Na krawędzi, ciąg dalszy
Nie chcę byc mamo tam długo
- Dobiorą ci leki, uspokoisz się.A teraz pomogę ci się spakować.
Poszłyśmy z mamą do mojego pokoju. Wyciągnęłysmy trochę ubrań, piżamy , dresy, bieliznę a z łazienki rzeczy higieny osobistej, z szuflady ładowarkę do telefonu i słuchawki bezprzewodowe.
Mama zręcznym ruchem wsadziła wszystko do torby.
-Proszę córuś , a teraz idź.
Tato objął mnie ramieniem i lekko popychał w stronę drzwi.
Wiedział że jeśli tego nie zrobi ja nie będę sama chciała iść.
- Wsiadaj na tylne siedzenie w samochodzie. Mruknął zdenerwowany ojciec.
Wykonałam jego polecenie. Czułam pustkę i wszystko było mi na tą chwilę obojetne.
Otworzyłam tylne drzwi auta i usiadłam w milczeniu. Postanowiłam się nie odzywać. Mój ból emocjonalny było widać 1/3 ogolonej głowy.
Czułam że dopadła mnie depresja.
Ojciec wsiadł za kierownicę i ruszyliśmy przed siebie.
On też milczał.
W sumie co to było gadać. Własny ojciec wiózł swoją jedyną córkę do wariatkowa. Wstyd .
-Pati, nie wolno ci teraz się nikim przejmować.
-Kiedy wrócisz ze szpitala przysięgam słonko przeniesiemy się do innego miasta i zaczniemy od zera dla ciebie.
Komentarze (2)
Pozdrawiam 🙂
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania