białawe baloniki, wyglądające jak pęcherze pławne. Teraz ręce chwytają je i gniotą po kolei. Pęcherze pękają, wydając różne dźwięki. Te malutkie – ciche pyknięcia, te większe – głośniejsze plaski. W środku jest tylko powietrze. Czuję niebywałą satysfakcję i ulgę, choć jednocześnie widzę, że dłonie wciąż szukają, nienasycone. To nie to, gdzieś tutaj musi być coś jeszcze. Kibicuję im po cichu.

Wizja urywa się wraz z końcem gry wstępnej. Sekunda przerwy, biorę głębszy oddech. Intensywność poszczególnych ruchów wciąż nie jest duża. Wraca zmodyfikowany obraz. Teraz brzuch mam cały, choć jest opuchnięty. Pod skórą widać ruchy. Do akcji wkroczyły grzebienie. Czeszą mnie od środka. Powoli, dokładnie. Każdy ma swoje miejsce i pedantycznie wykonuje pracę.

Czsze czsze czsze – pracują karnie w rzędach. Do regularnego “czsze” zaczyna jednak tu i ówdzie wkradać się “r”. Czszer czszerr – to ząb któregoś grzebienia trafia na bardziej miękkie miejsce i zagłębia się w tkankę – “r” słychać wyraźnie.

To jakby sygnał dla reszty, rzucają się do ataku bezładnie. Skrobią, kroją, wiercą... mocniej, mocniej, mocniej...

Uda i przedramiona zamieniają się w galaretę. Tysiące przedmiotów bombarduje głowę. Łyżka, szklanka, spinacz, kilof. Piszczy głośnik, trzaska okno. Z góry leci piasek. Utknęłam w grząskiej glinie, wyrywam się, a taśma się przesuwa. Twarze, sznurek, stare buty, wszystko szumi, wieje wiatr.

 

Cisza przychodzi niespodziewanie. Zdecydowana, acz niegwałtowna zmiana. Jak powolne przekręcenie gałki wyłączającej radio. Przez chwilę cudownie czuję całe ciało. Mogę policzyć mięśnie, żyły i nerwy, wiem, że na pewno jestem. Czy tak czułam się po narodzeniu? Nie, chyba rodzę się właśnie teraz. Rozkoszuję się ciszą. On już sobie poszedł. Wróci za miesiąc. Teraz to nieważne, teraz znowu mogę.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (30)

  • Anonim 21.08.2020
    Przyznam, że w ząb nie wiem, o czym to. Ale fajne balansowanie, fajne opisy.
    Trochę onirycznie, trochę magicznie, ciut psychodelicznie.

    nie gwałtowna - to chyba razem.

    Pozdrawiam
  • Tjeri 21.08.2020
    Antła, bo to babiński problem... Ale i nie każda kobieta temat rozpoznawała. Może zależy jak znosi...
    Dzięki za wyłapanie błędu! To jeden z moich pierwszych tekstów, był wielokrotnie rozbierany, publikowany, a błąd się uchował jakoś...

    Dziękuję za wizytę!
  • laura123 21.08.2020
    Wraca co miesiąc, daje kobietom popalić. Jednym słabiej, innym mocniej, ale dla każdej uciążliwy, a już w takie upały jak np. dzisiaj, to istny kat - morderca.
  • Tjeri 21.08.2020
    Nie da się ukryć... A w upały zejść można. Choć znałam takie, co to u nich 3 dni, i to ledwo co... Pozazdrościć.
    Dziękuję za koment!
  • Bajkopisarz 21.08.2020
    W bajkach wciąż mamy do czynienia ze złymi macochami, skłonnymi czynić swym podopiecznych pasierbicom największe świństwa. Ta opisana tutaj jest rzeczywiście perfidna, bo gnębi bezlitośnie regularnie co miesiąc i nie zamierza odpuszczać. Na dodatek, nie za bardzo można od niej uciec, znajdzie sposób by dopaść.

    Ciekawe jednak, że w bajkach nie ma relacji odwrotnej, to znaczy ojczym kontra pasierb... I jakby się zastanowić, dlaczego, to chyba podsunęłaś właśnie dobrą odpowiedź.
  • Tjeri 21.08.2020
    Ha! Aż zaczęłam się zastanawiać nad poruszonym problemem (bajkowym). Chyba wzorce zmieniły się nam od czasów, gdy formowały się klasyczne bajki. Może po prostu ojcowie/ojczymowie nie za bardzo wychowaniem się zajmowali? W sensie, że główny ciężar to jednak kobiety. A może też troszkę inaczej się patrzyło na takiego ojczyma (surowy i wymagający) niż na macochę (wredne babsko) ?. Albo niestety coś w tym jest i kobiety bywają bardziej wredne? Eee, na pewno nie ?.
    W każdym razie temat wart zgłębienia.

    Dziękuję za odwiedziny!
  • Bajkopisarz 21.08.2020
    Tjeri - widocznie ojczym bałby się, że syn zmężnieje i się odwinie, a macocha z jakiegoś powodu takiego strachu nie czuła ;) Albo nie umiała przewidzieć, co ją w przyszłości czeka, jak się będzie tak zachowywać. Zresztą, w Twoim opowiadaniu właśnie tak będzie. Macocha Natura teraz dokucza, ale w końcu przepadnie ;) Ale brutalnie wyszło...
  • Tjeri 21.08.2020
    Bajkopisarz
    A najgorsze, że jak przepada, to jeszcze jej żałują...
  • Angela 21.08.2020
    Aż mi się taki dowcip o rannym Adamie i Ewie w raju. Transfuzja rozłożona na dwanaście miesięcy. To by mogło wiele
    wyjaśnić : ) Co do samego tekstu, tonie od razu zrozumiałam o co chodzi, ale czytało się przyjemnie.
    Pozdrawiam.
  • Tjeri 21.08.2020
    Angela, ten tekst przeróżnie był odbierany - od "za dosłowna końcówka" po "o czym to właściwie jest"... :)
    A co do transfuzji - niektórzy w jednym miesiącu by nazbierali potrzebną ilość :D.
    Dzięki za koment!
  • piliery 22.08.2020
    Się boję odzywać bo tekst dynamiczny. Jeszcze mi się oberwie. Zwłaszcza że początkowo orgazm mi prześwitywał. :) Noo. Dobre.
  • Tjeri 22.08.2020
    No w zasadzie też o skurcze idzie, ale poziom przyjemności na minusie... :))
    Dziękuję za odwiedziny!
  • Dekaos Dondi 22.08.2020
    Tjeri→Wizualnie dobrze napisane. Gdyby to co A może miesiąc, przełożyć na rozgrzebywanie psychiki, babranie się kogoś w niej.
    Jak każdy tekst, można pojąć różnorodnie. W zasadzie nie ma jednoznacznych na 100% tekstów.
    Wszystko zależy od czytającego↔Pozdrawiam:)↔5
  • Tjeri 22.08.2020
    Jasne, DeDo! Każdy może zobaczyć tu coś innego. Teksty się nie tylko czyta, czasem się w nich przegląda...
    Dziękuję za koment!
  • maciekzolnowski 22.08.2020
    Bardzo sprawnie napisane. Aż serce się raduje! Moje zwłaszcza. ;-)
  • Tjeri 22.08.2020
    A dziękuję wylewnie ?
  • Pasja 23.08.2020
    Bardzo obrazowo z lekkim zabarwieniem horroru opisana fizjologiczna wstawka w kobiece życie. Czy fanaberie z tym związane, czy matka natura nas wykiwała i dała comiesięczny lub nie paszport do dorosłości. Wiele kobiet nie posiada tej przyjemności i też cierpi z tego powodu. Macocha Nie-macocha pewnie nas nagrodziła hojnie w cos co mężczyznom nawet się nie śni. Podoba mi się złuszczanie poprzez grzebienie. A napięcie przed to tylko fantazje namalowane przez mężczyzn. Bo co mogą powiedzieć więcej.
    Dobrze zabarwione nutą opowiadanie o kobiecych dolegliwościach. Miesiączek odejdzie jak przyjdzie pora i wtedy zacznie się inna dolegliwość.

    Pozdrawiam
  • Tjeri 23.08.2020
    Ten tekst to nawet nie ogólnie o "kobiecych" a o tym kilku procentach, które wyciągnęły w loteriach genowych krótszą słomkę. Ból przed, ból po (!), składający (w pierwszych latach i do omdlenia) ból w trakcie, ból podczas jajeczkowania. Napięcie przed niestety zaobserowane (jako dół, skłonność do płaczu, do konfrontacji niestety też). The best of z repertuaru można powiedzieć. ;)
    Na szczęście z wiekiem coraz łagodniej, aż do zatęsknienia :D. Dziękuję, Pasjo za to zdanie: "Macocha Nie-macocha pewnie nas nagrodziła hojnie w cos co mężczyznom nawet się nie śni." Nie trzeba tu nic dodawać.
    Dzięki za odwiedziny!
  • Pan Buczybór 23.08.2020
    Interesująco intrygujące... Ogólnie serio dobre. Przekaz jest dla mnie dość mglisty, ale sama forma, dynamiczna, dobrze wykonana, wywiera wrażenie. Fajny tekst przede wszystkim jeśli chodzi o pewną widowiskość stworzoną przez opisy.
  • Tjeri 23.08.2020
    Bardzo serdecznie dziękować, Panie Bucz!
  • Szpilka 23.08.2020
    Fajne i obrazowe, nie wpadłam, że o naturę chodzi, świetnie się czyta ? ?
  • Tjeri 23.08.2020
    Szpilka, może łaskawsza dla Ciebie ona :).
    Dziękuję za odwiedziny!
  • Szpilka 24.08.2020
    Tjeri

    Łaskawa i to jak, ale ja to nic, moja trenerka opowiadała, że w "te dni" diabeł w nią wstępował i waliła rywalkami o matę, aż huczało ?
  • Tjeri 24.08.2020
    Szpilka haha! ?
    Tak, to bym chciała!
    A co trenujesz?
  • Szpilka 24.08.2020
    Tjeri

    Trenowałam judo, jak byłam słodka i wiotka, dziś słodka bywam, a wiotka jestem poniekąd ?
  • Tjeri 24.08.2020
    Szpilka :))
    Zazdraszczam. Niby można ćwiczyć w każdej chwili, ale można też nie zacząć :)).
  • Szpilka 25.08.2020
    Tjeri

    Niestety, życie nas przytłacza, często sił i chęci brak, cyklicznie uprawiam tylko gimnastykę oddechową, niezbędna do medytacji, a ta, to balsam na zgiełk życia ?
  • Clariosis 29.08.2020
    Bardzo ciekawie opisane. Najpierw niepozornie, potem makabrycznie, by na końcu zakończyć się uczuciem "welp, nic nowego"... W sumie tak to się właśnie odbywa w tej naszej kobiecej naturze, prawda? Najpierw spokojnie, potem przychodzą pierwsze objawy, nagle ból, ucisk i lejąca się krew, po czym nadchodzi spokój i zapomnienie, aż do następnego razu.
    Pięć.
  • Tjeri 30.08.2020
    Żebyż jeszcze proporcje były właściwe ;-).
    Wielkie dzięki za odwiedziny!
  • Anonim 02.09.2020
    Hej,

    czy mógłbym mieć do Ciebie prośbę? Chodzi mi o spojrzenie na moje stare opowiadanie, które chcę zamieścić w zbiorze opowiadań, nad którym pracuję. To, co widać teraz, zostało poprawione przez znajomą po Polonistyce. Głównie mi chodzi o grube spostrzeżenia, a nie szczególiki, choć te drugie tez mile widziane, bo zaraz to idzie do druku. Proszę Ciebie osobiście i jeszcze trzy osoby, bo jakoś Wasze zdanie do mnie przemawia.
    https://www.opowi.pl/iza-powtorzenie-tekstu-z-samego-a52458/
    Jednocześnie sorry, że ostatnio nie komentuję za bardzo, ale jestem zajęty wydawaniem tego zbioru.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania