Poprzednie częściMoje własne życie. Cz.1

Moje własne życie. cz 4

Laura to prosta dziewczyna, o długich kasztanowych włosach, szczupłej sylwetce i brązowych oczach, lubiąca występować w teatrze. Jej ojciec był pastorem, a matka umarła na raka, gdy miała 2 lata. Dziewczyna nie posiadała zbyt wielu przyjaciół. Ludzie omijali ją przez to w jaki sposób się ubierała. Nosiła długie suknie i spódnice, które już dawno wyszły z mody. Rówieśnicy często naśmiewali się z niej. Szczególnie pewna grupa nastolatków, którą dowodził chłopak o imieniu John. Pewnego razu dyrektor szkoły złapał ich na picu alkoholu w szkole i powiedział, że jeżeli nie zmienią swojego postępowania grozi im wyrzucenie z liceum. Te słowa szczególnie kierował do John'a, gdyż to nie było jego pierwsze upomnienie. Kazał mu zostawać po godzinach i pomagać w sprzątaniu szkoły oraz zagrać w sztuce teatralnej. John podjął się wyzwania. W tedy nie wiedział jeszcze, jak bardzo przez to zmieni się jego życie. Sprzątnie okazało się straszną mordęgą, a sztuka w której miał zagrać nosiła tytuł "Romeo i Julia", przy czym on miał być Romeem, a Laura - rzekomo najbrzydsza i najdziwniejsza dziewczyna w całej szkole , Julią. Załamał się. Nie wiedział co ma zrobić, ponieważ z jednej strony zależało mu, aby zaliczyć semestr, a z drugiej to co robił zupełnie nie było w jego stylu. Postanowił , że zwróci się o pomoc do Laury. Dziewczyna na początku nie chciała udzielić mu rad ani wsparcia, jednak po długiej namowie i zastanowieniu zgodziła się.

- Pomogę Ci lecz pod jednym warunkiem.

- Jakim? - zapytał zdziwionym tonem John

- Przyrzeknij, że się we mnie nie zakochasz.

Chłopak roześmiał się i zagwarantował jej, że jest to niemożliwe. Następnego dnia oboje spotkali się w domu Laury i rozpoczęli ciężką pracę nad tekstem. Nie było to łatwe, gdyż John nie miał żadnego pojęcia o teatrze. Był to typowy nastolatek, mający w głowie jedynie imprezy, dziewczyny i alkohol.

- Głowa do góry! - krzyknęła po raz setny Laura.

- No przecież mam ją w górze! Nie czepiaj się o każdy szczegół. - odpowiedział rozdrażnionym głosem John

- Nie muszę Ci pomagać, więc uszanuj to, co dla ciebie robię.

- Okey, Okey spokojnie... i co dalej?

- Na dziś już starczy. Przyjdź jutro. Widzę, że masz dość, dlatego nie będę Cię katować. - mówiąc to zaśmiała się ironicznie.

- Jak chcesz. A więc do zobaczenia w szkole.

- Do zobaczenia.

Gdy John udał się ku wyjściu, Laura usiadła na parapecie i zaczęła rozmyślać. Czuła w sercu, że ta znajomość może jej zaszkodzić, lecz nie chciała jej przerywać, bo obiecała Johnowi, że mu pomoże, a była ona bowiem osobą, która jak już coś obiecała to musiała dotrzymać słowa...

Zapadł zmrok,a na rozgwieżdżonym niebie pojawił się duży, błyszczący księżyc. Laura zmęczona pracowitym dniem położyła się do łóżka i bardzo szybko zasnęła.

Mijały kolejne dni. John robił coraz większe postępy, a ich znajomość przekształciła się w przyjaźń. Doszło do tego, że zaczęli spędzać z sobą każdą wolną chwilę.

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień. Dzień w którym to John miał pokazać, że się zmienił i że zależy mu na dalszej edukacji w tej szkole.

Przedstawienie rozpoczęło się. Zza kurtyny pewnym krokiem wyszła Laura, ubrana w piękną, niebieską sukienkę. Wyglądała w niej pięknie. Wszyscy na jej widok zaczęli bić barwo, a John wpatrywał się w nią jak w obrazek. Nie mógł uwierzyć, że to ta sama dziewczyna. Jak zaczarowany zaczął grać swoją rolę. W pewnym momencie zaciął się i zaczął improwizować. Na koniec załapał Laurę za rękę i pocałował ją. Od tej pory oficjalnie zostali parą. Zaczęli spędzać z sobą jeszcze więcej czasu niż dotychczas. Laura opowiedziała Johnowi o swoich marzeniach, które później razem zrealizowali. Byli bardzo szczęśliwi, lecz pewnego dnia gdy razem spacerowali po parku, dziewczyna rzuciła się chłopakowi na szyję i zaczęła płakać. John zupełnie zaskoczony i zdezorientowany przytulił ją mocno i spytał co się stało.

- Jestem chora na białaczkę.

John 'owi odebrało mowę, a do oczu napłynęły mu łzy.

- Jak to jesteś chora? Przecież stoisz tu, śmiejesz się, biegasz. To nie możliwe. Żartujesz sobie ze mnie, prawda? ... Powiedz do cholery, że to prawda. Błagam Cię.

- Nie John! Nie żartuję sobie. Ja... ja umieram. Leki przestały działać. Już nic, ani nikt mi nie może pomóc. Przepraszam... I... i właśnie dla tego tak mi zależało, żebyś się nie zakochiwał...

- Ale czemu mi nie powiedziałaś wcześniej? - zapytał zrozpaczonym głosem

- Nie było odpowiedniej okazji...

- Dlaczego to zawsze ja mam pod górkę? - wykrzyknął John.

Laura puściła rękę chłopaka i pobiegała z płaczem do swojego domu. W głowie Johna plątały się różne myśli. Był kompletnie rozbity. Po kilku dniach Laura trafiła do szpitala w bardzo złym stanie. John pogodził się już z wyrokiem na jaki skierowało życie jego ukochaną. Ostatnie dni spędzili razem na rozmowie i czytaniu zapisków z dziennika jej mamy. Na pozór para wydawała się być szczęśliwa, jednak w środku obydwoje odczuwali wielki ból. W końcu nadszedł dzień rozstania. John pocałował ją w policzek, a ona zamknęła oczy i pogrążyła się w wiecznym śnie... Ich dalsza miłość była jak wiatr. Nie było jej widać, lecz czuć.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Prue 16.04.2015
    Po tylu kłopotach z pisaniem ta część jest najlepsza. Pojawiają się nie dociągnięcia, ale w końcu czyta się o wiele lepiej. Wszystko jest w miarę przejrzyste, opisy i dialogi swobodne. Zachowana poprawa. Opowiadanie jest dla mnie jednak suche. Poprawiłaś treść, więc sądzę, że emocje też dojdą.
    Zastanawiam się czy ktoś Ci nie pomógł doszlifować opowiadania. Jeśli sama wzięłaś się do pracy, to osiągnęłaś dużo.Za całość, która dość dobrze wygląda Dam 3
  • BreezyLove 16.04.2015
    Powiem tak. Jeśli sama to napisałas to gratulacje bo w porównaniu do tego, co było wcześniej jest ogromna różnica.
    Jednak to, co nam przedstawiłas jest skrótowym opisem filmu "Szkoła uczuć"... To raczej nie przypadek bo film i Twoja historia są identyczne. Wiem, że może zdarzyć się, że wymyślimy coś takiego, co już było bo to naturalne, w końcu wszystko już zostało opisane. Ale u Ciebie nie ma mowy o czymś takim. Zmieniłas tylko jedną rzecz na początku, reszta jest już identyczna. Szczegóły, np. To co mówi bohaterka, żeby chłopak się w niej nie zakochał, pomoc w uczeniu się roli, czytanie dziennika jej mamy...
    Mimo, że opowiadanie jest napisane poprawnie, to akcja jest za szybka. Można by z tego zrobić wiele rozdziałów.
    Nie wiem, jak mam to ocenić bo to nie jest Twój własny pomysł, tylko opis filmu.
  • Kala 16.04.2015
    Pisać , pisałam sama . Tylko siostrze o wiele starszej dałam przeczytać , miała takie same zdanie jak wy .. Ale w końcu mi się podoba . :D Ale dziękuję za szczere komentarze ..

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania