Poprzednie częściNajgorszy scenariusz cz.1

Najgorszy scenariusz 2 cz.1

Witam ponownie... to znowu ja. NATALIA. Ta od wypadku… kłamstw i nocnych koszmarów. I Międzyrzecza. Moje życie całkowicie się zmieniło. Więzienna rzeczywistość jest… no cóż trudna. Mimo to jest jeden plus. Mam dużo czasu na przemyślenia. Właśnie… bardzo często zastanawiam się co by się stało gdyby… Gdybym podejmowała inne decyzje…

 

Księga 1

„ Historia bardziej prawdopodobna niż życie”

 

ROZDZIAŁ 1

„Co by się stało gdyby nic się nie stało 18 grudnia”

Był 18 grudnia 2022roku. Międzyrzecz. Ulica Zachodnia. Wracałam właśnie od Aśki, mojej najlepszej przyjaciółki. Umówiłyśmy się na film, popcorn i ploteczki. Trochę się przedłużyło, bo wyszłam od niej gdy było już ciemno. Rozmawiałam z nią przez telefon. Doszłam do pasów. Przepuścili mnie jej rodzice. Wyglądali na zdenerwowanych, ale mimo to się do mnie uśmiechnęli. Wróciłam bezpiecznie do domu. Nic się nie stało…

Minęły dwa lata. Dwie wspaniałe klasy liceum. Zdałam maturę. Lepiej niż przewidywałam. Aśka też zdała dobrze. Matma jej trochę gorzej poszła ale mimo to obie dostałyśmy się na wymarzone studia. Ja na pedagogikę a ona na fotografie. Dalej utrzymywałyśmy kontakt bo mieszkałyśmy w jednym mieszkaniu. W Warszawie. W małej kawalerce.

Na uczelni poznałam chłopaka. Mateusza był tylko o roku starszy. Miał 21 lat. Ja 20. Wysoki brunet, piękne zielone oczy. Był inny. Uroczy, opiekuńczy, zabawny i mądry. Ideał. Nasza pierwsza randka była wprost wspaniała. Zabrał mnie do kina. Siedzieliśmy w Sali kinowej, trzymając na kolanach wielki popcorn. Po chwili poczułam jak stykamy się palcami, a potem złapał mnie już za rękę. Następnie po udanym seansie poszliśmy na spacer. Romantyczny. Szybko się zakochałam. Jednak trochę potrwało kiedy się przed nim otworzyłam. Wszystko szło idealnie.

Wakacje. Czas wrócić na trochę do rodzinnego miasta. Międzyrzecz. Moje małe ukochane miasteczko. 4 godziny drogi i byłyśmy wraz z Aśką już w domu. Odnowione budynki zrobiły na nas ogromne wrażenie . Trochę się zmieniło. Międzyrzecz wyładniał. Przejechałyśmy koło ratusza. Stał tam food track z lodami i goframi. Podwiozłam Aśkę pod dom. Na ulicę Chłodną. Była sobota już po 12. Na rynku był ogromny ruch.

- Dzień dobry.

- Witajcie dziewczyny.- powiedziała jej mama.- Super, że przyjechałyście na miesiąc. Wpadnijcie z rodziną na weekend na grilla

- Bardzo chętnie. Dziękuję. I na razie. – odparłam.

Odjechałam w stronę mojego domu. Mojego osiedla poetów. Mickiewicz, Norwid i Konopnicka. Mój dom się nie zmienił. No może poza ogrodem. Rozrósł się i wyglądał jak z bajki. Moja mama kochała rośliny.

- Cześć kochanie- rzuciła mi się w objęcia mama.

- Cześć. Stęskniłam się za wami.- odpowiedziałam.

Po czym ruszyliśmy do domu. Usiedliśmy na tarasie na kawkę i ciasto. Szarlotka na ciepło z lodami...mniam. Smak mojego dzieciństwa.

- Ale mi was brakowało. – powiedziałam. – Brakowało mi naszych wspólnych weekendowych śniadań i przejażdżek rowerowych po Międzyrzeczu i okolicach. Miauczenia naszych kotów…

-Oj skarbie…- odparli rodzice. – Nam też ciebie brakowało.

Cały dzień spędziliśmy razem. Pojechaliśmy na rowery. Tej trasy jeszcze nie znałam, ale była świetna. Cudowne widoki. Jezioro i las. A to wszystko w okolicach naszego miasta. Nawet w Warszawie nie ma tak pięknych tras rowerowych.

Następnego dnia postanowiłam wybrać się na spacer. Ruszyłam w stronę zamku. Mojego ulubionego miejsca. Mijałam słup z ogłoszeniami i jak zawsze musiałam się zatrzymać i przeczytać.

„ Dni Międzyrzecza odbędą się 19- 21 sierpnia. Za MOK- iem , odbędą się koncerty. A park rozrywki będzie stał na parkingu naprzeciwko MOSiW.

Główna gwiazda: Sylwia Grzeszczak

Zapraszamy! Nie może was zabraknąć.”

No proszę- pomyślałam. Idealnie trafiłyśmy.

- Dokładnie idealnie.- usłyszałam głos za plecami.

Nagle ktoś złapał mnie w tali i podniósł w górę.

- Cześć skarbie!

- Mateusz!!- krzyknęłam.

Opuścił mnie na ziemię i delikatnie odgarnął mi włosy z twarzy. Podniósł mój podbródek i pocałował. Nie mogłam uwierzyć. Mój chłopak stał właśnie przede mną. Całkowicie zapomniałam, że on też jest z Międzyrzecza. Wzięliśmy się za ręce i ruszyliśmy na spacer. Na zamek. Całą drogę rozmawialiśmy. Było wspaniale.

Minęło kilka dni. Codziennie się spotykaliśmy. Ale znajdowałam też czas dla Aśki. Chociaż czułam, że była zazdrosna. Jak się spotykałyśmy to nie mogłam nawet mówić o Mateuszu. Jego imię sprawiało jej ból.

Któregoś dnia zobaczyłam, ich SMS. Były dziwne. Jakby pisali własnym językiem.

 

„ 22 9 20 1 10 19 9 16 19 20 18 1

3 25 1 19 25 18 5 1 12 9 25 16 22 1 3’ 15 1 19 25 17 12 1 15.

22 24 19 1 4 25 9 3’ 19 25 11 16 13 5’.”

Liczby?- pomyślałam. Z jednej strony byłam bardzo ciekawa. Dlaczego mój chłopak pisze tak dziwnie z moją najlepszą przyjaciółką? Może… no nie wiem. Wydało mi się to podejrzane ale nie chciałam go o to pytać, bo wyszło by, że szperam mu w telefonie. A ja pomyliłam jego telefon z moim i włączyłam. Chciałam sprawdzić coś w moich SMS a on miał to otwarte. Trochę niezręcznie się zrobiło gdy nagle wszedł. Na szczęście zdążyłam akurat z tego wyjść. Spojrzał się na mnie.

- Co tam? Dostałem jakąś wiadomość?- zapytał.

- Wiesz sprawdzam kogo lajkujesz na instagramie…- powiedziałam ironicznie.

Zaczęliśmy się śmiać. Ale przez moment widziałam w jego oczach, że śmiech nie jest szczery. I że coś ukrywa. Coś ważnego. Zaczęłam baczniej się przyglądać Mateuszowi i Aśce. Coś mi tu nie pasowało.

***

Kilka dni później spacerowałyśmy z Aśką bulwarem, wzdłuż Obry. Gdy nagle poczułam okropny ból. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Ocknęłam się w szpitalu. Tuż obok stali Mateusz i Aśka. Chyba nie wiedzieli, że się obudziłam, bo zawzięcie o czymś dyskutowali. Zaczęłam się przysłuchiwać.

- Mat, słuchaj ja wiem, że to tak nie miało wyglądać… Ale musiałam odpuścić…

- Weź, mów ciszej. Nie możesz się teraz wycofać. Przecież wiesz, że jesteśmy w tym razem. Tak?- powiedział.

Aśka skinęła głową. Ale milczała.

- Nie myślałeś, żeby … no wiesz po prostu ją zostawić…?- zapytała w końcu po długiej chwili męczącej ciszy.

- Ja wiem, że chcesz dobrze ale ona wiem o naszym planie… ROZUMIESZ?- powiedział lekko już zdenerwowany Mat.

Nagle do Sali weszła pielęgniarka i umilkli. Ja znalazłam moment, żeby w aktorskim stylu się obudzić.

- Co się stało? – zapytałam.- Gdzie jestem?

- W szpitalu.- powiedziała pielęgniarka.

- Ktoś rzucił cię kamieniem i zemdlałaś- dodała Aśka.- wystraszyłaś mnie.

Mat milczał. Ja przynajmniej starałam się ukryć, że nic nie wiem. Udawałam, że bardzo się tym przejmuje. Że się boję. A tak naprawdę, wiedziałam kto mi to zrobił. Tylko dlaczego…?

Następne częściNajgorszy scenariusz 2 cz.2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania