miłości
jestem
może tylko stoję zbyt daleko od okna
żebyś mógł mnie dostrzec
ze swojej drogi krzyżowej
skręcisz prosto na łąki
tam skulisz zesztywniałe ramiona
pozwalając by obrosły bodziszkiem chabrami
babką rany wygoisz
tamta kobieta nie będzie czekała
ma coraz mniej czasu
i cierpliwości starczy jej ledwie dla dzieci
nigdy o nią nie zapytam
o innych też nie chcę wiedzieć
w czym były lepsze
czy okna miały jaśniejsze
czy może same wychodziły naprzeciw
słyszysz to ostrzą noże
wstań bedą kosić
wezmę psa i jakoś się znajdziemy
oddzielając źdźbła od drzazg
na jedną stronę ból
na drugą pieszczoty
Komentarze (9)
A to nie jest takie łatwe. "Średnica" ważna też:
A poza tym ładnie napisane:)↔Pozdrawiam:)↔5
Pozdrawiam :)
jednocześnie stoi z boku. Trudno to ująć w słowa, ale robi wrażenie.
Więc, on tam toczy same plusy, podmiocini liryczna za daleko, by się jakiś udzielił.
Zesztywniałe ramiona - od skrzydeł, bo on anioł jak nic. Babką jajowatą okładem, lancetowatą - naparem - obie rosną, jak nie chemizowano.
Skupi się na dzieciach - ona, ma na czym, ma cel w życiu, to lepiej, się nie pochlasta.
Bo nieważne co kiedyś, dla szczęścia bez znaczenia, na krótko bardziej, na krótko dobrze, to ogólnie dobrze.
Zarżną łany, grunt będzie krwawy, pies wyczuje potrzebny kierunek, pomoże szukać.
Do bólu miłość ta.
To tak wg yanka po wierzchu metafor.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania