Poprzednie częściNajgorszy scenariusz cz.1

Najgorszy scenariusz cz.4

Rozdział 6

(2 liceum)

 

Asia siedziała na parapecie domu, w którym teraz mieszkała. Przyjęła ją miła rodzina, która miała już kilkoro adoptowanych dzieci. Asia obserwowała rówieśników bawiących się na dworze. Nagle ktoś dotknął jej ramienia.

- Super widok prawda?-zapytał chłopak.- Mateusz jestem -dodał.

Aśka odwróciła się i kiwnęłam głową. Była to dla niej nowa sytuacja. Chłopak to zrozumiał. Usiadł obok niej i zaczął rozmawiać z nią tak jakby mieli znali się od lat. Tak spotykali się każdego dnia. W końcu Aśka tez zaczęła coś mówić. Zaprzyjaźnili się. Oboje mieli ciężkie życie. Rodzice chłopaka porzucili go, gdy miał 5 lat. Od tego momentu mieszka z tą rodziną. Widać było, że nauczył się z tym żyć. A Aśka nie mogła się z tym pogodzić. Postanowiła dowiedzieć się, co tak naprawdę się tam stało. Jak zginęli jej rodzice?

 

(Obecnie)

 

- Gotowa? - zapytał Filip.

- Na co?- zapytałam.

- Na spacer i na lody?- odpowiedział.

Spojrzałam się na niego. Uśmiechnęłam się i zwlokłam się z łóżka. Po śniadaniu ruszyliśmy na zamek. Przeszliśmy przez blokowisko i weszliśmy do parku przez zieloną furtkę. Cisza i spokój. Tylko ja z Filipem idący, za ręce przytuleni przez zielony park. A po rzece pływały kaczki, które raz po raz kwakały.

- Już za niedługo otwieramy naszą knajpę.

- To fakt, nie mogę się doczekać. - odparłam.

- Ja też. Zjemy tylko lody i pokarze ci lokal. - powiedział. Po czym dodał- zobacz Natka, jaka kolejka.... O boże....

- Wiesz…, czego się spodziewałeś? Że lody w „Czystej” nie są już tak dobre i nie będzie kolejek? - powiedziałam trochę ironicznie.

Nie odpowiedział. Roześmiał się. Stanęliśmy wiec w kolejce po lody.

- Hm... jakie by tu wziąć...- myślałam.

- Ja poproszę bezę z markują. A ty Filip?- zapytałam.

- Ja chyba belgijską czekoladę. - odparł.

Mniam. Lody były pyszne. Ale zauważyłam, że Filip uciekał gdzieś myślami. Rozglądał się na boki i przez kilka minut wpatrywał się w jeden punkt. Jakby zapomniał o rzeczywistości i udał się do świata wspomnień.

- Filip. Wszystko w porządku?- spytałam.

- Ahh. Tak. Wszystko w porządku skarbie. Zamyśliłem się. - odpowiedziałam.

- A nad czym tak intensywnie myślałeś?- dociekałam dalej.

- Nad tym, jaka ty jesteś piękna...- powiedział, objął mnie w tali i pocałował.. On jest niesamowity. Usiedzieliśmy na ławce. Ptaki śpiewały. Lody na smakowały.. Taka romantyczna chwila powinna trwać dłużej jednak, Filip wstał i zaprowadził mnie pod zamknięte drzwi starej kamieniczki tuż za bramą zamkową na podzamczu.

- Zamknij oczy.- powiedział.

Otworzył drzwi i weszliśmy do środka.

 

(obecnie)

 

Anna Wilk zbierała swoje rzeczy do torby i papiery do teczki, po skończeniu papierkowej roboty. Współpracownicy zaczęli ją nawet lubić. Szanowali ją i słuchali. Jej słowo było święte. Pani detektyw ukradkiem spakowała do torby kajdanki. Była tak dyskretna, że nawet nikt nie zauważył. Ruszyła w stronę wyjścia.

- Proszę poczekać Pani detektyw.- ktoś krzyknął.

Anna odwróciła się. Tuż za nią biegł jeden z jej pracowników.

- Mamy sprawę. Kradzież.

- Słucham? Kradzież tu? - odpowiedziała zdziwiona. - Wyślij tam jednostki. - dodała poczym wyszła.

- Ale ....- Nie zdążył policjant, bo Anna wyszła.

Wsiadła w samochód. I pojechała na umówione miejsce spotkania. Minęła basen i blokowisko. Następnie wjechała na główną drogę. Po upływie 5 minut była na miejscu. Powoli otworzyła drzwi.

- Witaj, kochana. - powiedziała Anna.

- Witam, witam Pani detektyw.- powiedziała kobieta wychodząca z cienia. - Poczekamy chwilę. Zaraz będą nasi goście...

 

Rozdział 7

(2 liceum)

 

Mimo tego, że miała 16 lat Asia próbowała dowieść, co tak naprawdę się stało z jej rodzicami. Mateusz jej w tym pomagał. Wypytywali ludzi i nawet byli na komisariacie. Jednak nic nie udało się ustalić. Pomimo moich starań w ukryciu mojego poczucia winy i desperacji, Asia zwróciła na mnie uwagę. Wydaje mi się, że dlatego, że nie mogłam jej już spojrzeć w oczy. Unikałam jej. To trwało aż do teraz. Na studiach Asia poznała Anie Wilk. Młodą zapaloną do pracy Panią detektyw. Wytłumaczyła jej sytuacje. Obie planowały odkryć prawdę. Anna nie zdawała sobie sprawy, że Asia ma jeszcze jednego wspólnika - Mateusza, który z czasem stał się jej chłopakiem. Najbliższą osobą, która wspierała ją każdego dnia.

 

(Obecnie)

Było ciemno. Usłyszałam szelest, kroki i czyjś głos. Ktoś tu jest?- pomyślałam. Boże pomocy. Chciałam złapać Filipa za rękę, ale nie było go obok mnie. Poczułam nagle jak ktoś zakład mi kajdanki na ręce.

- Ej, co się dzieje? Kajdanki?!!!!- krzyknęłam.

Filip włączył światło. Mój chłopak stał obok Asi, a obok niej jakaś kobieta. Spojrzałam na nich. Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje.

-Czemu mam kajdanki? Co tu się dzieje?- zapytałam ponownie zdenerwowana i wystraszona.

- Przepraszam, już mówię. Nazywam się Anna Wilk, detektyw tutejszej policji. Jesteś aresztowana...

- Co? Za co?!!!- krzyknęłam.

– Spokojnie Natka. Nie musisz udawać głupiej. Dobrze wiesz, dlaczego masz kajdanki. Więc nie utrudniaj nam tego.- powiedziała Aśka.

Milczałam. Dobrze wiedziałam, dlaczego.

- Nie patrz tak na nas, już Ci tłumaczę bo pewnie nie za bardzo rozumiesz, jak do tego doszło prawda?- ciągnęła Aśka.-18 grudnia, wracałaś ode mnie. Rozmawiałyśmy. Nagle telefon się urwał, a ja usłyszałam tylko trzask w słuchawce. To był wypadek moich rodziców. Byłaś tam! Ale spokojnie nie obwiniaj się, nie byłaś przyczyną wypadku. Tylko dodatkowym bodźcem. Wpadli w poślizg, bo pewnie się kłócili, jak zawsze… Tylko problem polega na tym, że im nie pomogłaś. Uciekłaś! Brak pogotowia i jak wszyscy myśleli brak świadków. A ja akurat jednego znalazłam. Tego samego, który zadzwonił po pomoc. Jednak nie udało się. Moja mama zmarła na miejscu a tata w drodze do szpitala. Chciałabym abyś poznała tego świadka. Spojrzała na Filipa. On uśmiechnął się.

- Filip...?- mruknęłam.

- Nie. Nie. Nie Natka. To jest Mateusz, mój przyjaciel, chłopak i nasz świadek. - powiedziała Asia.

Filip a raczej Mateusz, skłonił się nisko.

- Dziękuję. To było wspaniale doświadczenie grając rolę, zakochanego w tobie, a potem już twojego chłopaka. Powinienem to wpisać w moje CV, jak będę ubiegał się o rolę w teatrze. - powiedział z szerokim uśmiechem.

Zamurowało mnie. Całe moje życie było, kłamstwem?

- Idę do więzienia?- zapytałam ze łzami w oczach.

- A jak myślisz?- zapytała ironicznie Anna Wilk.

Milczałam. Nawet nie protestowałam. Miała rację.

- Grożą ci 3 lata pozbawienia wolności. - dodała Pani detektyw. - A jeśli będziesz próbowała skłamać, to mamy niepodważalne dowody na twoją winę. - powiedziała dumnie Aśka.

Tak więc nie miałam wyboru. Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Anna wyprowadziła mnie z kamienicy, tak jak okropnego zbira. Skuta w kajdanki, zgięta w pół. Wepchnięta do auta jak przestępca. Ruszając spojrzałam w stronę kamienicy. Mateusz, który wcześniej był moim Filipem, tak przynajmniej mi się wydawało, całował się z Aśką. Pękło mi serce. Moje życie było kłamstwem, jednym wielkim koszmarem.

Jeden błąd zniszczył moje życie. Nie dostanę już pracy w zawodzie. Nie wiem czy w ogóle uda mi się wrócić do normalności. Życie za kratkami jest inne. Zawsze wiedziałam, że dobro wraca. Przez te lata spędzone w więzieniu, sprawdziłam, że zło też. Jeden błąd, jedno drobne zło, które spowodowało śmierć znanych mi osób. Utratę przyjaciółki, chłopaka i samej siebie. Więc jeśli nie chcecie skończyć tak jak ja. Samotna, załamana, z poczuciem winy, pamiętajcie, że nie tylko dobro do nas wraca, zło też, nawet ze zdwojoną siłą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania