Morgan Black 1492 "Kolonia" 2/2
30 lipca 1492
Właśnie przybijamy do portu w małym miasteczku z niewielkim fortem na wzgórzu. Jak się dowiedziałem, kolonia powstała pare miesięcy temu. Nie brakuje im również rąk do pracy. Razem z nami cumował sporych kabaretów, francuski galeon, wypełniony niewolnikami i zasapasami dla mieszkańców. Serce mi miękło gdy widziałem tę oazę spokoju, zdala od brytyjskiego wojska. Poproszono mnie o opuszczenie okrętu i zgłoszenie się do gubernatora. Ów człowiek miał jakieś metr osiemdziesiąt wzrostu, łysą głowę, którą zakrywał peruką i piwne oczy. Od razu mi się spodobał, wiedziałem że się dogadamy. Przedstawił mi sprawę dotyczącą turków i ich ekspansji w Nowym Świecie, miałem otczymać oddział rycerstwa i zadanie patrolowania tych ziem. Gdy spojrzałem w akta, które mi podał zobaczyłem, że widnieje tam błąd. Miałem obiąć rolę pułkownika i razem z licznym wojskiem ruszyć na Sahina. Po rozmowie postanowiłem ruszyć do miasta, zobaczyć dom, sklepy i tętniące życiem ulice. Wybrałem się do sklepu po broń, kupiłem przeciętną szablę kawaleryjską i wzmacniany puklerz. Na początek musiało wystarczyć. Reszte dnia spędziłem w karczmie, pijąc i słuchając opowieści o głebi lądu. Czas mijał szybko. (~Limak)
4 sierpnia 1492
Desz padał już od samego rana. Stałem właśnie pod wielkim drzewem, obserwując obóz wroga. Turcy osmańscy pod dowódctwem Sahina rozbili namioty po drugiej stronie rzeki. Było ich może z tysiąć, może więcej wyszkolonych janczarów z rusznicami. Ja posiadałem niespełna czterystu piechurów i trochę milicji. Niewiedziałem o co idzie gra. Dostałem rozkaz zatrzymania ich tu, przy Orlej Rzece, wszystkimi możliwymi sposobami. Kolonia, którą broniłem nie wyróżniała się niczym niezwykłym, fort, palisada, budynki mieszkalne i spore koszary to tak naprawdę wszystko co było tam godne uwagi. Właśnie podbiegł do mnie goniec z informacją. Turcy zwijają obóz. Pomyślałem że to dobry czas na atak, wydałem rozkaz. Moi ludzie otoczyli obóz i zaczęli ostrzał. Przeciwnik nie wiedział co się dzieje. Sahin zebrał przy sobie ochronę i wydawał rozkazy, momentalnie odpowiedzieli ogniem. Ich pozycja była lepsza od naszej. Wozy stanowiły odpowiednią zasłonę a my staliśmy wśród traw. Zażądziłem odwrót. Mając przy sobie garstkę piechoty wróciłem do obozu ze złą nowiną. (~Neme)
17 sierpnia 1492
To pierwszy wpis od mojego porwania. Turcy najechali obóz i mordowali ludzi. Mnie otoczyli, gdy razem z garstką milicji osłanialiśmy cywili, którzy biegli na statek. Mnie oszczędzono, związano i zaprowadzono do dowódcy. Objaśnił mi swoje zamiary. Ułożyli mnie na wozie, pojechaliśmy na północ a potem na wschód. Cały czas gadali coś w swoim ojczystym języku. Te pare dni podróży odbyło się bez zbędnych, długich postojów. W końcu dotarliśmy do dużego fortu ukrytrgo wśród drzew i przechodzącego w górski szyt. Zamknięto mnie w celi bez okien, za to z jedną swiecą. Nie wiedziałem co mnie czeka. (~Olecki)
Komentarze (3)
oraz Olecki, Neme, Limak. W takim składzie piszemy serię a ja ją publikuje. Zapraszam do oceniania. Aha i dzięki za ocenę 5. Od jednej osoby
A tak poważnie, to jakoś tak bez składu Wam to na razie wychodzi. Brakuje napięcia, emocji, ciekawych bohaterów. Sucha jak pieprz relacja i to jeszcze pisana przez wojaka, który pisać nie umie :(
Dodajcie trochę ikry, bo nie przebrniemy :D
3 - bo podoba m się świat jaki tworzycie i chciałbym poczytać dalej, ale musicie dać mi szansę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania