Poprzednie częściMój pierwszy list

Mój trzeci list

Piszę do ciebie kolejny raz. Chociaż pewnie tego również nie przeczytasz. Może kiedyś znów będziemy rozmawiali jak dawniej? Pamiętam doskonale tamte czasy. Nie było u mnie zbyt ciekawie, ale przynajmniej nie byłem sam. Teraz gdy nie ma ciebie obok to czuję się samotny. Jest po prostu pusto, chłodno. Jednak jakoś się trzymam, przecież obiecałem to tobie. Napisałem wczoraj do mojej dawnej znajomej, to było dziwne uczucie. Nie wiem jak to opisać. Tak jakbym usiadł z kimś po paru latach rozłąki i wspominał stare czasy. Pomimo, że nie minęło tak wiele miesięcy, ale za to wiele się zmieniło. Skoro jesteśmy przy zmianach to może porozmawiamy o nich? Na pewno wiesz jaki kiedyś byłem. Mówiłem, że jestem pusty na innych ludzi, a w środku żył cały świat gotowy wyrwać się z piersi. Jednak od paru dni, odkąd tamta dziewczyna pokazała, że jestem dla niej nikim, jest inaczej. Nie czuję smutku, chociaż może, sam nie wiem. Znów się boję, boję kogokolwiek poznać. Nie mam na myśli zwyczajnych znajomości, a takich gdzie ta druga osoba mi się podoba. Rozumiesz prawda? Nikt przecież nie robi tego tak doskonale jak ty. Chyba ta rzecz sprawi, że nikogo nie poznam. Nawet nie wiem czy chcę, pewnie bym nie przeżył rozstania. Pisałem dziś również z moją koleżanką, chłopak jej się oswiadczył, planują ślub i wybudować dom. Zazdroszczę im, mają już plan na życie, pewną stabilność. A co mam ja? No właśnie się nad tym zastanawiam. Czasem mam wrażenie, że nic. Chociaż są takie chwile, w których wydaje mi się, że mam talent. Jaki talent? Do pisania. Ta złudna świadomość pozwala mi wierzyć, że jestem coś wart. Co poza tym? Może moje teksty? Bo przecież nie wiersze. Jednak nie wiem czy są one czymś, czy tylko mi się tak wydaje. Jednak w głowie mam również inne myśli. Kiedy to było? W 2016 roku? Początek roku, chyba luty, nie pamiętam dokładnie, ale opowiadałem tobie o tym. Wracałem z koleżanką ze szkoły, a pod sklepem zauważyłem leżącego mężczyznę, lat pewnie z pięćdziesiąt. Coś mnie tknęło i postanowiłem się zatrzymać, moja towarzyszka powiedziała bym go zostawił, była to dosyć ruchliwa droga, obok był przecież rynek! Kucnąłem przy nim i zapytałem czy wszystko w porządku, on jedynie coś mamrotał pod nosem więc zapytałem czy na coś choruje, odparł, że cukrzyca, o ile można tak powiedzieć, raczej ledwo co odpowiedział. Wtedy wyszła ekspedientka ze sklepu i powiedziała, że trzeba po pogotowie dzwonić, to była moja najtrudniejsza rozmowa w życiu, trwała bodajże pół minuty, trzy razy zły adres podałem, ale w końcu udalo się. Miałem przy nim czekać na karetkę, ale co robić? Byłem wtedy w mundurze i miałem zimową górę, bardzo ciepła, zdjąłem ją i go przykryłem. Koleżanka się do niego nie zbliżyła pomiomo, że ma kurs pierwszej pomocy. I tak oto chłopak w samym mundurze podczas mroźnego dnia kucał przy dorosłym facecie i trzymał ciepłe ubranie na nim gdyż on nie miał na nic sił. Karetka szybko przyjechała, nie mógł chodzić, nogi miał jak z waty, ratownicy postanowili go podnieść i zaprowadzić na nosze. Pomogłem im w tym, on oparł głowę na moim ramieniu, to było zabawne. Gdy go zabierali to podniósł powoli rękę, pewnie nie miał sił i wskazał na mnie, powiedział cicho ,,dziękuję". To zabawne czyż nie? To było tak dawno, a pamiętam wszystko doskonale. Prawdopodobnie uratowałem mu wtedy życie, gdybym się nie zatrzymał to pewnie by umarł. Dlaczego o tym opowiadam? Ponieważ jest to poniekąd jeden z powodów, dla których warto żyć. Przynajmniej moim zdaniem. Może jutro natknę się na osobę, której będę mógł uratować życie? Przecież od dawna chcę być bohaterem, jak i artystą. Szkoda tylko, że ludzie nie kopią we mnie i nie dostrzegają prawdziwego mnie. To chyba najdłuższy list. Pewnie tego dnia spotka mnie parę myśli o niej i nie tylko, może będzie mi smutno, pewnie tak, ale wiesz z czym będzie mi najtrudniej? Z wiedzą, że jestem sam, samotny.

Następne częściMój czwarty list

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania